2010-07-15

Znowu k....

Wyobraźmy sobie dzisiaj, że Kaczyński wygrywa wybory prezydenckie i z pozycji głowy państwa oskarża rząd o „zbrodniczą politykę” oraz niegodną uległość wobec Rosji. Byłoby to piekło.

Widzisz Klopotowski, pieklo juz jest. Antypanstwowy rzad robi wszystko by nie wyjasnic sprawy zamachu na Prezydenta i innych VIPow, by nikt nie poniosl za ten zamach odpowiedzialnosci karnej ani politycznej. Slugus kacapskich sluzb zostaje prezydentem kraju. Kraj tonie w aferach i niekompetencji pilkarzykow-ciemniakow, a dyzurne kanalie musza klamac w mediach, ze pieklo dopiero bedzie jezeli ktos zacznie robic porzadki.

A męcz sie z tym dalej politruku.

Jakie zobowiazania taka publicystyka.
 
 

Żal tyłek ściska

Wojujacy ateista Krzysio K. po raz kolejny uparl sie by wymieszac religie z polityką, wczesniej kombinowal na swoj sposob z mieszaniem chrzescijanstwa, dzisiaj probuje z buddyzmem. Gdyby wiedzial cokolwiek o tych religiach nie proponowalby buddyzmu go jako techniki relaksujaco - wizerunkowej.

Wielka szkoda, ze Krzysio tym razem poprzestal na cytatach i nie podzielil sie wlasnymi doswiadczeniami w osiaganiu nirwany. Co gorsze nie uda mu sie tego braku nadrobic w czesci drugiej dotyczacej kosmopolityzmu. Motlochowi polskich homosovieticusow mozna wciskac kit, ze leberaly miedzykontynentalne swobodnie mieszają polityke z religią. W NY byloby z tym znacznie gorzej. Chcialbym widziec miny nowojorskich liberalnych kolegow Krzysia gdyby dowiedzieli sie jakie brednie wypisuje po polsku.

Cytowani autorzy warci sa rowniez kilku uwag.
Dla porzadku, piszemy pursuit a nie purtsuit, "t" jest na koncu, ale nie w srodku. Widze, ze z angielskim tez cienko u Krzysia. Pierwsza ksiazka nie jest w cenie, mozna miec ja za $4, wysylka wliczona.
Jedna z mniej przychylnych recenzji: " His message for success sounds like it was taken from the Democratic party convention platform" Jego recepta na sukces brzmi jak by byla wzieta ze zjazdu partii demokratycznej.
Calkiem niezle, buddyzm z liberalną nadbudową.

Druga ksiazka doczekala sie obszernej krytyki.
"His goal was quite obviously to cater to the Fortune 500 type managers so he could establish himself as a highly paid consultant, a goal which I think it's fair to say he achieved."
W sposob calkiem oczywisty celem autora bylo zadbanie o potrzeby szefow firm z [listy] Fortune 500 [500 najbardziej dochodowych firm w USA] w taki sposob by zostac uznanym jako wysoko oplacany konsultant - cel ktory autor osiagnal, mozna uczciwie powiedziec.

Ech Krzysiu...
Jakie lektury takie Oswiecenie.

2010-07-13

Horyzont nie szerszy niz milicyjna czapka

Nastepny wujek ucholski ujawnia smetny stan swej swiadomosci.

Wujaszek okazal sie wysmienitym ekspertem w kwestii JOWow. Jego zdaniem:
Jeśli JOWy mają się sprawdzić [...] okręgi wyborcze muszą być na tyle małe, by wyborcy mieli szansę wiedzieć o kandydatach coś więcej niż z jego plakatów i 15-sekundowych spotów i "setek" w TV.

Nie muszą, wujaszku, nie muszą.
W Kanadzie JOWy funkcjonują skutecznie na trzech poziomach wladzy: federalnym, prowincyjnym i lokalnym. 308 czlonkow parlamentu federalnego i 30 mln mieszkancow. (97000 mieszkancow w obwodzie wyborczym)
Parlament Ontario : 107 foteli i 13,5 mln mieszkancow (126000 mieszk. w obw. wyb.)
Parlament Nowej Szkocji: 52 fotele i 1 mln mieszkancow (20000 mieszk. w obw. wyb.)
O dziwo, parlament Nowej Szkocji funkcjonuje znacznie gorzej niz parlament Ontario.

Podstawowy bląd Leskiego (z litosci nie powiem, ze oszustwo) to zalozenie, ze wszyscy wyborcy chca wiedziec wiecej o kandydatach.
W Kanadzie organizowane sa spotkania z wyborcami w takiej ilosci, ze kto chce sie spotkac ma taka mozliwosc, sztaby wyborcze odpowiadaja na telefony, a skrzynki email nie sa zapchane. Kandydaci kanadyjscy chca sie spotykac z wyborcami w odroznieniu od polskiego politycznego bydla, ktore jak ognia wystrzega sie nieuzgodnionych pytan.
Niektorzy kandydaci, zwlaszcza ci lokalni pukają osobiscie do drzwi wyborcow, są spotkania masowe, bardziej kameralne pikniki z hotdogami i colą, jak rowniez lunch lub obiad z kandydatem, takze z urzedujacym premierem, w eleganckim hotelu, na ktory czlowiek z ulicy moze kupic sobie bilet wstepu jezeli tylko ma ochote zaplacic od 300 do 2000 dolarow - pieniadze z takiej imprezy finansują kampanie wyborczą.

Niewielki procent wyborcow czuje potrzebe uczestniczenia w glebszym poznawaniu kandydatow. Gdyby bylo wiecej zainteresowanych sztaby wyborcze zaspokoilyby ich potrzeby.

Kilka lat temu byly w Kanadzie odosobnione glosy zachwalajace proporcjonalny system wyborczy. Odzywala sie w ten sposob lewizna z nieciekawych uniwersytetow i nikt tego nie traktowal serio.

Podsumowujac tok rozumowania Leskiego (o ile mozna o czyms takim mowic): Jowy są zle, bo nie mozna sie dowiedziec wiecej o kandydatach w duzych okregach wyborczych, aby posiasc te wiedze trzeba zmniejszyc okregi co do absurdu zwieksza liczbe poslow.
Domyslam sie, ze system proporcjonalny jest wolny od tych wad, w duzych okregach mozna tam znacznie lepiej poznac kandydatow, zwlaszcza tych przynoszonych do sejmu w teczkach wraz listą centralną.

Wydaje sie, ze Leski czerpie calą swą wiedze o swiecie zewnetrznym z zagranicznych podrozy organizowanych przez polskie biura turystyczne. Gdyby tylko sam zastosowal do wlasnej porady: "Aby o czymś dyskutować, trzeba coś o tym wiedzieć." nie musialby wypisywac takich idiotyzmow.

Jakie podroze taki horyzoncik.

2010-07-12

Czy ktos jeszcze czyta miedzy wierszami?

Janke odegral kolejna uwerturke w ktorej domaga sie uhonorowania pulkownika Kuklinskiego. To znaczy wszystkim czytajacym z wyjatkiem Starego Wiarusa wydaje sie, ze Janke wlasnie o to apeluje.
W istocie rzeczy plk Kuklinski wisi Jankemu zwiedlym kalafiorkiem niewiekszym od mozgu szanownego redaktora.

Jadro dzisiejszego prania mozgow tkwi tutaj:
"Nie wzywam wcale do tego, by dziś zajmować się Jaruzelskim. Jest już starym człowiekiem i zostawmy go w spokoju."
Oczywiscie kolejnosc wlasciwa jest dokladnie odwrotna, nalezy spieszyc sie z powieszeniem Wolskiego zanim zdazy uciec w czerwony niebyt bolszewickich ateistow. Z holdem dla plk Kuklinskiego Polactwo juz sie nieco spoznilo.
Mamy zatem apel o niezajmowanie sie Jaruzelskim, kolejny zapis dla cenzorow SB2024.

Ale to wlasciwie poczatek. Trzeba przyjrzec sie wizji panstwa przedstawionej przez naczelnego politruka SB2024. Otoz jest to panstwo w ktorym mozna rownoczesnie uznawac Jaruzelskiego za czlowieka honoru i dekorowac plk Kuklinskiego. Chodzi zatem o gowniane panstwo bezprawia cierpiace na rozdwojenie jazni. Janke nie postuluje stworzenia takiego panstwa, ono funkcjonuje od 20 lat, ten gryzipalkarz chce zwyczajnie jego umocnienia.
Pomyslec, ze ten czlowiek mieni sie demokrata, postepowcem, liberalem, wolnosciowcem, a nawet tworca mediow obywatelskich. Jego wizja panstwa jest dziwnie zbiezna z kolonialnymi praktykami wystawiania marionetkowych rzadow, ktore w chwilach napiec rzucaja tlumowi jakis ochlap liczac na uspokojenie sytuacji.

Tfu!

Jaki redaktor taki koncept.