2009-10-22

PROSZĘ PAŃSTWA ZAMYKAMY



Posezonowa przerwa trwala niezwykle krotko. Diagnoza byla bledna, nie byl to koniec politycznego sezonu w Polsce, ale samo oko cyklonu.

Zapewne nikt mi nie uwierzy, ale az tu, za oceanem, w odpowiedzi na zapowiedz zamkniecia tego bloga, slychac bylo wielkie westchnienie ulgi roznych starych gnoi, gitow tuskowszawicy, zgredow komunizmu i cweli michnikowszczyzny.
Trudno o lepszy doping.

Lista uczestnikow bloga ulegla zresetowaniu w tym posezonowym zamieszaniu. Ma to swoja pozytywna strone, udalo sie bowiem za jednym pociagnieciem pozbyc wszystkich martwych dusz.
Przepraszam wszystkich aktywnych tworcow bloga za zamieszanie, w najbizszym czasie wysle ponownie zaproszenia do wspoltworzenia tego bloga.

2009-10-21

Afera stoczniowa - kolejne hipotezy

Nadal nie widze w jaki sposob stare dlugi Bumaru wobec El Assira moglyby zostac splacone poprzez wykupienie stoczni przez tegoz wlasnie El Assira. Za bardzo przypomina to nigeryjski email scam w ktorym jakis dr Bwebwe zwraca sie z prosba o pomoc w wyprowadzeniu z Nigerii wielomilionowej kwoty pozostalej w banku bez spadkobiercy, jednakze zanim spadek dotrze za ocean trzeba pilnie wyslac panu Bwebwe duzo pieniedzy na pokrycie kosztow biezacych sprawy.
Nie mysle ze El Assir dalby sie nabrac na ten schemat, prawdopodobnie facet lokuje zarobione pieniadze w bardziej bezpiecznych inwestycjach niz polskie stocznie.
Ponadto na rynku broni podaz jest wieksza od popytu, a Bumar nie ma takich cudow techniki ktore kazdy chcialby miec bez wzgledu na cene. Dlatego dochody El Assira nie zmaleja bez Bumaru, natomiast Bumar moze miec problemy bez El Assira, Libanczyk zatem moze spokojnie domagac sie gotowki, nie musi kupowac stoczni.

Trzeba pamietac, ze El Assir jest posrednikiem w handlu bronia. Jego obecnosc przy sprzedazy stoczni moze wskazywac na istniejacą, badz planowaną produkcje militarną w tych stoczniach. W czyim imieniu Libanczyk kupowal polskie stocznie? Zleceniodawca chcial sie ukryc za posrednikiem, wiec raczej nie pochodzil z panstw nalezacych do NATO. Oznaczaloby to totalną korupcje w ABW i absolutny brak lojalnosci wobec sprzymierzencow z NATO.

Jest jednak jeszcze jeden powazny problem. Gdybym reprezentowal firme, ktora chce kupic stocznie i pozostac w cieniu, to szukalbym posrednika. Jednakze przed zawarciem umowy z posrednikiem zapytalbym go jakie firmy-slupy moze zapewnic. Oczekiwalbym jednak jakiejs firmy, nawet malej, ale z branzy morskiej i kilku fachowcow. Gdyby El Assir byl w stanie to zapewnic to zakazalbym mu pojawiania sie oficjalnie w kontekscie kontraktu na stocznie, niech sprawa pozostanie cywilna. Jezeli jednak posrednik zaoferowalby mi jako slupy SPF Greenrights i jakis bank islamski to bez zastanowienia spuscilbym takiego gnojka ze schodow.

Jedno jest pewne w aferze stoczniowej, sprawa miala sie rypnac, to bylo planowane od samego poczatku.
Ktos kogos chcial utopic?
Ktos chcial tanio kupic mase upadlosciowa?
Cos zupelnie innego?

Stocznie na swiecie maja w dzisiejszych czasach bardzo cienkie portfele zamowien, wszyscy mysla jak przetrwac najblizsze lata bez drastycznego zmniejszenia wlasnej firmy. Zadna stocznia nie szuka dzis dodatkowych mocy przerobowych. Pisal o tym Stary Wiarus .
Z tego powodu nie bylo szans na utrzymanie produkcji statkow przez ewentualnego nowego wlasciciela.
Mimo ciezkiej sytuacji przemyslu stoczniowego, bylo sporo chetnych na zakup stoczni. Musiala sprawic to ich wyjatkowo niska cena w porownaniu do wartosci skladnikow.

Niska cena, wielu oferentow, "oslona kontrwywiadowcza" i totalna kaszana.

2009-10-19

Donek koordynatorem czyli jak zapewnić chaos w służbach

Mijają dni a kolejne afery skupione wokół środowiska Platformy Obywatelskiej wypływają niczym napuchnięte wodą truchła zaskakujące próbujących zatrzeć ślady zbrodni wodowaniem na wieki wieków amen przestępców. Wicepremier współodpowiedzialny za poczynania rządu wręcz stwierdził wczoraj w kontekście afery podsłuchowej, że nad naszymi służbami nie ma żadnego nadzoru. Coś takiego?

Nie jest tajemnicą, że stanowisko Sekretarza Kolegium ds. Służb Specjalnych jest w kontekście nadzoru nad służbami całkowicie fasadowe a pan Jacek Cichocki nie ma żadnych uprawnień dających mu realny wpływ na działanie służb, tudzież wymuszanie posłuszeństwa - wbrew wypowiedziom medialnych mędrków od wszystkiego nazywających Cichockiego koordynatorem, ten człowiek jest jedynie przewodniczącym organu opiniodawczego bez niezbędnych uprawnień nadzorczych.

Nie będę się znęcał nad stanowiskiem zajmowanym przez Julię Piterę bo, po pierwsze, nie chce mi się kompletować w pamięci całej nazwy jej stanowiska, po drugie robiło to już wielu i chętnie oszczędzę nerwów platformersów co rusz zaskakiwanych faktem, że pani Julia sama z siebie nic nie robi, a ponadto, nawet gdyby chciała, to nie ma żadnych uprawnień umożliwiających skuteczne działanie. Jednoosobowe CBA którym podług marzeń przerażonych kaczystowskim reżimem miała się stać pani Pitera nie istnieje i nigdy nie mogło istnieć. Stanowisko Pitery od początku do końca było tworem na miarę afer dorszowych i niczym więcej.

Dlatego też Pawlak ma połowiczną rację, że nad naszymi służbami nie ma żadnego nadzoru. Co oczywiste, Prawo i Sprawiedliwość trąbi na ten temat od bardzo dawna, a konkretnie od czasu usunięcia stanowiska ministra koordynatora do spraw służb specjalnych - ostatnim ministrem członkiem rady ministrów w tej roli był Graś, co zapewne pozwoliło mu w zamian za gorące ploty z najważniejszych polskich organów bezpieczeństwa wpłynąć na wysokość czynszu płaconego niemieckiemu gospodarzowi jego domu. Tylko minister koordynator miał uprawnienia pozwalające na efektywny nadzór i wymuszanie nieraz trudnej współpracy między poszczególnymi służbami - dziś ministra koordynatora nie ma, za to są walki na kwity pomiędzy CBA i ABW (abstrahując od odpowiedzi na pytanie, czy wykazywane stenogramy i inne dowody świadczą o skali patologii dławiącej Rzeczpospolitą - o tym pisze się ostatnio bardzo dużo).

Racja Pawlaka jest jednak połowiczna, gdyż rzeczywistym nadzorcą służb specjalnych w sytuacji nieoddelegowania tych kompetencji na niższy szczebel, pozostaje Prezes Rady Ministrów jego ekscelencja Donald Tusk. Biorąc jednak pod uwagę natłok zajęć zwykle obezwładniający każdego Premiera a co dopiero takiego, który potrzebuje kilkunastu godzin tygodniowo na grę w piłkę, taki nadzór jest całkowicie niewydolny.Podsumowując - Komisja do spraw Służb Specjalnych po zmianach regulaminowych przeforsowanych przez PO jest organem upolitycznionym, Cichocki może sobie pisać 10 niewiążących nikogo opinii dziennie, a i tak nie ma to żadnego wpływu na funkcjonowanie służb, a Tusk po prostu nie ma czasu.

Dlatego też w obecnej sytuacji totalnego chaosu w służbach jedynym winnym takiej sytuacji jest Donald Tusk, który miał kaprys usunąć ostatni bufor bezpieczeństwa w służbach w postaci stanowiska ministra koordynatora. Czemu Tusk miał taki kaprys? Może chciał dać wolną ręke szefowi ABW? Może wydawało mu się, że sam sobie poradzi z kontrolą pięciu służb specjalnych plus służby porządkowe i kontakt z partnerami z zagranicy? Odpowiedź na to pytanie byłaby bardzo interesująca, jak mniemam, nie tylko dla obserwatorów sceny politycznej ale i dla prokuratorów z Trybunału Stanu.

Niestety domena służb specjalnych to nie plac zabaw i Donald Tusk po raz kolejny pokazuje, że z intelektualnego mentalnego placu zabaw w jakim znajduje się bez przerwy, wciąż nie potrafi wyjść. Dlatego też przykre jest, że człowiek pozbawiony jakichkolwiek predyspozycji do obracania się w materii tak subtelnej, jak opisywana, na siłę próbuje udowodnić, że on umie sam, niczym dziecko wiążące sznurówki na węzełek, żeby koniecznie pokazać rodzicom, że jest już dorosłe i samo potrafi zasznurować buty.

To wszystko byłoby śmieszne i nadawałoby się na dobry kabaret, gdyby nie fakt, że od kaprysów owego dziecka zależy dziś bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne Rzeczpospolitej.