2008-05-03

ONI

Jeśli myślicie, że 18 lat to dość czasu, by ONI odeszli– jesteście w błędzie. ONI żyją. Jak w filmie Johna Carpentera. Są blisko.

Bo teraz jesteśmy już na innym etapie - dyktatu władzy, "łapania za mordę" nieprawomyślnych, "dyscyplinowania" autorytetów, tępienia inaczej myślących metodami administracyjnymi, odwetu i łamania prawa - w imię "jedynie słusznych racji", jedynie słusznej ideologii, jedynie słusznej wykładni historii Polski - określanych przez jedynie uprawnionych do decydowania o tym - "w imię Narodu", oczywiście!”

Potrafią oskarżać. Czuli się przecież ofiarami. W imię przyszłości - tworzyli złożone konstrukcje zdaniowe, by wyrazić swoje nadzieje –

Trzeba bowiem przerwać ten nasilający się, stymulowany strachem i niewiarą w przyszłość chocholi pląs pod dyktando zajadłych w swej nienawiści polityków, usłużnych wobec nich pseudohistoryków i propagandystów, plujących "oczywistymi prawdami", demagogią i kłamstwem na temat ostatniego ćwierćwiecza Rzeczpospolitej i rzeczywistych uwarunkowań tych historycznych przekształceń, które w tym czasie nastąpiły, w tym także miejsca w nich służb specjalnych PRL.”

Przerwali. By zadbać o swoje interesy i przyszłość. Skutecznie.

W najgorszych czasach „dyktatu władzy”, gdy wizja PIS -owskiej ustawy deubekizacyjnej stawała się realna, a ich emerytury i przywileje mogły zostać zagrożone, czuli strach. Może po raz pierwszy od 1989r. Dziś już nie muszą.

Mają swoją organizację - Związek Byłych Funkcjonariuszy Służb Ochrony Państwa. Działają jako stowarzyszenie, są „Przyjaciółmi wspólnej służby”.

Znajdziemy tam głosy ich przyjaciół – prof. Mirosława Karwata – piszącego o inkwizycji PIS-u, Gromosława Czempińskiego, gen.Kapkowskiego, K.T Toepliza, Jana Widackiego – znanych od lat obrońców demokracji. Ten ostatni odważnie stwierdza - Bronię esbeków! Nie w imię solidarności z PRL, której nie znosiłem, ale w imię solidarności z państwem prawa.

http://www.zbfsop.pl/page_1181031291949.html

Jego argumentacja ( niepozbawiona sensu) rozwiewa wątpliwości ludzi, którzy chcieliby widzieć w III RP nowe państwo - - Ponieważ jest ciągłość państwa, a PRL, czy to się komuś podoba, czy nie, była podmiotem prawa międzynarodowego, obecna Polska jest kontynuacją prawną tamtego państwa.

http://www.zbfsop.pl/page_1178482113014.html

A skoro jest kontynuacją trzeba stawiać pytania:

- Czyim orzeczeniem musi być poprzedzone stwierdzenie publicznie: "SB była organizacją przestępczą", aby było prawomocne?

- Czy używanie określenia "organizacja" w stosunku do SB jest właściwe, zważywszy, że nie był to twór sam w sobie ze statutem napisanym przez jakąś grupkę ludzi /przestępców/, a segment w systemie administracji państwowej powołany do ścigania przestępstw przeciwko państwu?

-Czy konsekwencją orzeczenia "SB była organizacją przestępczą" będzie konieczność rehabilitacji wszystkich osób skazanych za przestępstwa z rozdziałów XIX i XX obowiązującego wówczas kodeksu karnego na podstawie śledztw zrealizowanych przez SB, w tym przede wszystkim za przestępstwo szpiegostwa i przestępstwa gospodarcze?

-Czy konsekwencją takiego stwierdzenia powinno być udowodnienie każdej osobie x, y, z, która pracowała w strukturze MSW w pionie SB przestępstwa, jakie popełniła z tytułu pracy w tej instytucji?

- Jakie mogą być konsekwencje w bliższej lub dalszej przyszłości dla systemu zabezpieczenia interesów państwa z faktu nobilitacji współpracowników obcego wywiadu przy jednoczesnym zohydzaniu, piętnowaniu i prześladowaniu współpracy z rodzimym wywiadem i kontrwywiadem?

- Czy orzeczenie "SB była organizacją przestępczą" musi być poprzedzone ustaleniem, czy instrukcja o zasadach pracy operacyjnej /006/ była zgodna z podstawowymi aktami prawnymi obowiązującymi w Polsce

-Czy można zwrócić się z do zagranicznych służb specjalnych z zapytaniem, czy i w jakim stopniu tzw. "lista Wildsteina" oszczędziła im pracy w weryfikowaniu i ocenie własnych działań operacyjnych poprzez osobowe źródła informacji?

-Kiedy zbudowano aktywa operacyjne, umożliwiające realizację działań, które posłużyły za kanwę do filmu "Operacja Samum"?

-Czy sądowy epilog spraw szpiegowskich zrealizowanych przez UOP w latach 90-tych byłby możliwy, gdyby nie lojalność wobec państwa ludzi wywodzących się z SB?

Od siebie zapytalibyśmy ponadto:

- Czy czołowi eksponenci rządzących obecnie ugrupowań, wożący ryngraf z podobizną NMP do Pinocheta (kilka tysięcy zamordowanych w ciągu paru lat przeciwników politycznych, kilkadziesiąt tysięcy torturowanych - w dosłownym i przerażającym tego słowa znaczeniu - na co istnieje niebudząca wątpliwości co do swej wiarygodności i uznana w demokratycznym świecie dokumentacja), czy nobilitujący obecnie gen. Franco (100 tys. straconych już po zdławieniu Republiki przeciwników politycznych...) mają jakiekolwiek moralne prawo do nazywania hurtem "katami" i "zbrodniarzami" oficerów SB z lat 80-tych, w tym m.in. tych, których działania doprowadziły do wykrycia i skazania sprawców zabójstwa ks. Popiełuszki, tysięcy zapewniających bezpieczeństwo wizytom Papieża, czy tych, którzy na nieznającym sentymentów światowym rynku gospodarczym chronili i wspierali nasze narodowe interesy, o które tak wtedy, jak i teraz żaden ówczesny ani obecny "Wielki Brat" za nas nie zadba..?

http://www.zbfsop.pl/page_1178311453167.html

Kim są ludzie stojący na czele Związku?

http://pdi.cors.gov.pl/KRSSED/Podmiot.aspx?nrkrs=0000213816

Płk.Maciej Niepsuj - pracownik kontrwywiadu SB. W 1988r. przeszedł trzymiesięczne szkolenie w moskiewskiej szkole KGB. Konsultant ABW za rządów Barcikowskiego.

. Służby nie muszą się tłumaczyć z tego, że ktoś jest konsultantem. Pani zapytała o człowieka, którego umiejętności są cenione przez funkcjonariuszy. Ale nie będę udzielał informacji, czy pan Niepsuj jest, czy nie jest konsultantem.

http://www.uop12lat.republika.pl/procesy_polityczne/30910_GP.htm

mjr. Andrzej Cwojdziński – dziś sekretarz Okręgowego Zarządu Mazowieckiego Polskiego Związku Działkowców.

płk. Wiesław Kalisz - z-ca naczelnika Wydziału Inspekcji Biura Śledczego MSW.- podwładny znanego mjr. Zbigniewa Pudysza.

ppłk Maria Pawlaczyk - specjalista w Wydziale Legislacyjnym Departamentu Prawnego MSWiA

płk.Jan Serafińczyk - dziś skarbnik Związku Zawodowego Pracowników Totalizatora Sportowego Sp. Z O.O. "Forum”.

płk. Nikodem Przesmycki - były Dyrektor Centrum Personalizacji Dokumentów MSWiA, zatrzymany przez ABW w lipcu 2006r. w sprawie zakupu bez przetargu sprzętu komputerowego o wartości 12 mln zł., mającego służyć wprowadzeniu do dowodów osobistych tzw. danych biometrycznych

http://www.gover.pl/k5/poslowie/szczegolyInterpelacji/posel/poncyljusz-pawel/interpelacja/zapytanie-w-sprawie-nieprawidlowosci-przy-zakupie-komputerow-majacych-sluzyc-wprowadzeniu-do-dowodow-osobistych-tzw-danych-biome

Wielokrotnie odznaczani przez Aleksandra Kwaśniewskiego za „wybitne zasługi w działalności na rzecz umacniania bezpieczeństwa wewnętrznego kraju „ – stawali wspólnie do odebrania Krzyży Kawalerskich Orderu Odrodzenia Polski i Krzyży Zasługi.

http://www.lex.pl/serwis/mp/1998/0007.htm

http://www.uop12lat.republika.pl/aktualnosci/media_o_sluzbach/media/1120_GP.htm

Przywiązani do dat i swoich resortowych „tradycji”, wyznaczyli w 2002r. zjazd Związku w rocznicę śmierci księdza Jerzego. Maciej Niepsuj pytany, dlaczego zrobili zjazd w rocznicę zamordowania księdza Popiełuszki, powiedział, że "data była wcześniej ustalona jako jedyna optymalna".

http://www.uop12lat.republika.pl/aktualnosci/media_o_sluzbach/media/1021_Zycie_Warszawy.htm

Cechuje ich środowiskowa solidarność, łączy szczera, bezpieczniacka nienawiść do wszystkiego, co kojarzone z „IV rzeczpospolitą”. Niechęć do Kaczyńskich, do tradycji niepodległościowych i katolickich zbliża ich do wyborców Platformy.

Pomysł ustawy deubiekizacyjnej wywołał przerażenie, był wyraźnym sygnałem, że ich dotychczasowe status quo może być zagrożone. Reakcją była bezmyślna, ślepa wrogość.

Jeśli da się zrealizować PiSowi ustawę deUBekizacyjną" to za kilka lat da się zrealizować ustawę (zachowując konwecję w nazewnictwie) dePiSyzacyjną". W latach 40/50 robiono dokładnie to samo co dzisiaj pod hasłami sprawiedliwości dziejowej, zabierając majątki i pałace przy których dzisiejsze emerytury i domy czy mieszkania dawnych pracowników UB czy SB to grosze i kórniki.

http://www.zbfsop.pl/page_1178799493244.html

O ile jeszcze przed rokiem musieli drżeć o swoje wielotysięczne emerytury i resortowe przywileje, o tyle rząd Tuska przyniósł im poczucie stabilności.

III RP jest ich państwem. Skończył się czas obawy przed PIS-owską inkwizycją. Ich zmartwieniem są dziś … ogródki działkowe – ten skansen PRL-owski „działaczy”, żerujący na gruntach zabranych prawowitym właścicielom.

W liście do Zbigniewa Chlebowskiego przewodniczącego Klubu Platformy, Zarząd Mazowiecki PZD, którego sekretarzem jest mjr. Andrzej Cwojdziński nie ukrywa swoich poglądów na temat poprzednich rządów i przypomina politykom PO, komu są winni wyborcze zwycięstwo :

Gdzie są Ci, którzy gorąco deklarowali na ostatnim Zjeździe Mazowieckim PZD poparcie dla ruchu ogrodnictwa działkowego? Czy były to tylko czcze słowa obliczone na kampanie wyborczą?”

Oczekujemy podjęcia przez Pańskie ugrupowanie merytorycznej i uczciwej dyskusji oraz konsultacji w sprawach dotyczących prawie milionowej rzeszy polskich działkowców. Tych, którzy w znacznym stopniu przyczynili się do zwycięstwa Platformy Obywatelskiej w zeszłorocznych wyborach. „

http://freewebs.com/mazowiecki-pzd/news.html

Są nadal aktywni, obecni w życiu politycznym, działający „na niwie”. Mają swoje roszczenia wobec państwa, którego czują się współtwórcami. Wyrażali je wielokrotnie, jak choćby w roku 2002, gdy żądali od ABW i AW „wsparcia swej działalności organizacyjnej przez: dotacje finansowe, druk i powielanie dokumentów oraz wyposażenie pomieszczenia siedziby stowarzyszenia w stosowne meble i urządzenia techniczne”

http://www.stmagnum.republika.pl/o_nas/RP_17.10.2002.htm

Są u siebie - w państwie, które straciło pamięć i tchórzliwie zatarło pojęcia kata i ofiary. W którym podstawowe kategorie dobra i zła, wyznaczają polityczne dyrektywy. Mogą być u siebie, bo im na to pozwalamy, bo widząc ich butę i semantyczne oszustwo wolimy nie dostrzegać prawd elementarnych.

Oni wiedzą, komu zawdzięczają swoje państwo i trafnie definiują śmiertelne zagrożenia.

„Wbrew różnym bałamutnym tezom sądzimy, że czas tej akcji nie jest przypadkowy - teraz łatwiej niż 18 lat temu wmówić nieznającej już tamtych czasów znacznej, młodej części społeczeństwa każdą propagandową tezę na ten temat, a różnym starszym zawiedzionym frustratom i niespełnionym kombatantom znaleźć kozła ofiarnego, odwracającego uwagę od mizerii ich dokonań. Umarł Kuroń, który - rzeczywiście doświadczony przez SB i ponoszący z jej strony za swą postawę polityczną szykany nieporównywalne z większością obecnych ziejących nienawiścią animatorów "deubekizacji" - nie widział nic niewłaściwego w zatrudnieniu w nowych służbach oficera, organizującego wcześniej działania przeciwko niemu. Niebawem odejdą - lub zostaną wyeliminowani z życia publicznego działaniami godnymi nawet nie SB tylko jej poprzedniczki - inni prawdziwi współautorzy wielkiego historycznego przełomu, jaki dokonał się w Polsce u schyłku lat 80-tych. I kto zostanie z jedynie słuszną, bo własną racją? ONI.”

http://www.zbfsop.pl/page_1178311453167.html

Dla nich jesteśmy „ONI”. Dla nich - Polska to „ONI”.

Dlatego w dzień 3 Maja, w który dla wielu z nas, przeszłość lat PRL -u kojarzy się z szykanami doznanymi od ubeckich „obrońców demokracji”, z zatrzymaniami, biciem, rewizjami – trzeba pamiętać, że ONI nadal są. Dychotomia - z woli twórców państwa III RP dzieli nas na MY i ONI.

I powtórzę słowa z tekstu PANOWIE I SŁUDZY

Nie pozwolono nam dobić komunistów.... To największa tragedia wolnej Polski.

I wina mojego pokolenia.

2008-05-02

LUDWIK DORN NA MOTOCYKLU? ROZRYWKA MOTOCYKLOWA I ANTYPATRIOTYZM

Ludwik Dorn spłodził ostatnio w salonowym blogu wpis, w którym utożsamia się z pielgrzymującymi motocyklistami.

"WPIS O PRZEMILCZANIU PAMIĘCI
Tagi:


Warszawa, dn. 30 kwietnia 2008 r.

Napisał do mnie i do wielu jeszcze osób Pan Wiktor Węgrzyn, organizator, wraz z paroma innymi kolegami, Rajdu Katyńskiego – corocznej wyprawy grupy motocyklistów do Katynia, Kozielska, Miednoje i innych miejsc kaźni na Golgocie Wschodu. Pan Wiktor poprosił, by rozsyłać pocztą internetową komunikat z Pielgrzymki-zlotu motocyklistów na Jasnej Górze. W tym roku zjechało na Jasna Górę 15 tysięcy motocyklistów, w roku zeszłym – 12 tysięcy. Jednocześnie Pan Węgrzyn informuje w swoim mailu, że pisma i magazyny motocyklowe systematycznie ignorują informacje o zlotach na Jasnej Górze. Z radością spełniam prośbę i zamieszczam komunikat oraz link do strony www.rajdkatynski.pl.

(...)


http://ludwikdorn.salon24.pl/72631,index.html


Dyskusja potoczyła się w niespodziewanym kierunku, którego zapewne i Ludwik Dorn nie przewidział. Przytoczyłam tam mnóstwo argumentów na NIE, że wycieczki grupowe na motocyklach kłócą mi się z pielgrzymką na Jasną Górę, czy w ogóle z przeżywaniem wzniosłych uczuć patriotycznych, mają w sobie wiele destrukcji i autodestrukcji.

Agresja i patriotyzm, kłócą mi się niebywale . Może to wydać się dla niektórych dziwne, ale bombardowanie uszu rykiem silnika (p. wysokość dB), zakłócanie ruchu na drogach, dodatkowe zanieczyszczanie środowiska spalinami, a także narażanie samego siebie przez motocyklistę poprzez wdychanie oparów benzyny, nie ma nic wspólnego z miłością do ojczyzny, lecz niszczeniem jej pięknych krajobrazów i pięknych jej mieszkańców.

Nawet, jeśli wspomniana grupa nie jest agresywna na drogach, to w każdym razie przyczynia się do niszczenia środowiska i zdrowia wielu Polaków na drogach (patrz dB!)...

Mnie jako kierowcy, bardzo przeszkadzają motocykliści na drogach, nie znoszę ryku silników motocyklistów, nie znoszę smrodu spalin. Dla mnie ryk silników nie ma nic wspólnego z subtelnością uczuć, lecz brutalnym naruszaniem granic jednostki o zdrowym słuchu i zdrowych płucach.

Ci motocykliści w grupkach, mogą i sprawiać wrażenie romantycznych "cyklistów", ale to że czynią także dla Polski (jej środowiska) wiele szkód, nie mam najmniejszych wątpliwości.

Polskie drogi, to nie western prerie. Co innego urządzać sobie takie wojaże in USA, a co innego na terenie Polski.


Dla mnie patriotyzm jest przeciwieństwem egoizmu i nie jest rozrywką, ani zabawą. Nie jest też sublimacją tęsknych uczuć za romantycznym kochankiem. Motocykl, to nic innego, jak męska zabawka, służąca demonstracji swej seksualności. Eksponowanie seksualności kłóci mi się z uczuciowością patriotyczną i uduchowieniem wyciszonego pielgrzyma. Jazda na ogierze- motocyklu do Jasnej Góry jest dla mnie prawie tym samym, co wymachiwanie wibratorem przez Palikota...

Seksualność zwykle idzie w parze z agresją. Agresja może być dobra i zła. Z obserwacji codziennej rzeczywistości wynika, iż w przypadku polskich motocyklistów (na czarnych rumakach i w opinającej ciało czarnej skórze),mamy do czynienia z destrukcją i autodestrukcją.

Dla mnie motocykliści w polskich warunkach, to sklonowani narwańcy - "aktorzy" Cybulscy.

Moje wypowiedzi w blogu Ludwika Dorna uruchomiły wiele mechanizmów obronnych u amatorów - cyklistów. Pojawiło się wiele zaprzeczeń, że jakoby polscy motocykliści nie mieli nic wspólnego z rozbojami na drogach, czy destrukcją szeroko rozumianej polskiej ekosfery. Że motocykliści nie należą do istotnych prowodyrów wypadków drogowych.

A tym czasem obiektywne dane wskazują na zupełnie coś innego:

FUNDACJA MOTOCYKLOWA
"DUAE ROTAE"

KIM JESTEŚMY

Fundacja "DUAE ROTAE" powstała w roku 2003 jako odpowiedź na coraz to wiekszą liczbę wypadków wśród motocyklistów jak i też spowodowanych przez motocyklistów. Jak pokazują doświadczenia ostatnich lat ilość motocykli znacznie wzrasta, niestety nie poprawia się jakośc naszych dróg ani też sposób kształcenia kierowców. W chwili obecnej każdy posiadający prawo jazdy kategorii A, może bez wykazywania się doświadczeniem jeździć nawet najszybszym motocyklem. To niestety rodzi bardzo często zagrożenie na drodze i w wielu wypadkach tragiczne wypadki.

Nie chcemy moralizować i powtarzać do upadłego nadmierna prędkośc, brawura, alkohol, zły stan techniczny motocykla, brak odpowiedniego ubioru (kasku). To praktycznie wiedzą lub powinni wiedzieć wszyscy.








Dla mnie nie jest autentycznym patriotą ten, kto pod fasadą "patriotyzmu" niszczy środowisko własnej Ojczyzny i zdrowie swoich rodaków.

Na koniec zostawiłam tam coś bardziej głębszego:

"Ludwik Dorn na motocyklu?

Panie Marszałku, radzę zmienić środek lokomocji. Ludwik Dorn na motocyklu? Na motocyklu można nieźle narozrabiać, namieszać i zrobić zadymę, ale i można także szybko zwiać...Można też łatwiej złamać nogę, skazując ciało na długie lizanie ran... Czy o to Panu chodzi w życiu? Może by jednak zmienić pojazd na inny, wówczas szybciej i łagodniej "dojedziesz" do Kaczyńskiego bram..."

2008-04-30

Popiełuszko ty frajerze


Chcemy żyć w państwie sprawiedliwym i w takim, w którym zasada miłości i miłosierdzia wobec człowieka jest ważniejsza niż osobiste urazy – pisze dziennikarka TVN Katarzyna Kolenda-Zaleska. Pisze to w kontekście „skazania na publiczną banicję” Andrzeja Krawczyka.


Pani Kolenda-Zaleska nie potrafi pojąć jak można nie chcieć w dyplomacji osoby, która współpracowała z obcymi służbami, chyba że za chwile dowiemy się że Służba Bezpieczeństwa to były nasze rodzime służby, które podobnie jak dzisiaj CBŚ dbały o nasze bezpieczeństwo. Spodziewam się już i takich kwiatków, po tym jak słyszałem, ze w Puławach byli ORMOwcy żądają emerytur, bo byli Strażą Miejską tylko ze lepiej zdyscyplinowaną.

Ale wracając do naszej gwiazdy TVN. Kogo stawia nam za wzór cnót, miłości i miłosierdzia? Prezesa rady ministrów rządu miłości – Donalda Tuska:

Wybieram drogę Tuska, który daje szansę. Odrzucam okrucieństwo, ono nigdy nie prowadziło do dobra, lecz zawsze do zła.

Wybiera Tuska, który: potrafił się wznieść ponad przeszłość. Nie ukrywał, że wyznanie Michała Boniego było dla niego wstrząsem. Ale nie postawił się w roli ostatecznego sędziego. Gdyby wybrał inną drogę, byłoby to zwycięstwo tamtego systemu zza grobu.

Ponadto Pani Katarzyna wie i stanowczo podkreśla, że nie można ich oceniać i poddawać publicznej ekspiacji bo:

przecież nie popełnili żadnej zbrodni, nikogo nie skrzywdzili.

Zawsze zastanawiało mnie, skąd ci dziennikarze wiedzą, ze nikogo nie skrzywdzili, skąd mają pewność, ze ich zeznania i donosy nie przysłużyły się w jakimś stopniu do dręczenia, niszczenia czy zabicia innej osoby, skąd ta pewność? Wyjaśnia to trochę wywiad z Olgą Lipińską, która o innym agencie pisze tak:

Drawicz był najbliższym przyjacielem mojego męża, był niepowtarzalny - pogoda ducha, poczucie humoru i dystans do spraw durnych sprawiały, że skupiał wokół siebie ludzi, był uczciwy, był odważny, nikt nie uwierzy (że donosił). Idzie nawet dalej w swoich deklaracjach - nie uwierzę, nawet gdy mi pokażą jego podpis na jakichś brudnych ubeckich papierach!

I to jest istota całej sprawy. Znamy ich, są „nasi”, nawet jeśli istnieją dowody my ich nie uznamy, bo naszym zadaniem nie jest stać na straży prawdy, lecz jako dziennikarze mamy obowiązek tę prawdę kształtować. Czy tak? Czy tak to ma wyglądać pani Katarzyno? Jeśli tak, to niech pani napisze wprost – Popiełuszko ty frajerze, Przemyk ty niedojdo. Mogliście żyć, to najwyższa wartość, sumienie pomoże zagłuszyć usłużny dziennikarzyna, a jakby was zaszczuli to zawsze pomocą służy redakcja gazety, której nie jest wszystko jedno

2008-04-29

Misja Chlebowskiego

(kt)"Prezesi TVP i PR łamią prawo" - straszy nagłówek jednego z newsów na Onecie. Zbigniew Chlebowski twierdzi, że owe publiczne media nieprawidłowo rozdysponowują pieniądze podatników. Problem w tym, że jak zwykle konkretny szef PO, nie potrafi przedstawić na to żadnych dowodów.

Podczas rozmowy prowadzonej na antenie Polskiego Radia, pan Chlebowski stwierdził, że TVP i PR, pieniądze przeznaczone na cele misyjne wydają na potrzeby komercyjne. Niestety nie poinformował on opinii publicznej, w jakich aspektach działalności tych mediów, ów haniebny proceder ma miejsce. Polityk nie odniósł się również do żadnego przykładu - zwrócił jedynie uwagę na przerażający fakt, iż w mediach publicznych "nie ma na przykład programów dotyczących sybiraków". Na koniec strachliwie stwierdził, że miał na myśli głównie nieprawidłowości występujące w TVP. Zapewne, wizytując któryś z programów publicystycznych na jedynce, czy dwójce stwierdziłby z kolei, że najbardziej niepokoi go sytuacja w Polskim Radiu. Oto prawdziwy nonkonformista, dzielnie obstający przy swoim stanowisku.

Niewątpliwie dopiero na antenie Tok FM lub w studiu TVN nasz polityk rozwinąłby skrzydła i szczerze wygarnął obu mediom po równo. To tam powinien pędzić z owym newsem. Jacek Żakowski lub Tomasz Lis z pewnością oszczędziliby Chlebowskiemu niezręcznych pytań o argumenty czy przykłady nieprawidłowości. Fałszywa informacja, ukuta podług widzimisię szefa PO poszłaby w świat a ,,niezależne'' media natychmiast przyjęłyby ją, tak jak inne ploty opracowane w sztabie PO (a może jeszcze gdzieś indziej), do kanonu świętych prawd nt. oszołomskich mediów.

Należałoby zapytać - czemu taki liberał i szczery zwolennik niezależności politycznej mediów publicznych ocenia i krytykuje ramówki TVP i PR? Skoro chce ich niezależności, to skąd owe zarzuty i krytyka planu budżetowego? Przecież według swoich przekonań, nie powinien w żaden sposób wpływać na losy tych mediów, pozwalając im bez zakłóceń pełnić swą misję. Niestety poseł Chlebowski tego nie robi i bez kozery dyktuje mediom publicznym jak mają działać, gdyż jedyna misja o jaką walczy, to przejęcie wpływów w mediach pozostających poza kontrolą partii rządzącej. Jak zwykle chodzi o to, by, przy pomocy wiadra pomyj i steku kłamstw, skopać nadal nazbyt kaczystowskie media i wbić kolejny gwóźdź do ich trumny. Ku PR-owskiej chwale Partii Obietnic i stuprocentowej czystości dyktowanego przez służby medialnego przekazu bez rozpraszaczy promujących niesłuszne poglądy.

Polskie media nadal nie są wystarczająco wolne, ale nie obawiajcie się Rodacy - pan Chlebowski i jego dzielna ekipa zadbają o to, by już niebawem do wszystkich redakcji i rad programowych w polskich mediach wkroczyła triumfalnie polityka miłości. Miłości do PO i nienawiści do każdego jej przeciwnika.