2008-02-23

100 dni ziejącej miłości z wehrmachtu.

Do incydentalnych wyborców PO (tych, co ich zwabiono słodkim pierdzeniem):
Ludzie, czegoście się kurna chata spodziewali?

Truizmem jest że w znacznej mierze obietnice wyborcze są niespełniane przez polityków wszelkiej maści - czy to z tępoty czy z zamiaru - i im więcej się obiecuje, tym mniejszy odsetek jest spełniany. NIKT nie naobiecywał tyle co Donald I Miłościwy i POzerzy.

Reszta tutaj

2008-02-22

Błagam,za żadne skarby świata nie pokazujcie im Gazety Wyborczej



Wobec powagi sytuacji i atmosfery panującej w medialnym Matriksie ,
chcąc zawczsu uprzedzić Michnikowskie przecieki zawiadamiam;

Ogłaszam się, pierwszym blogowo-internetowo-interwencyjnym killerem
" ścierwojadów", ""poprzebieranych za dziennikarzy funkcjonariuszy lub
tajnych współpracowników rozmaitych służb".
Do walki zobowiązuję sie używać języka nie mniej ostrego
od Oleksowego i od tych, Waści Paliwodowych mieczy.
Co do przyszłych ofiar, mogą wystąpić chwilowe kłopoty z ich utylilizacją,
chyba że Pan Ćwiąkalski wyda nową opinię prawną dla senatora Stokłosy.

Już dawno ich członki byłbym rozwlókł końmi na cztery świata strony,
lecz te niecnoty z obrzdzenia i wstrętu na widok prasy właśnie, wszystkie mi pouciekały.
Apeluję jednocześnie do uczciwego znalazcy zbiegłych zwierząt,
o łagodne odprowadzenie ich do najbliższej lecznicy zwierzecej,lub schroniska dla zwierząt.

Prosząc jednocześnie o rozwagę i rozsadek,
oraz o nie dziwieniu się z ich nieufności do obcych,
są w dalszym ciągu pod wpływem ogromnej traumy.

Były naocznymi świadkami zdychającej, ich ulubionej,
stajennej koleżanki kozy Victorii,
po zeżarciu najnowszego egzemplarza Gazety Wyborczej.

Pozdrawiam i oddalam się w "galopujących"
skokach, na Małyszowe skoki.

100 dni Tuska wg Gazety Wyborczej

Ze zdumieniem przeczytałem "artykuł" pt. Sto dni Tuska w portalu gazeta.pl . I za każdym razem sprawdzałem czy przypadkiem w tytule nie ma Sto dni Kaczyńskiego. Każdy akapit tego... no właśnie, bo to nie podsumowanie, nie artykuł, może laurka będzie dobrym słowem? Cholera, poproszę o pomoc bo nie wiem jak nazwać to coś co wyszło spod pióra Moniki Margraf. Wiec każdy akapit tego czegoś to wybielanie nieudolności gabinetu Tuska obiektywnymi "zdaniami" typu "a u was biją murzynów", np.:

- skończenie z nieustannym jazgotem i osobistymi docinkami, którymi zadręczał Polaków Jarosław Kaczyński

- Złośliwi mówią, że pod tym względem każdy rząd po PiS-ie będzie lepszy i mają rację.

- PiS twierdzi, że obecny rząd jest bezradny wobec protestów i żądań. Brzmi to słabo, gdy przypomnieć sobie białe miasteczko

- Pitera opracowała też raport o pracy CBA (buahahahahah - przypisek autora), o którym jednak na razie wiadomo tyle, że jest. PiS kpi, że to "kilka odręcznie napisanych notatek".

Poza tym dziennikarka co prawda przyznaje, że Tusk naobiecywał i obietnic nie dotrzymał, nawet nie widać by zaczął się do tego przygotowywać, ale jak konkluduje:

Według sondaży nie est dobrze - rząd traci, ale nie jest też źle - ciągle ma więcej poparcia niż rząd PiS-u po analogicznym czasie rządzenia

Tak więc medialnie jest ok, wirtualny byt jeszcze żyje, miliony wykształconych z wielkich miast nie zauważyło blagi...

PS.

Czekam aż wyborcza skomentuje ten fakt, bo jakoś się nie kwapi (o co ja proszę, niech poda chociażby do wiadomości swoich czytelników kłamstewka Tuska):

Tusk: Liniowy za dwa lata. Pawlak: Doprawdy?

2008-02-21

Targalski to tajny współpracownik ABW, Miecugow tylko nauczyciel akademicki

Miałem o tym nie pisać, od kilku dni śledzę podchody Wyborczej, jak ugryźć Targalskiego w związku z jego wykładami dla ABW. Próbowano ośmieszać, pisano o niem i prof. Zybertowiczu w nieprzychylny sposób. Dziś kolejna odsłona spektaklu. Nie wytrzymałem, bo zaczyna się (i kończy) od manipulacji:

"Wiceprezesem Polskiego Radia Targalski został 15 lipca 2006 r., zasłynął z poniżania zwalnianych pracowników."

Jak jest faktycznie ?

Przeprosin i 150 tys. zł tytułem zadośćuczynienia żąda od wydawcy „Gazety Wyborczej” wiceprezes Polskiego Radia Jerzy Targalski, dowiedział się wortal tvn24.pl. Ma to być kara za sugestie na jego temat przedstawiane w cyklu artykułów publikowanych w trakcie ostatniego tygodnia na łamach tego dziennika. Pozew ma trafić do sądu w poniedziałek.
- To jeden z największych skandali dziennikarskich o których słyszałem - mówi Jerzy Targalski – Gazeta Wyborcza zarzuciła mi poniżanie kobiety, która adoptowała dwójkę dzieci, miałem powiedzieć, iż „jeśli wzięła sobie dzieci po pijakach to jej problem”. - To absolutne kłamstwo, co więcej – wiem że dziennikarka "Gazety Wyborczej" dzwoniła do tej pani jeszcze dzień przed publikacją i pytała się czy prawdą jest, iż wniosła na mnie skargę! Nawet odpowiedź negatywna nic nie zmieniła. Od tygodnia Gazeta Wyborcza i pani Agnieszka Kublik powtarzają pod moim adresem najgorsze kłamstwa.

Mozna powiedzieć słowa przeciw słowom. Lecz przypomnijcie sobie jak wyglądały artykuły dotyczące Targalskiego w Gazecie Wyborczej. Starano się go zaszczuć i skompromitować. Czym skończyła się większość tych oszczerstw?

W artykule "Wyborcza i Polityka zakazane w radiu?" (gazeta.pl 30 sierpnia) omyłkowo przypisałem wiceprezesowi Polskiego Radia Jerzemu Targalskiemu wydanie decyzji o zakazie rozmawiania z tygodnikiem "Polityka". Zakaz taki nie został wydany. Prezes Targalski nie zakazał też dziennikarzom - jak napisałem w tekście - posiadania na biurkach "Gazety Wyborczej" i "Polityki", lecz tylko zmniejszył ich prenumeratę.

Dodatkowo oświadczam, że "Nie było moim celem przedstawienie osoby Jerzego Targalskiego w niekorzystnym świetle i opublikowanie informacji, które mogłyby podważyć jego profesjonalizm na zajmowanym stanowisku."

Bohatera artykułu i czytelników za mój błąd przepraszam.

Michał Pietniczka, gazeta.pl

Ale Wyborcza nie odpuszcza, przecież idzie nowe, już prawie odzyskano III RP, jeszcze tylko media publiczne. Wyszukują więc sensacji tam gdzie jej nie ma. I robią to w prymitywny sposób:

- Dziennikarze powinni trzymać się z daleka od służb specjalnych, a więc i szefowie mediów publicznych. To, co robił Targalski, było naganne, choć prawo nie zakazuje członkom zarządów mediów publicznych współpracy ze służbami - mówi Juliusz Braun, b. przewodniczący KRRiT.

W takim razie prawo jest złe i należy skazać Targalskiego z nieistniejących paragrafów. Natychmiast!

Prawo rzeczywiście nie zakazuje współpracy ze specsłużbami, ale - jak dodaje Braun - tylko dlatego, że nikt podczas prac nad ustawą o mediach nie wpadł na pomysł, że może dojść do takiej sytuacji. Jego zdaniem współpraca Targalskiego z ABW to działanie na szkodę wizerunku mediów publicznych.

Mam pytanie do dziennikarzy Gazety Wyborczej. Kiedy napiszecie o innym znanym dziennikarzu prowadzącym wykłady dla ABW i kłamiącym ze tego nie robił? I drugie, czy tylko szefowie w mediach publicznych nie mogą prowadzić wykładów dla służb? Prywatne mogą?

W Gazecie Wyborczej nie znalazła sie jeszcze ta informacja mimo, ze inne gazety pisały o tym kilkakrotnie. Grzegorz Miecugow "potwierdził, że dwukrotnie - w latach 2005 i 2006 - jako nauczyciel akademicki spotykał się z funkcjonariuszami ABW".

Ciekawe czy to tajne wykłady były czy takie o, otwarte, dla wszystkich. I ciekawe czy Miecugow jako szef zespołu wydawców w TVN 24 także złamał nieistniejące prawo czy tylko potwierdził w oczach zarządu stacji swoje kwalifikacje.

2008-02-19

Fidel zrezygnował

Dożyliśmy wreszcie dnia gdy Fidel stracił władzę, tzn sam ją oddał. A czemu sam? Czemu trzeba było czekać tyle lat by to się wydarzyło? Stosunek świata do Castro ilustruje doskonale utwór Kaczmarskiego "Listy ".

Listy

Armando Valladaresowi

"Szanowny Panie Prezydencie Francji!
Piszę w sprawie mego męża, poety.
Od lat trzynastu w pełnej izolacji,
Od lat dwudziestu trzech zamknięty w twierdzy.

Siedzi przed murem w inwalidzkim wózku,
(Coś po torturach w kręgosłupie zaszło)
Był oskarżony o kontrrewolucję,
A pan podobno zna Fidela Castro.
Mąż mi pisał, że czuje się wolny
I to jest prawda - jest i będzie ze mną,
A ja po świecie błąkam się potwornym
I szukam kogoś, kto by się tym przejął."

"Szanowny Panie Prezydencie Stanów!
Piszę w sprawie mego męża, poety.
Od lat dwudziestu trzech izolowany,
Ma pojedynczą celę w ciężkiej twierdzy.

Prezydent Francji nie mógł nic poradzić,
A mąż mój cierpi za parę słów prawdy.
I chyba wiedział, że prawda go zdradzi,
Ale nie myślał, że zdradzi go każdy!
Pan się nie musi przejmować układem!
Proszę mi pomóc, perswazją lub siłą!
Mąż jest kaleką, marzeń nie ma żadnych,
Prócz tego byśmy wspólnie lat dożyli."

"Szanowny Panie Pierwszy Sekretarzu!
Piszę w sprawie mego męża, poety.
Ponad dwadzieścia lat podlega karze
Naprawdę nazbyt ciężkiej dla człowieka.

On nic nie zrobi, nic już nie napisze,
Będziemy żyli, jakby nas nie było.
On w swoim wózku przecież tylko myśli
O przyjaciołach, którzy już nie żyją.
Nie proszę łaski - proszę o pogardę,
Jeden wzgardliwy ruch wszechwładnej ręki.
Niech pan napisze: A poszli do diabła!
I odejdziemy. I skończą się męki."

Boże Jedyny, dzięki Ci za siłę,
Którą nam dałeś na te długie lata.
Bo, choć osobno - jesteśmy silniejsi
Od kata
Oraz od przyjaciół kata.

Jacek Kaczmarski
10.2.1982

2008-02-18

Reklama Fiata 500

Życie to zbiór miejsc i ludzi,

Którzy nadają sens

czasom, w których żyjemy,

naszym czasom

Od tych słów wyświetlanych na kinowym ekranie rozpoczyna się przegląd wydarzeń i ludzi, którzy powinni nam się kojarzyć z nowym Fiatem 500. Co to może być? No mi się kojarzy z Fiatem Ewa Błaszczyk z wąsikiem, Władysław Komar wysiadający z "malucha" w jednym z filmów, z miejsc to pewnie Turyn i Bielsko-Biała.

Specom od PR zamarzyło się jednak, żeby ich Fiat 500 (nazywany dawniej Myszka Miki!!!) kojarzył się nam zupełnie inaczej. Otóż w nowej reklamie (można ją zobaczyć tutaj) proponują następujący system skojarzeń, widzimy m.in.:

Wałęsę, okrągły stół, Planszę z napisem Solidarność, zdjęcia ze stanu wojennego, jakaś milicja z pałami, Plac Tiananmen, Bońka, Papieża (juz zmieniony slajd na Santo Subito, ale jeszcze można było w TV zobaczyć jak papież całuje ziemię), Jandę i Markowskiego... To wszystko okraszone słowami lektora o wartościach, o dobru i złu... generalnie sprawach bardzo odległych od motoryzacji.

W pierwszej chwili myślałem, że to reklama jakiejś nowej kolekcji Wyborczej, ona tez uwielbia napuszone slogany gdy reklamuje koleją edycję Ewangelii Judasza czy dodatki o papieżu czy kuchni. I bardzo sie zdziwiłem gdy okazało się, ze zmierza to wszystko ku samochodowi.

Na ile można pozwalać na szarganie pewnych symboli ważnych dla naszej tożsamości w imię komercji. Robią to politycy, nadużywają pewnych pojęć, haseł i obrazów dla walki o stołki, często dla kasy, zaczynają robić to teraz koncerny samochodowe. Czekam wiec na reklamy bardziej przyziemnych produktów, np. naszym papierem podciera sie Szymborska, albo papież kleił protezę naszym klejem.

Świecznik wiktymizacji.

(kt) Po politycznie poprawnym świecie krąży widmo; widmo wiktymizacji. Wiktymizacja oznacza, że społeczeństwo dzieli się z grubsza na ciemiężycieli i ich ofiary (świadomie nawiązałem do pierwszych słów Manifestu Komunistycznego, gdyż dla lewicy wiktymizacja i politpoprawność zastąpiły dawne zasady marksizmu-leninizmu).

Trendy wiktymizacyjne we współczesnym dyskursie publicznym zostały ośmieszone i skrytykowane chyba przez wszystkich racjonalnie myślących ludzi, od neoleninisty Żiżka po konserwatywnych komentatorów. Wiktymizacja szkodzi dyskursowi społecznemu nawet bardziej niż Prawo Goodwina. Należy tu wyjaśnić, że nie mam tu na myśli wiktymizacji w rozumieniu kryminologicznym.

Ciąg dalszy tutaj.