2008-01-12

Aresztowania lekarzy

Tak sobie czytam o tym, że lekarze protestują, pani minister Kopacz nie ma pomysłu co z nimi zrobić a już po kolejne podwyżki ręce wyciągają pielęgniarki, których przedstawicielka co prawda dostała się do sejmu ale jakoś tak zapomniała po co i po zmienieniu fartuszka na kożuszek tylko budzi frustracje a nie poczucie sprawiedliwości u niedawnych koleżanek.

I co na to rząd? Ano zaczyna pokazowe aresztowania lekarzy odgrywając sie na nich za strajki.*

* To tak, żeby przypomnieć retorykę PO gdy PiS zamykał lekarzy za korupcję...

Entliczek-pentliczek Platformy stoliczek

Entliczek-pentliczek, lekarski stoliczek,
A na tym stoliczku z pieniędzmi koszyczek,
W koszyczku pokusa, w pokusie robaczek,
A na tym robaczku zielony $ znaczek.


Powiada robaczek: "Na,i po dyżurach- macherzy,
I młody, i stary pojedyńczo ciułali zielone dolary,
A ja już nie mogę! Już dosyć! Już basta!
Mam chęć na szpital!" I poszedł do miasta.

Szedł od wyborów, a jednak nie zmienił zamiaru,
Gdy znalazł się w sejmie, zajrzał do kuluaru.
Są w kuluarach - zwyczaje ,wiadomo - choć miał obawę:
Podchodzi doń poseł, podaje mu ustawę,
A w tej ustawie - okropność! - przyznacie to sami:
Jest projekt reformy i plik z dolarami,
Przyszłością są dolary, pozycją są dolary
I z dolarów władza, tylko podpisz stary!
No, widzisz, robaczku! I gdzie twa klinika?
Entliczek-pentliczek, z Platformy stolika..

Dziś dał głos Pan Tomasz Gross!

Dziś dał głos Pan Tomasz Gross! Ale się rymnęło - ale to dobrze, bo rymowanki też będą. Otóż autor bestsellerów science-fiction powiedział, że jest przeciw sądzeniu za słowo pisane.

Powiedział to w kontekście głośniej sprawy, zbadania przez prokuraturę jego najnowszej książki „Strach”. Nic tylko przyklasnąć. Pierwszy raz temu Panu udało się powiedzieć coś z sensem. Choć zgadzam się z jego zdaniem tylko połowicznie, bo uważam, że owszem wsadzanie do paki za pisanie głęboko przemyślanych, popartych dowodami autorskich przemyśleń jest łamaniem podstawowych praw obywatelskich, ale już pisanie zmyśleń i oszczerstw osadzonych na gruncie historycznym, mających na celu skłócenie obywateli jest ze wszech miar szkodliwe i powodujące tylko niepotrzebne zamieszanie.
Ale w imię poprawności politycznej, lepiej wsadzać wszystkich a już tych, którzy w swoich opracowaniach używają słowa „Żyd” w szczególności. Wszystko jedno w jakim kontekście, dla bezpieczeństwa w imię zrozumiałej prewencji.

Dziś dał głos Pan Tomasz Gross! I to co powiedział – to święte słowa. Niezależnie od wyznania i poglądów (dla ateistów również). Mniemam, że tą wypowiedzią naraził się wielu swoim mocodawcom i sympatykom. Bo cóż wynika z tej wypowiedzi? Wynika, że Grossom i Singerom wytrąci się oręż z rąk. Taki samobój - Panie Gross!
Korzystając z okazji i mimo wszystko choćby pięciu minut docenianej przez „tamtą” stronę wolności słowa, pozwalam sobie zamieścić krótki wierszyk. Tak ot, o sytuacji polsko-peerelowskiej, poprawności politycznej, w końcu jednak wątpiąc, czy mądre słowa Pana Grossa zostaną wprowadzone w życie.
Działo się to w mieście Łodzi
Na Piotrkowską Adam wchodzi
I spotyka tam kolegę
Też takiego, co był szpiegiem
Tamten Go pozdrawia sucho:
„Część Adamie – duże ucho!”
Adam spojrzał do lusterka
Małżowina jest niewielka
„Choć na ucho przymiar kładę
O czym mówił koleś-agent?
Jakie duże, jakie ucho?
Oj, nie ujdzie mu na sucho!"
Tak Go pochłonęła sprawa
Że zapytał Bronisława
Który synem jest rabina
W czym tkwić może tu przyczyna
Bronek bystrym okiem łypnął
Faję nabił, brodę szczypnął
Sprawa nie jest nadzwyczajna
Ale spytam się Blumsztajna
Może razem z Sewerynem
Odnajdziemy tę przyczynę
Po usilnych starań chwili
Bronek z Sewkiem ogłosili
Sprawa będzie rozwiązana
I wezwali wnet Adama
Spojrzał Bronek prosto w oczy
„Trzeba proces mu wytoczyć
Tylko proces – mi się zdaje”
Po czym znowu nabił faję
„Chciała Cię pomówić gnida
A ten kto pomawia żyda
Jest niegodny, a gra przy tem
Atysemityzmu płytę
Sprawa będzie „rozdmuchana”
Mam poparcie Edelmanna
I Schudricha i Łuczywo
Siedzieć pójdzie jako żywo!
Wnet do boju prawnik ruszy,
„Że co, żydzi - wielkie uszy?!”
Pamiętajcie przeto mili
Byście też nie popełnili
Tego błędu co ten z Łodzi
Bo Wam mocno to zaszkodzi
Przypną antysemityzmu łatę
I za Wami zamkną kratę
Cenna rada się tu przyda
Nie odzywaj się do Żyda”
(Yarrok, 2006)

Pozdrawiam mocno Pana Eli Barbura, właśnie pzred chwilą przeczytałem jego wpis "Drugi strzał" . Wstrząsające i tragiczne! ;)

2008-01-11

Hipokryzja lewaków

Niesamowitą hipokryzję lewaków pokazuje ostatnia spektakularna akcja Amnesty International. Kilku przedstawicieli tej organizacji protestowało przeciwko więzieniu na Kubie... ale nie nie, oczywiście, nie protestowano przeciwko przetrzymywaniu przez rezim Castro dysydentów i opozycjonistów. Protest dotczył więźniów Guantanamo.

Działaczom lewackich organizacji proponuje odwrócić zwrok opinii publicznej jeszcze od Czeczenii, Tybetu i Korei Północnej (co doskonale juz robią) i zajęcie się takimi reżimami jak Polska (nadal mamy prezydenta Kaczyńskiego, znanego w świecie totalitarystę), USA, gdzie jeszcze chwilę rządzi ten bandyta Bush i np. postawmy przed sądem Margaret Thatcher za jej niepostępowe poglądy. Jedno mogę zagwarantować - pokojowego Nobla, Nike i Oskara jeśli komuś przyjdzie do głowy opisać czy sfilmować tę farsę.

Ten korniszon ma potencjał !



Przypomnimy w tym miejscu historie ksiecia Harrego, ktory wystapil kiedys 
na mlodziezowej imprezie w mundurku ze swastyką. 



Ksiaze Harry przeprosil jednak pozniej za swe zachowanie.
http://news.bbc.co.uk/2/hi/uk_news/4170083.stm

Cóż, gdyby ród Tuskow byl rodem krolewskim ksiezniczka Kasia tez ewentualnie moglaby przeprosic .

,,Straszny'' skandal

Nie rozumiem, dlaczego nikt do tej pory nie przygotował rzetelnej sylwetki niejakiego JTG - autora własnie opublikowanej książki ,,Strach''. W 68 roku Jan Tomasz Gross na przesłuchaniach sypał Staniszkis, Litynskiego, Zambrowskiego i innych kolegów. Potem jako ,,uciśniony'' uciekł do USA, a teraz donosiciel pluje na Polaków. To jest szczyt bezczelności, żeby esbecki kapuś szykanował Polaków. Podobnie ,,uciśnieni'' wyjechali w 1968 roku tacy zbrodniarze jak Wolińska, Michnik czy komuszyska Brus i inni. Uciekali aż sie kurzyło i nikt ich stad nie wypędzał. Co poniektórych to nie mogliśmy i do dziś się nie możemy się w Polsce doczekać (patrz Morel, czy żyjący Michnik i Wolińska).

Kierownictwo Prokuratury Okręgowej w Krakowie podjęło decyzję o wszczęciu postępowania sprawdzającego w związku z książką prof. Jana Tomasza Grossa "Strach" - poinformowała rzeczniczka krakowskiej prokuratury apelacyjnej, prok. Bogusława Marcinkowska.

2008-01-10

Krwawe pomarańcze Korespondencja z Kenii

Znalezione na www.duch.lublin.pl . Polecam!!!

Wieczór 30 grudnia 2007 roku. KTN – telewizja kenijska podaje komunikat, że urzędujący Prezydent Kibaki ponownie zwyciężył w wyborach i zostanie zaprzysiężony na drugą kadencję. W powietrzu czuć napięcie – biorę kamerę i jadę do centrum Mombasy, drugiego co do wielkości miasta w Kenii. Po drodze spotykam młodą muzułmankę, która prosi, by ją zawieźć do domu. Nikt jeszcze nie wie, co się może wydarzyć, ale instynkt podpowiada jej, że zbliżają się kłopoty. I rzeczywiście – w Mombasie drogi są zablokowane przez płonące opony, policja prowadzi regularne bitwy z uzbrojonymi mężczyznami. Płoną samochody. Sklepy są rabowane. Koniec marzeń o spokojnych wyborach.

Kenia

Kenia zawsze wyróżniała się na tle swoich sąsiadów. Kraj bez wojen domowych, krwawych dyktatur wojskowych, bez większych napięć politycznych. Wprawdzie i Kenijczycy doświadczyli autorytarnych rządów drugiego prezydenta – Arapa Moi, ale gdzie im było do osiągnięć dyktatur w Sudanie czy Ugandzie. Mieszkańcy Kenii z wyższością mogli patrzeć na pozbawioną rządu Somalię, na rozdarty wojną Sudan czy pełną dzieci–żołnierzy Ugandę, by nie wspomnieć o Kongo lub Ruandzie.

W 2002 roku demokracja w Kenii miała świetlistą przyszłość. Wolne wybory umocniły pozycję Kenii jako stabilizatora w regionie. W planach była zmiana konstytucji, z wprowadzeniem urzędu premiera, z parlamentarnym systemem rządów. Plany zostały tylko na papierze. Nowy prezydent niechętnie chciał się dzielić swoimi szerokimi prerogatywami. Zamiast tego przygotował nową wersję konstytucji – wzmacniającą jego urząd.

To był duży błąd. W odpowiedzi jego dawni współpracownicy formują ruch polityczny, którego celem było zablokowanie nowego projektu. Wymuszają, by zwołać referendum. Jest rok 2004. Ktoś rzuca pomysł: skoro duża grupa wyborców jest półpiśmienna, pomożemy im w wyborze. Ci, co są za nową konstytucją – niech na karcie do glosowania postawia znaczek przy bananie, przeciwnicy – stawiają podpis przy pomarańczy – symbolizującej zero. W ten oto przedziwny sposób pomarańcza wkracza do kenijskiej polityki.

Kenijczycy gustują w pomarańczy

Pomarańcza zwycięża – prezydencka konstytucja upada, a nowy społeczny ruch czuje swoją siłę. Tworzy się ODM – nowa partia, która wybiera sobie za symbol kolor pomarańczowy. Celem są wybory prezydenckie w 2007 roku. Ukraińska pomarańczowa rewolucja doczekała się afrykańskiego następcy…

Kampania wyborcza 2007

Lider ODM – Raila Odinga od początku prowadzi w sondażach. Jest faworytem tak mediów, jak i tłumów. W odróżnieniu od prezydenta świetnie czuje się w tłumie. Jest ulubieńcem biedoty żyjącej w slumsach.

Wybory
27 grudnia

Dzień wyborów. Kolejki przy urnach. Trzeba stać kilka godzin, by zagłosować. Ludzie stoją.

Wieczorem zaczynają napływać pierwsze wyniki. Uderzające są dwa fakty – Raila Odinga – kandydat opozycji otrzymuje mniej więcej 30 proc. głosów więcej niż urzędujący prezydent. Po drugie: wyraźny jest podział etniczny. Centrum kraju – zamieszkałe przez plemię Kikuju, woli prezydenta. Reszta regionów wybiera opozycję.

28 grudnia

Napływają wyniki z kolejnych obwodów wyborczych.

Raila Odinga prowadzi, Kikuju nadal głosują na prezydenta, inne regiony na opozycję.

Panuje spokój.

29 grudnia

Prowadzi Raila. Coś się jednak psuje w systemie – przestają napływać wyniki z kolejnych wyborczych lokali. Ludzie się niecierpliwią. Gromadzą się w restauracjach, pubach, barach, gdzie przed telewizorami obserwują kolejne konferencje: Raili Odingi, szefa policji czy przewodniczącego komisji wyborczej.

30 grudnia

Napięcie rośnie. Wreszcie zaczynają spływać wyniki wyborcze. Prezydent szybko odrabia zaległości. Opozycja twierdzi, że jest to efekt fałszowania i cudów nad urną.

Prasa naciska na komisję wyborczą, by wreszcie ogłosiła wyniki. W siedzibie komisji dochodzi do awantur. Policja wyprowadza dziennikarzy.

Ludzie rozchodzą się powoli do domów nie wierząc że poznają dziś zwycięzcę.

I wtedy telewizja podaje niespodziewaną wiadomość: Prezydent Kibaki zwyciężył stosunkiem 200 000 głosów.

Chwilę po ogłoszeniu wyników prezydent jest zaprzysiężony. Panuje pośpiech. W 2002 roku, kiedy Kibaki wygrał wybory, na ulicach Nairobi panował festiwal. Zaprzysiężenie odbyło się na stadionie w obecności polityków, dyplomatów i skandujących tłumów. Dzisiaj dzieje się to w szczelnie otoczonym przez policje pałacu.

Na ulice wdziera się chaos.

Płoną opony. Policja używa gazu łzawiącego i ostrej amunicji. Noc to dopiero jednak preludium

Kenia
Kenia
Kenia
31 grudnia

Ostatni dzień roku. Nikt jednak nie przygotowuje się do obchodzenia sylwestra.

Kraj jest sparaliżowany. Telewizja i transport nie działają. Ludzie poprzez telefony komórkowe próbują się komunikować. Rozchodzi się plotka, że Raila został aresztowany. W Mombasie ludzie ze sztachetami i maczetami gromadzą się na demonstrację. Krzyczą: No Raila no peace – nie będzie Raili, nie będzie pokoju. Palą się sklepy i domy. Dominuje moda w tonie pomarańczy. Lotnisko jest zablokowane przez przerażonych turystów, którzy chcą się wydostać z kraju.

1 stycznia

Nowy rok. Wreszcie telewizja zaczyna transmisję. ODM urządza konferencję, na której paru przewodniczących komisji lokalnych deklaruje, że do wyników z ich komisji dopisano po kilka tysięcy głosów na prezydenta.

Zachód Kenii płonie. Ludzie generalizują: Kikuju są źli. Kikuju nigdy nie pozwolą, by ktoś inny rządził Kenią. Kikuju nas okradają…

W Eldoret demonstranci podpalają Kościół, gdzie żywcem płonie 30 ludzi, głownie Kikuju.

2 stycznia

Policja próbuje zapanować nad sytuacją. ODM również. Opozycji jest wyraźnie nie na rękę, by konflikt miał charakter etniczny. Raila podkreśla podobieństwa z Ukrainą, gdzie władza w podobny sposób oszukała wybory.

Ogłasza masowe demonstracje na 3 stycznia.

Policja ostrzega, że zacznie używać ostrej amunicji. Dziwne – używa jej już od czterech dni.

3 stycznia

Dzień demonstracji. Ludzie maszerują z zielonymi gałązkami. Policja strzela gazem łzawiącym i ostrą amunicją.

Abp Desmond Tutu i inne autorytety chcą mediować. Prezydent odmawia – nie ma takiej potrzeby. Wybory się zakończyły.
Kenia
Przewodniczący komisji wyborczej udziela wywiadu. Na pytanie, czy prezydent Kibaki prawidłowo i uczciwie wygrał wybory odpowiada: nie wiem.

Rośnie presja międzynarodowa. W Ugandzie brakuje paliwa – sprowadzanego przez Kenię. Na ulicach znowu demonstracje i walki z policją.

ODM chce powtórzyć manewr Juszczenki – zgromadzić na centralnym placu miliony. Problem w tym, że wyborcze bastiony opozycji to slumsy – porozrzucane po przedmieściach Nairobi. Kiedy demonstracje wyruszają do centrum, od razu są rozpędzane przez policję.

Kenia
5 stycznia

ODM odwołuje wiec – ze względu na brutalność policji. Na plac przyjeżdża czterech parlamentarzystów. W towarzystwie kamer chcą wejść do centrum. Policja strzela do tej czwórki z gazu łzawiącego.

Kolejny wiec jest wyznaczony na 8 stycznia.

Kraj powoli się odpręża, wraca normalność. Ale nie do końca, sklepy są zamykane wcześniej. Rok szkolny opóźniony o tydzień. Po zmroku ludzie pospiesznie wracają do domów.

Rząd Ugandy podaje, że przyjął 5 tysięcy uchodźców z Kenii. Krążą plotki, że w regionie Luo (opozycji) samochody Kikuju są zatrzymywane, a kierowcy bici. To samo ma się dziać z Luo w regionie Kikuju.

Rząd powoli zaczyna wyrażać chęć do negocjacji. Opozycja jednak jest nastawiona bojowo, żąda nowych wyborów.

Stawka jest duża. Jeżeli Prezydent Kibaki zostanie, nic się nie zmieni - kolejne sfałszowane wybory w Afryce. Jeżeli jednak uda się zmusić rząd do przeprowadzenia nowych wyborów, w afrykańskiej polityce nastąpi nowa jakość – po raz pierwszy społeczeństwo wymusi swoje prawa na władzy.

Dla Afryki – pełnej reżimów wojskowych i różnych dożywotnich prezydentów, którzy łaskawie uszczęśliwiają swoich obywateli – a raczej poddanych, byłaby to rzeczywiście dobra nowina.

W trakcie jednej z demonstracji policja strzela na oślep gazem łzawiącym – również w kierunku osób postronnych. Uciekamy i obmywamy sobie twarze wodą. Ciężko oddychający starszy człowiek płacze: to przecież miała być demonstracja pokojowa, my tylko chcemy pokoju. Pyta, skąd jestem. Z Europy – odpowiadam, przez łzy. Słyszę pytanie: czy nam pomożecie?

*

Post scriptum

Kenia, 7 stycznia:

Rano Raila Odinga – lider opozycji spotkał się z specjalnym wysłannikiem rządu USA – Jendayi Frazer.

Po spotkaniu opozycja odwołała zaplanowane na 8 stycznia demonstracje, a Jendayi Frazer wezwała strony do rozwiązania konfliktu etnicznego.

Rośnie presja międzynarodowa na stronę rządzącą.

Specjalny wysłannik rządu USA stwierdza, że w ostatniej elekcji okłamano obywateli Kenii.

Parlament Wielkiej Brytanii również debatował nad sytuacją po wyborach.

Prezydent Kibaki zgodził się na spotkanie z Raila Odinga i pięcioma innymi przedstawicielami opozycji – spotkanie odbędzie się w piątek o 2.30.

Liderzy religijni zostali poproszeni o mediacje w spotkaniu pomiędzy liderem opozycji a prezydentem. Wezmą w nim udział m.in. przedstawiciele Kościoła anglikańskiego, protestanckiego, przedstawiciel muzułmanów i kardynał John Njue – reprezentujący Kościół katolicki.

Sytuacja w stolicy powraca do normalności – nadal jednak przybywają kolejni uchodźcy z prowincji. Wciąż rosnąca liczba uchodźców to teraz największy problem.


Brat Radek Malinowski MAfr

Cricoland

(hs)
- A kto to powiedział, że my tu robimy jakieś cyrkowe sztuczki ?!

__________________________________________________

Wykorzystano zdjęcie: PAP/Radek Pietruszka

Pakt Ribbentrop-Mołotow paktem Schröder-Putin?

(pw)

Pakt Ribbentrop-Mołotow – nazwa odnoszona zarówno do samego Paktu o Nieagresji pomiędzy III Rzeszą Niemiecką i Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich z 23 sierpnia 1939 r., jak i w szczególności do tajnego protokołu dodatkowego stanowiącego załącznik do tego Paktu.

Dokument tajnego protokołu do paktu z 23.08.1939 r. z podpisami J.Ribbentop, W.Mołotow. Tekst niemiecki
Dokument tajnego protokołu do paktu z 23.08.1939 r. z podpisami J.Ribbentop, W.Mołotow. Tekst niemiecki
Mapa ostatecznego podziału Polski pomiędzy III Rzeszę a ZSRR z 28.09.1939 r. z wytyczoną granicą. Podpisy za zgodność: Stalin, Ribbentrop, data.
Mapa ostatecznego podziału Polski pomiędzy III Rzeszę a ZSRR z 28.09.1939 r. z wytyczoną granicą. Podpisy za zgodność: Stalin, Ribbentrop, data.[1]
Podział Polski i Europy Wsch.
Podział Polski i Europy Wsch.

Pakt został podpisany przez ministrów spraw zagranicznych obu państw - Joachima Ribbentropa i Wiaczesława Mołotowa, którzy w imieniu swoich przywódców, Adolfa Hitlera i Józefa Stalina, dokonali podziału Europy Środkowej i Wschodniej.

Pakt miał olbrzymie znaczenie dla obu przywódców. Hitlerowi zabezpieczał front wschodni w planowanej przez niego wojnie i atak na Polskę. Stalin zaś powiększał w ten sposób strefę wpływów komunizmu.

Główne postanowienia:

  • kraje bałtyckie (Estonia, Łotwa) i Finlandia staną się strefą wpływów i przyszłym terytorium ZSRR, a północna granica Litwy (z Łotwą) stanowić ma granicę pomiędzy strefami interesów Niemiec i ZSRR.
  • Na obszarach należących do państwa polskiego strefy interesów Niemiec i ZSRR będą rozgraniczone wzdłuż linii rzek Narwi, Wisły i Sanu
  • strona radziecka podkreśla swoje zainteresowanie Besarabią, ze strony niemieckiej stwierdza się zupełne niezainteresowanie odnośnie tego terytorium.

Już w trakcie trwania II wojny światowej, 28 września 1939, kiedy doszło do spotkania nacierających z zachodu Niemców z nacierającą ze wschodu Armią Czerwoną, a los Polski był w tej kampanii przesądzony, doszło do doprecyzowania postanowień niemiecko-sowieckich. Podpisano w Moskwie traktat sowiecko-niemiecki o granicach i przyjaźni zwany drugim układem Ribbentrop-Mołotow.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Pakt_Ribbentrop-Mo%C5%82otow

Sojusz Berlina i Moskwy znowu wygląda groźnie

Usłyszeliśmy w Wiesbaden słowa, które nie wpłyną na poprawę stosunków Polski z jej wielkimi sąsiadami. Niemcy i Rosję łączy strategiczne partnerstwo, nawet się pogłębia, poszerza czy Bóg wie co jeszcze. A rurociąg pod Bałtykiem, który oba kraje dopiero ma połączyć, jest według Angeli Merkel “politycznie pożądany”.

Ta deklaracja oznacza, że Berlin nie zamierza ukrywać poparcia dla projektu, który w spadku zostawił mu gabinet socjaldemokraty Gerharda Schrödera. Projektu przygotowanego ponad głowami państw leżących między Niemcami a Rosją. I bez uwzględnienia zasady solidarności, której respektowania nowi członkowie UE naiwnie oczekiwali.

Od pani Merkel i jej ministrów długo słyszeliśmy, że z budowy gazociągu Niemcy nie mogą się wycofać, bo zajmują się tym prywatne firmy. A w prywatne interesy (także z rosyjskim gigantem państwowym Gazpromem) rząd demokratycznego kraju nie może ingerować. Mimo że do porozumienia tych firm i Gazpromu doprowadził polityk - kanclerz Schröder, załatwiając sobie przy okazji posadę. Teraz zaś słyszymy, że gazociąg jest w politycznym interesie Niemiec.

Rura niezgody
Rosja nigdy nie ukrywała, że gaz i ropa są doskonałymi środkami nacisku na niepokorne państwa



Stosunki niemiecko-rosyjskie w czasach pani Merkel nie różnią się co do istoty od tych z czasów Schrödera. Przynajmniej w najważniejszych, z punktu widzenia Polski, dziedzinach: polityki gospodarczej i bezpieczeństwa energetycznego. Kontakty między szefami państw różnią się formą i atmosferą. Nie ma już odwiedzania się w domach, jeżdżenia saniami ani zapewnień, że Putin jest kryształowym demokratą. Merkel zachowuje dystans wobec gospodarza Kremla i potrafi być zdecydowana, gdy chodzi o prawa człowieka. Może po spotkaniu w Wiesbaden Putin zmieni nawet prawo ograniczające działalność organizacji pozarządowych.

Jednak gdy zaczynają się interesy i wielka polityka międzynarodowa, sojusz Berlina i Moskwy znowu wygląda groźnie. Jak sojusz gigantów, które nie zamierzają zaprzątać sobie głowy mniejszymi sąsiadami.

http://blog.rp.pl/haszczynski/2007/10/15/sojusz-berlina-i-moskwy-znowu-wyglada-groznie

Wysoki przedstawiciel firmy Gazprom Germania - niemieckiej spółki-córki rosyjskiego koncernu energetycznego - był współpracownikiem Stasi. Poinformował o tym dziennik "Die Welt". Przypomina on, że to nie pierwszy przypadek powiązań menedżerów Gazpromu z dawnymi służbami bezpieczeństwa NRD.

Podejrzanym o działanie w strukturach Stasi jest szef kadr Gazpromu Germanii Hans-Uve Kreher. Z tajną enerdowską policją współpracował pod koniec lat 70-tych jako agent "Roland Schröder", a później w drugiej połowie lat 80-tych - tym razem pod pseudonimem "Hartmann".

"Die Welt" przypomina przy okazji dwa wcześniej ujawnione przypadki współpracy ze Stasi menedżerów przedsiębiorstw powiązanych z Gazpromem. Enerdowskim szpiegiem był między innymi Matthias Warnig, który jest obecnie dyrektorem zarządzającym spółki Nord Stream, budującej Gazociąg Północny. Były kanclerz Gerhard Schröder, który stoi na czele zgromadzenia akcjonariuszy Nord Streamu, odmówił komentarza w sprawie przeszłości swojego współpracownika.

http://wiadomosci.onet.pl/1589861,12,item.html

Kto dzisiaj zarabia na długoterminowych dostawach rosyjskiej ropy dla Polskiego Koncernu Naftowego Orlen? Analitycy giełdowi i polskie służby specjalne próbują odpowiedzieć na to pytanie od połowy lipca br., gdy PKN ogłosił, że podpisał kontrakt ze spółką KD Petrotrade FZE na dostawy ropy typu REBCO rurociągiem „Przyjaźń” do Płocka.

Firma nowego dostawcy Orlenu ma wprawdzie siedzibę w Szardża, na terenie raju podatkowego (FZE – Free Zone Establishment) Hamriya w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, ale – według źródeł zbliżonych do kierownictwa płockiego koncernu – KD Petrotrade jest klonem szwajcarskiej spółki traderskiej o tej samej nazwie.

Okazuje się, że w rejestrze handlowym w Szwajcarii figurują dwie spółki akcyjne KD Petrotrade, obie z siedzibą pod tym samym adresem we Fryburgu. Pierwsza firma pierwotnie używała nazwy KD Trading. Zajmowała się do niedawna handlem ropą naftową i zbożem. Ostatni wpis do jej akt pochodzi z 6 lipca br. Informuje on o wykreśleniu spółki z rejestru w Genewie i przeniesieniu jej do Fryburga, gdzie wpisano ją już pod nazwą KD Petrotrade.

Druga firma o tej samej nazwie wcześniej również handlowała ropą naftową. W dniu 28 czerwca br. wykreślono ją z rejestru we Fryburgu, a jej aktywa i pasywa przejęła wspomniana wyżej spółka, która do początku lipca używała jeszcze nazwy KD Trading.

Iwan Fursin – według mediów kijowskich – należy do najbogatszych ludzi na Ukrainie. Jego głównym partnerem biznesowym jest Dymitro Firtasz. W Polsce obaj kojarzyli się głównie z handlem turkmeńskim gazem ziemnym. Ich spółki na zasadzie podobnej do praktyki rozpowszechnionej na rynku naftowym znalazły sobie lukratywną niszę w obrocie gazem pomiędzy środkowoazjatycką republiką, rosyjskim Gazpromem i koncernem Naftohaz Ukrainy. Firtasz, który zamieszkał w Budapeszcie, był – jak donosiła prasa – pomysłodawcą założenia spółki Eural Trans Gaz (ETG), która sprzedawała gaz turkmeński m.in. Polskiemu Górnictwu Naftowemu i Gazownictwu (PGNiG).

Bezpośrednim założycielem ETG był natomiast Zeev Gordon, izraelski prawnik, wynajęty przez Siemiona Mogilewicza, bossa rosyjskiej mafii z Sołncewa, którego poszukuje FBI. Z powodu konfliktu o udział w zyskach firma ETG została kilka lat temu odsunięta od gazowych interesów. To samo przydarzyło się wcześniej spółce Itera, z którą również łączone było nazwisko Dymitro Firtasza. Ostatecznie skłóceni partnerzy wypracowali kompromis i ustalili, że kontrolę nad eksportem gazu z Turkmenii na Zachód sprawować będzie spółka RosUkrEnergo (RUE), założona 22 lipca 2004 r. w szwajcarskim kantonie Zug. Połowę udziałów w nowej firmie objęła spółka Centragas Holding z Wiednia. W kwietniu 2005 r. szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Ołeksandr Turczynow wywołał sensację stwierdzając, że za Centragasem stoją trzy osoby: były prezydent Ukrainy Leonid Kuczma, gangster Siemion Mogilewicz i przedsiębiorca Dymitro Firtasz. Z kolei należąca do Gazpromu moskiewska gazeta „Izwiestia” doniosła, że 90 proc. udziałów w Centragas Holding ma Firtasz, natomiast 10 proc. należy do Iwana Fursina. „Izwiestia” powoływała się na audyt przeprowadzony przez Pricewaterhouse Coopers. Wśród biznesowych partnerów Fursina oprócz Dymitro Firtasza jest też Brytyjczyk Robert Shelter-Jones, którego nazwisko pojawiało się w niejasnej strukturze właścicielskiej spółek Eural Trans Gas i Centragas Holding, utożsamianych przez służby specjalne USA i Ukrainy z mafią rosyjską o sieci rozciągającej się od Moskwy poprzez Odessę, Budapeszt.

Traderzy z KGB

Dlatego tak cenna jest informacja, którą podano w jednym z ostatnich wydań prestiżowego magazynu „Energy Compass”. Obwieścił on – na co praktycznie nikt nie zwrócił uwagi – kto zarabia na tym, że spada przesył ropy rurociągiem „Przyjaźń” przez Polskę (traci na tym państwowe Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych – PERN). To spółka Gunvor International z Brytyjskich Wysp Dziewiczych, z filią w Genewie. Kieruje nią niejaki Gienadij Timczenko, zaufany człowiek prezydenta Rosji Władimira Putina jeszcze z czasów petersburskich.

Podobnie jak Władimir Putin Timczenko w czasach ZSRR służył w I (Wywiadowczym) Zarządzie Głównym (Pierwoje Gławnoje Uprawlenije) KGB.

W 1994 r. uwłaszczył się na majątku Kirishineftekhimexport (KiNEX), spółki zależnej od koncernu naftowego Surgutnieftiegaz. Według Iwana Rybkina, byłego przewodniczącego Dumy (izby niższej parlamentu rosyjskiego), Putin prowadził niejasne interesy razem z Timczenką, który miał przejąć faktyczną kontrolę nad Surgutnieftiegazem. Ostatni „Energy Compass” donosi, że kierowana przez Timczenkę spółka Gunvor International kontroluje już ponad połowę strumienia ropy naftowej, eksportowanej za pośrednictwem rosyjskiego terminala bałtyckiego w Primorsku pod Petersburgiem.

http://biznes.onet.pl/7,1436289,prasa.html

Światowy kryzys gospodarczy rozpocznie się od krajów byłego ZSRS, w tym od Ukrainy - uważa dyrektor europejskiego departamentu Międzynarodowego Funduszu Walutowego Michel Deller.

Oznaki nadciągającego krachu Deller dostrzega m.in. w finansowaniu przez ośrodki zagraniczne deficytu bilansu handlowego w krajach byłego ZSRS, a także w rosnącym poziomie długów sektora prywatnego. Wywiad z Dellerem opublikowany przez ukraiński tygodnik "Dzerkało Tyżnia" zelektryzował tutejszą opinię publiczną.
Według danych MFW, inflacja na Ukrainie w 2007 r. znacznie przekroczyła zaplanowane wskaźniki budżetowe i wynosi ponad 12 procent. Taki wynik to sygnał dla ukraińskich decydentów, aby w najbliższym czasie zapomnieli o członkostwie kraju w Światowej Organizacji Handlu (WTO) i UE. Wysoka inflacja i niestabilność wzbudzają niepokój inwestorów zagranicznych na Ukrainie. "Coraz większe uzależnienie Ukrainy od dostaw ropy i gazu z Rosji nie wróży nic dobrego dla przyszłości tego kraju o bardzo wysokim stopniu korupcji" - uważa dyrektor europejskiego departamentu MFW. Jego zdaniem, kraje regionu nadbałtyckiego i Europy Południowo-Wschodniej powinny powstrzymać boom konsumpcyjny i kontynuować reformę podmiotów gospodarczych. Także kontrola zadłużenia krajów byłego ZSRS ma kluczowe znaczenie, zwłaszcza gdy nastąpi wycofanie kapitału zagranicznego z tych państw.


Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów

http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=sw&dat=20080109&id=sw16.txt

Niech chcę być Kasandrą

http://maryla.salon24.pl/53324,index.html

http://www.polskieradio.pl/iar/wiadomosci/?id=31820

Donald Tusk 8 lutego wybiera się z wizytą do Moskwy
Środa, 9 stycznia 2008

Premier Donald Tusk powiedział podczas konferencji prasowej w Sejmie, że 8 lutego wybiera się z wizytą do Moskwy.

Premier dodał również, że w niedalekich planach ma podróż do USA. Na razie nie ustalono dokładnej daty wizyty w Waszyngtonie. Donald Tusk powiedział, że będzie to "późna zima, wczesna wiosna".

2008-01-09

Kto rządzi Polską czyli rozważania etyczno - psychologiczne

Z coraz to większym trudem znoszę coraz to nowsze doniesienia o pracy władz, które zafundowała sobie częśc polskich wyborców. Kiedy patrzy się, jak ludzie odpowiedzialni za śmierć ks. Popiełuszki i wielu innych Polaków, walczących o Wolność, Dobro i Prawdę dla naszego kraju, próbują nam wciskać do głów normy etyczne, uważają się za bardziej etycznych od samego Boga, to skręcają się we mnie wszystkie wnętrzności.

Jakiś czas temu postawiłam diagnozę ludziom wybranych opcji politycznych (głównie PO i LiD -u) i widzę, że byłam bliska rzeczywistości:

"Po stronie lewicy można zaobserwować przewagę jednostek psychopatycznych oraz osobowości zależnych, o nieukształtowanym poczuciu tożsamości płciowej, zatarciu granic psychologicznych".

Osobom mniej zorientowanym w terminologii psychologicznej, pragnę przypomnieć, iż jednym z przejawów zatarcia granic psychologicznych jest zacieranie granic pomiędzy tym, co rzeczywiste, a tym co fantastyczne. Ludzie o niewłaściwie uformowanej osobowości, czy cierpiący na różne postaci psychozy, mają w mniejszym bądź większym stopniu, trudności we właściwym ocenianiu zaistniałych zdarzeń i przyznwaniu im oceny DOBREJ, bądź ZŁEJ. Zwykle mają spore problemy z internalizacją norm etycznych, a w konsekwencji z nazywaniem i rozróżnianiem tego, czym DOBRO, a czym ZŁO jest.

Zjawisko to ma owczywiście swoje korzenie we wczesnym dzieciństwie, kiedy to za formowanie się struktury osobowości dziecka odpowiedzialność biorą rodzice, jako główni nauczyciele wszelkich norm, powszechnie przyjętych i obowiązujących w społeczeństwach cywilizowanych. Zwykle rodzice dzieci zaburzonych albo w ogóle nie stanowią żadnego wzorca dla młodego człowieka, ponieważ w ogóle lub słabo się nim interesują, albo przekazują mu sprzeczne sygnały odnośnie tej samej normy: często czynią tak, że w jednym przypadku za to samo zachowanie nagradzają, innym zaś - karzą; w rezultacie dziecko nie potrafi zaakomodować właściwie przytoczonych tu pojęć (dobro - zło); jest zdezorientowane i ogłupiałe.

Problemy z rozumieniem pojęć etycznych mają także osoby, które wychowały się w tzw. rodzinach, stosujących liberalny styl wychowania, które dają dziecku na życie następujący przekaz: "bierz co chcesz, rób co chcesz, wolno ci robić to na co masz ochotę, daję ci prawdziwą wolność". Oczywiście nie trzeba tu zbytnio wyjaśniać, że typ rodzica liberalnego, to żaden rodzic, bo w ogóle nie interesuje się swoim podopiecznym, a wymyśloną przez siebie metodę wychowawczą stosuje jako wybieg, zwalniający go od trudu wychowywania dziecka. Ostatecznie człowiek, wychodzący w świat z tak liberalnej rodziny, nosi w sobie wyobrażenie, iż DOBREM jest tylko to, co zaspokaja wszystkie jego zachcianki, natomiast ZŁEM - to, co godzi w jego egoistyczne interesy.

W końcu są rodziny, w których rodzice, sami posiadający problemy z rozróżnianiem zła od dobra, uznają się za jedynie słuszne autorytety w zakresie zasad etyki i jednocześnie uznają się za autorów jedynie słusznych norm- zbiorów zasad moralnych. Stawiają się wyżej od samego Boga, a tworząc własny kodeks etyczny, czynią starszliwy młyn w głowach nieukształtowanego dziecka. Z takim przykładem spotkałam się na wspominanych już przeze mnie szkoleniach PTP. Była tam kursantka, której ojciec - ateista i aktywny członek PZPR-u - nakłaniał żonę (a matkę kursantki) do robienia skrobanek w ramach tzw. antykoncepcji (w ówczesnych czasach tzw. pigułki nie były w powszechnym użyciu), a gdy ta przestała być w jego rozumieniu kobietą (w wieku 40 lat zachorowała na raka narządów rodnych, a później zaczęła chorować psychicznie; do dziś jest pod stałą opieką psychiatrów) zaczął dobierać się do swojej córki. Nie trzeba więc chyba dużego wysiłku umysłowego, by stwierdzić, iż u tego pana wyraźnie pozacierały się granice psychologiczne...

Z dzisiejszych wiadomosci dowiadujemy się, iż szef Komisji Etyki Poselskiej - Sławomir Rybicki (PO) na wniosek Napieralskiego (SLD - przypominam środowisko ateistów) wykluczył Beatę Kempę ze składu Komisji Etyki, za nieetyczne zachowanie, bo nazwała ZŁEM postawy posłów SLD i PO domagających się wyjaśnienia śmierci Barbary Blidy, podczas gdy ci pierwsi są odpowiedzialni za ZŁO, jakim było odebranie sobie życia przez Barbarę Blidę! Posłanka uświadomiła im ich własną hipokryzję i zacieranie granic między tym, co na prawdę jest ZŁEM, a co DOBREM. Do mechanizmu "odwracania kota ogonem", czyli zacierania granic pomiędzy tymi pojęciami, dołączył się sam przewodniczący Komisji Etyki!!!

Oto, co dowiadujemy się z ostatnich doniesień:

Kempa wykluczona z komisji etyki

Komisja Etyki Poselskiej zdecydowała o "zwróceniu uwagi" posłance PiS Beacie Kempie w związku z jej wypowiedziami podczas sejmowej debaty nad wnioskiem o powołanie komisji śledczej ws. okoliczności śmierci Barbary Blidy - poinformował szef komisji Sławomir Rybicki (PO). Rybicki dodał, że zwrócenie uwagi Kempie skutkuje jednocześnie wykluczeniem jej ze składu Komisji Etyki. - Może się od tej decyzji odwołać do Prezydium Sejmu. Ma na to dwa tygodnie - dodał szef komisji. Skargę na posłankę PiS do Komisji Etyki złożył sekretarz generalny SLD Grzegorz Napieralski. Ma ona związek z wypowiedzią Kempy, że "środowisko SLD jest moralnie odpowiedzialne" za śmierć Barbary Blidy.
- Wobec bulwersującej wypowiedzi w trakcie sejmowej debaty (6 listopada) nad wnioskiem LiD o powołanie komisji śledczej w sprawie okoliczności tragicznej śmierci byłej posłanki Barbary Blidy, w której posłanka Beata Kempa dokonała oceny, że "środowisko SLD jest moralnie odpowiedzialne za tę tragedię, bo dopuszczało do takich kontaktów, do takiego procederu" - nie można pozostać obojętnym - napisał w skardze Napieralski.W jego ocenie, zachowanie Kempy godzi w dobre imię Sejmu i narusza art. 6 Zasad Etyki Poselskiej - artykuł ten mówi, że poseł powinien unikać zachowań, które mogą godzić w dobre imię Sejmu i powinien szanować godność innych osób.

Kiedy na to wszystko patrzę, ogarnia mnie przerażenie! Strukltura osobowości polityków PO jest bliska strukturze osobowości polityków SLD, a Polską rządzi kto? Liczę na Twą inteligencję Czytelniku Drogi...

WOŚP się zbliża ...


2008-01-08

Cuda, cuda ogłaszają...

Fikcje...


(spot wyborczy Platformy: nędza w Polsce i przepełnione szpitale pod rządami PiS)

...I rzeczywistość, czyli Donaldinio rusza do akcji uszczęśliwiania lekarzy udowadnianiem im, że już teraz godziwie zarabiają:


"Niedawno wielu śmiało się, kiedy pani minister Kopacz zapowiedziała, że za kilka lat lekarze będą zarabiać 11 tysięcy złotych brutto. Za kilka dni pokażę, że w wielu szpitalach lekarze już dziś zarabiają więcej - zapowiedział premier Donald Tusk. Szef rządu szykuje się na ostrą rozprawę z żądaniami płacowymi lekarzy."

Dziennik.pl

A poza tym, z lekkim opóźnieniem życzę Nowego Roku, w nowej wspaniałej Irlandii 2.0!

"Strach" sie nie bać

Ksiazka Grossa nigdy nie trafila do amerykanskiego mainstreamu. Egzystuje sobie ona (a gross book of fear) w jednej z wielu tamtejszych rownoleglych rzeczywistosci multikulturalnych.

Ciekawych informacji dostarcza portal Amazon.
Ksiazeczka jest systematycznie przeceniana, a nieszczesliwi posiadacze nie sa w stanie pozbyc sie smiecia chocby za cwierc oryginalnej ceny.
Bardziej dociekliwi dotra tam do wszystkich recenzji klientow Amazon by stwierdzic, ze nawet najbardziej pochlebna zdaniem portalu recenzja nie jest balwochwalcza lecz mocno krytyczna. Jeszcze bardziej dociekliwi odkryja zadziwiajaca mnogosc tak punktow widzenia jak i falszywych przeswiadczen, ale na to naprawde szkoda czasu (ostrzegalysmy).

Do amerykanskiego mainstreamu trafialy natomiast od czasu do czasu "polish death camps" (polskie obozy zaglady), a na stale tkwi w nim finansjera, palestra, media i biznes wywodzace sie z wiadomej diaspory.

Przewidujemy, ze w Polsce stanie sie inaczej, "dzielo" trafi na dlugi czas do polskiego mainstreamu, a to za sprawa agorowego knesetu kapepotamow.
Widza Panstwo juz istotna roznice? Amerykanska diaspora wczepila sie w amerykanskie kieszenie, co przy wolnej konkurencji i latwym dostepie do dobr i pieniedzy jest tam tolerowane. W Polsce natomiast lokalna diaspora reprezentowana przez kapepotamy wczepila sie w polskie mozgi. Nie tylko z powodu trudnego pieniadza. W gre wchodza tu mordercze instynkty. Pasozyt stal sie drapieznikiem.

Anita Gargas

Anita Gargas

Szanowni Państwo,
Jadwiga Chmielowska Przewodnicząca Oddziału Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarności Walczącej" prosi o rozpowszechnienie informacji o redaktor Anicie Gargas. Po bulwersującym przyjęciu do TVP niejakiego Lisa, nastąpił atak na jedną z nielicznych osób w TVP którą z czystym sumieniem można nazwać Dziennikarzem. To co się dzieje przestaje być śmieszne. Coś w końcu trzeba z tym zrobić (Gdynianka).

Tekst Jadwigi Chmielowskiej zamieszczony na Forum Solidarności Walczącej: [url=http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2949]http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2949

Kolejni dziennikarze pozywani są przed sąd za rzetelne informowanie opinii publicznej - Art. 212 kk.
Niecały miesiąc temu manifestowaliśmy w obronie redaktorów naczelnych Gazety Polskiej - dokładnie 13 grudnia. Obecnie przed sadem stanęła nasza koleżanka, jedna z najlepszych dziennikarzy śledczych w kraju ANITA GARGAS. Ona i jej koledzy z zespołu MISJA SPECJALNA muszą się tłumaczyć jakim prawem informowali społeczeństwo.
Należy ten kolejny proces traktować jako próby zastraszania uczciwych i odważnych dziennikarzy.
Oto najważniejsze informacje w tej sprawie:
1) 4 września 2007 r. program ?Misja specjalna? TVP1 przedstawił reportaż, w którym znalazł się następujący fragment: ?Kim jest Ryszard Krauze? Nie wiadomo co robił przez kilka lat po ukończeniu studiów.
Wyjaśnienia wymagają na przykład jego powiązania z lat 80-tych z przestępczością zorganizowaną Wybrzeża, a w szczególności z grupą gangstera o pseudonimie Nikoś. Jak dowiedziała się Misja Specjalna w 1985 roku Krauze objęty był dochodzeniem w sprawie działalności grupy przestępczej Nikodema S.
Krzysztof Król w imieniu Ryszarda Krauze zaprzeczył tym informacjom.
W mailu przysłanym do redakcji ?Misji specjalnej? czytamy : ?Nieprawda, że Ryszard Krauze miał powiązania z przestępczością zorganizowaną, w tym szczególności z kimś o pseudonimie >Nikoś< ?.
Powyższy tekst powstał w oparciu o zweryfikowane przez ?Misję specjalną? informacje, w śledztwie dziennikarskim prowadzonym z wielką starannością i rzetelnością oraz wszelkimi zasadami obiektywizmu i uczciwości dziennikarskiej.
2) Przez 3 miesiące ani wyżej wymieniony reportaż, ani tym bardziej żaden jego fragment nie wzbudził reakcji R. Krauzego, jego rzecznika czy prawników.
3) Ryszard Krauze wrócił do Polski dopiero po konferencji prasowej ministra sprawiedliwości, na której Z.Ćwiąkalski pośpieszył z instrukcją, że Krauze ma prawo odmowy zeznań w prokuraturze, zupełnie tak jakby prawnicy zatrudniani przez oligarchę nie byli w stanie wytłumaczyć swemu mocodawcy przepisu prawnego wzmiankowanego przez Ćwiąkalskiego.
4) 12 grudnia 2007 r. adw. Jacek Dubois, pełnomocnik Krauzego, wniósł akt oskarżenia przeciwko red. Anicie Gargas, autorce programu ?Misja specjalna?, z art.212 k.k. Prominent z Gdyni oskarżył ją za cytowany wyżej fragment ?Misji specjalnej?. (Można rozumieć, iż nie kwestionuje on pozostałych treści zawartych w reportażu.)
Art. 212 k.k. pochodzi z czasów minionego systemu totalitarnego i obecnie jest narzędziem do walki z niewygodnymi dziennikarzami. Warto podkreślić, że mimo rozmaitości poglądów i postaw panujących w środowisku dziennikarskim, w kwestii natychmiastowego zniesienia art. 212 k.k. panuje jednak całkowita zgodność.
Mimo wielu debat publicznych na temat art.212, nie został on zniesiony przez żadną dotychczas rządzącą ekipę. W swej istocie stanowi kaganiec dla niezależnego dziennikarstwa oraz zaprzeczeniem wolności słowa. Jego dotychczasowe istnienie, jak i coraz częstsze wykorzystywanie świadczy o wielce niebezpiecznej, narastającej ostatnio w Polsce, tendencji do stałej eliminacji głosu wolnych mediów z życia społecznego.
5) Zazwyczaj przeciążony pracą Sąd dla Mokotowy już 14 grudnia ubiegłego roku, to jest niespełna w 2 dni po złożeniu pisma procesowego przez pełnomocnika Krauzego, wyznacza posiedzenie na dzień 4 stycznia 2008 r., godzinę 11.40. Termin ten, z uwagi na przerwę świąteczną i noworoczną, należy zasadniczo rozumieć jako tryb natychmiastowy.
6) 4 stycznia red. Anita Gargas stawiła się w sądzie. Oskarżyciel ani jego pełnomocnik nie pojawili się. Sąd stwierdził, że nie dysponuje ich poświadczeniem odbioru wezwania (pełnomocnik Krauzego poinformował dziennikarza PAP, iż otrzymał wezwanie na 14.40, a nie 11.40) i odroczył posiedzenie na 4 lutego 2008.
Co bardzo ważne i niepokojące: sąd nie wyraził zgody na obecność dziennikarzy na sali rozpraw, co w istocie stanowi utajnienie sprawy i znacznie utrudnia rzetelne informowanie o niej opinii publicznej. Jeśli Krauze broni jakoby swego dobrego imienia, to dlaczego chce utajnienia sprawy?

Odcinek programu emitowany 4 września 2007 "Misja Specjalna" pod tytułem "Układ Gdański":
http://www.itvp.pl/informacje/video.html?channel_id=499&site_id=812&genr...