2007-12-08

Kusząca propozycja

(hs)

- A może byśmy tak, mój drogi, wpadli na dzień do Tomaszowa?
Tam pogadamy, królu złoty - posadka u mnie jest rządowa.*


- Jeszcze mi ciągle z jasnych oczu spływa do warg kropelka słona



- A ty mi nic nie odpowiadasz i jesz zielone winogrona






*Tekst jest trawestacją wiersza Juliana Tuwima "Tomaszów". Piosenkę o tym tytule, do słów Tuwima z muzyką Zygmunta Koniecznego śpiewała Ewa Demarczyk

________________________________________________________
Zdjęcia: Jerzy Dudek, Agencja Gazeta, PAP

Brawo Panie Kaczyński!



I oto właśnie chodzi!








W trakcie dzisiejszego kongresu PiS, prezes Jarosław Kaczyński zapowiedział m.in.:


"PiS będzie walczył o demokrację i wolność słowa - Musimy po pierwsze utrzymać te osoby, które nam zawierzyły, a to jest wielka liczba ludzi - stwierdził Kaczyński odnosząc się do zadań dla partii na najbliższy czas. - Ale musimy również zabiegać o tych, którzy nie głosowali na nas. Poza tym PiS musi walczyć o demokrację i w Polsce i o wolność słowa, która jest zagrożona - dodał były premier. Prezes PiS dodał również, że partia zwróci się ku ludziom młodym, więcej uwagi poświęcać na działanie w internecie i nowych mediach, poza tym zwróci się do inteligencji, która wbrew ogólnemu stereotypowi, w znacznej części już popiera Prawo i Sprawiedliwość."

http://wiadomosci.onet.pl/1655054,11,item.html

I oto właśnie chodzi! Partia Kaczyńskiego powinna wyjść z czymś atrakcyjnym do ludzi młodych. Tym czymś może być m.in. OTWARCIE się na komunikację w internecie. Mam tylko cichą nadzieję, że PO nie wprowadzi do internetu cenzury, by pokrzyżować plany Kaczyńskim. Ostatnie wypowiedzi żony Tuska brzmiały zbyt niepokojąco, gdy twierdziła, że: "- Jest mnóstwo agresji skierowanej przeciwko mnie i mojej rodzinie. Ta agresja brzmi jak pogróżki - mówi Małgorzata Tusk, żona premiera.". Raczej mi wyglądało, jakby to z jej strony były pogróżki...

Co do tego, że PiS znalazło jeszcze większe poparcie wśród inteligencji nie mam najmniejszych wątpliwości, znając dotychczasowe preferencje polityczne osób z mojego kręgu...

Potęga podświadomości...



Już od dawna towarzyszy mi przeświadczenie (po przestudiowaniu wielu definicji zdrowia WHO), że zdrowie nosi w sobie cechy prawicowości. Dlaczego? Bo zdrowy człowiek ma poczucie własnej tożsamości, a ta z kolei uwarunkowana jest świadomością swej przeszłości. Prawdziwie zdrowy, czy zbliżający się ku zdrowiu człowiek, nie odcina się od swej historii, akceptuje ją, nie uważa jej za anachroniczną, lecz sięga po nią, zmierza się z nią, jak z najwyższym DOBREM, by czerpać z niej źródeł samoświadomości TERAZ. Prawdziwie zdrowy człowiek nie boi się zanurzać w oceanie swej podświadomości, czyli przeszłości. Nie szuka “gwałtownie (…) uchwytów pozwalających utrzymać się na powierzchni chaosu zjawisk”, lecz nurkuje czasem do niej, by lepiej zrozumieć co ma miejsce dzisiaj.

Sztuka “harmonijnej syntezy interesów partykularnych” będzie możliwa wówczas, gdy nie będziemy odcinać się od własnych potrzeb,własnych korzeni, lecz zdobędziemy świadomość, że “JA, to JA, a Ty to Ty” i że prawdziwie kochać, to kochać jak samego siebie, czyli mieć na uwadze także i potrzeby własne.

I to jest warunkiem autentycznej progresji…


czasem warto korzystać z przezroczystego nocnika, aby widzieć co się narobiło...

(pw)

Kolejny dzień z życia w krainie wszelkiej szczęśliwości. Komisja sejmowa debatowała nad budżetem na 2008 rok, Radio Maryja świętowało swoja 16 rocznicę, w TVN 24 grono wybitnych dziennikarzy i równie światłych polityków komentowało wydarzenia dnia.

Na początek mój ulubiony geniusz ekonomii, doktór nauk wszelakich i mądrości niezwykłych.

Chlebowski: nie doprowadziłem do zadłużenia Żarowa



Szef klubu parlamentarnego PO Zbigniew Chlebowski zaprzecza, że pełniąc w przeszłości funkcję burmistrza Żarowa (woj. dolnośląskie) doprowadził do zadłużenia miasta. »

"Rzeczpospolita" napisała w piątek, że zadłużenie 12-tysięcznego Żarowa wynosi 17 mln zł - czyli 65 proc. dochodów.

Z diagnozy firmy konsultingowej - pisze "Rz" - zaakceptowanej przez Bank Gospodarstwa Krajowego wynika, że główną przyczyną zapaści finansowej miasta są decyzje o inwestycjach, które zapadły za rządów Chlebowskiego - był on burmistrzem Żarowa w latach 1990 - 2001.

Pozazdrościł widać mojej ulubionej doktórce od podżegania do strajków płacowych, doktór Ewie.

Szczodra Ewa

Ewa Kopacz zadłużyła gminę oraz kierowany przez siebie ZOZ na ok. 3,5 mln zł
Nowa minister zdrowia w rządzie Donalda Tuska ma w Polsce nadzwyczaj dobrą prasę: jest "świetną organizatorką", "zdolną menedżerką", "wszechstronnym lekarzem" oraz kobietą "stawianą pod względem elegancji na równi z Condoleezzą Rice". »
Ci ludzie teraz dobrali sie do olbrzymich pieniędzy, naszych pieniędzy.

KOMISJA FINANSÓW ZAKOŃCZYŁA PRACE NAD BUDŻETEM

Projekt budżetu: 16-proc. podwyżka dla nauczycieli

Nauczyciele dostaną w przyszłym roku 16-proc. podwyżkę wynagrodzeń, a deficyt budżetowy zostanie zmniejszony do 27,09 mld zł - to wynik głosowań sejmowej komisji finansów, która opiniowała poprawki do projektu budżetu na 2008 rok.
Większość z 200 poselskich poprawek przepadła w głosowaniach.
Komisja poparła jedynie poprawki zgłoszone przez posłów PO, którzy poprzez cięcia w kilkunastu instytucjach i częściach budżetowych znaleźli w projekcie ok. 3,5 mld zł oszczędności.
Cięcia w Instytucie Pamięci Narodowej wyniosą 41,5 mln zł,

IPN: archiwa nie odsłaniają pełnej prawdy o działaniach SB



Zapewne nie uda się wyjaśnić wszystkich szczegółów działalności aparatu bezpieczeństwa w PRL i jego agentury - uznali uczestnicy dyskusji "Agentura w działaniu" kończącej sesję IPN na temat SB w Małopolsce. »
w Kancelarii Sejmu - 24 mln zł, Senatu - 2,5 mln zł, a w Kancelarii Prezydenta i Kancelarii Premiera po 8 mln zł.
Dotacje do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych zostaną zmniejszone o 1,5 mld zł.

W zamian PO chce przeznaczyć 1,85 mld zł na podwyżki dla nauczycieli.
Jak powiedział Jakub Szulc (PO), oznacza to podwyżkę kwoty bazowej wynagrodzeń dla nauczycieli o 10 proc. Dodatkowo pensje wzrosną o ok. 6 proc. w wyniku obniżenia składki rentowej. Na wniosek PO komisja przeznaczyła też 1,5 mld zł na zmniejszenie deficytu budżetowego. Deficyt wyniesie 27,09 mld zł zamiast planowanych przez poprzedni rząd 28,6 mld zł.

Przepadły natomiast poprawki PiS i LiD, które także przewidywały podwyżki dla nauczycieli, ale wskazywały inne źródła ich finansowania.

Miliony dla straży

Na wniosek PSL komisja przyznała także ponad 28 mln zł na ochotnicze straże pożarne, na dotacje i subwencje oraz wydatki majątkowe. Dodatkowo straże otrzymają 5 mln zł na zakup samochodów pożarniczych.

30 mln na drogi

Komisja negatywnie zaopiniowała niemal wszystkie poprawki "regionalne", czyli zakładające dofinansowanie inwestycji w poszczególnych regionach. Wyjątkiem było poparcie dla poprawki posłów PiS, którzy chcą zmniejszyć o 30 mln zł wydatki na obsługę zadłużenia zagranicznego, by przeznaczyć je na budowę dróg w woj. podkarpackim.
Najważniejsze zmiany, które komisja finansów publicznych zarekomenduje Sejmowi podczas drugiego czytania ustawy budżetowej obejmują obcięcie kwot przeznaczonych dla Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) (o 1,5 mld zł),
na rezerwy celowe (590 mln zł),
sprawiedliwość (245 mln zł),
sprawy wewnętrzne (235 mln zł),
gospodarkę (150 mln zł) oraz dział budownictwo, gospodarka przestrzenna i mieszkaniowa (130 mln zł).

Cięcia dotkną wszystkie resorty oraz najważniejsze urzędy, w tym kancelarię Sejmu (24 mln zł), Senatu (2,5 mln zł), premiera (8 mln zł) i prezydenta (8 mln zł)
oraz np. IPN (41,5 mln zł),
CBA (34 mln zł),
NIK (33,5 mln zł),
czy KRRiT (4,3 mln zł).

Poza trzema głównymi poprawkami przewodniczącego Chlebowskiego uzgodnionymi z rządem, komisja finansów publicznych przyjęła, za aprobatą rządu, także inne wnioski.

Na wniosek posłów Polskiego Stronnictwa Ludowego (PSL) Jana Łopaty, Andrzeja Pałysa oraz Edwarda Wojtasa obniżono
wydatki IPN o 5 mln zł z przeznaczeniem tych środków na zakup samochodów dla Ochotniczej Straży Pożarnej.

Posłowi Łopacie wraz z Henrykiem Kowalczykiem udało się także dokonać zmniejszyć o 1,24 mln zł wydatki bieżące 5 wojewódzkich Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych i przeznaczyć tą kwotę na wynagrodzenia w Inspekcji.

Komisja zgodziła się na wniosek sejmowej komisji obrony narodowej przewidującej wewnątrzresortowe przesunięcie 100 mln zł z wydatków majątkowych i bieżących na zwiększenie wynagrodzeń dla żołnierzy.

Zbigniew Chlebowski przeforsował również dwie swoje poprawki. Pierwsza ma na celu zmniejszenie o 167,4 mln zł wydatków bieżących z grupy "sprawy zagraniczne" z przeznaczeniem ich na inne wydatki w tej samej grupie np. na szeroko rozumianą pomoc dla Polonii czy działalność placówek zagranicznych.
Druga przewiduje wewnętrzne przesunięcie 93,41 mln zł w ramach budżetu Krajowego Biura Wyborczego.

Posłowie Stanisław Ożóg, Krzysztof Popiołek oraz Andrzej Szlachta z PiS "przemycili" wniosek o zmniejszenie o 30 mln zł wydatków na obsługę zadłużenia zagranicznego i przeznaczenie tej sumy na połączenie drogi krajowej nr. 4 i nr. 19 z węzłami autostrady A-4 oraz drogi ekspresowej S-19.
Wynikało to prawdopodobnie ze zmęczenia posłów PO i PSL (ponad 3 godziny obrad), którzy zagapili się i nie zagłosowali. Tuż po tej sytuacji przewodniczący Zbigniew Chlebowski ogłosił 20-min przerwę.

Komisja zdecydowała także o sprawach technicznych, które nie wpływają na kwestie finansowe - zmianie nazw dwóch rezerw celowych.

Na wniosek komisji infrastruktury dokonano przeniesienia 6,2 mln zł z wieloletniego planu rozbudowy linii kolejowej "Warszawa-Gdynia etap II". O powyższą kwotę zostanie zmniejszony Fundusz Kolejowy w roku 2010.


Drugie czytanie projektu przyszłorocznego budżetu zaplanowano na 18 grudnia, a trzecie czytanie, czyli jego uchwalenie - na 21 grudnia.
http://wiadomosci.onet.pl/1654801,10,komisja_zatwierdzila_poprawki_do_budzetu_2008,item.html
Opinia pod tymi zmianami
Budzet
Obciecie tak duzych srodkow na instytucje kontrolne i antykorupcyjne CBA, IPN i NIK nie wroza nic dobrego, gdyz bedzie PO i PSL mogla jak w latach 90 bezkarnie krasc, zatrdniac w najwyzszych urzedach agentow, czyli powrot do korupcji i rozkradana majatku narodowego.


~Stif , 07.12.2007 19:28

MINĄŁ TERMIN ULTIMATUM KOLEJARZY

Pociągi staną na święta?

Kolej może stanąć jeszcze przed świętami. W piątek minął termin ultimatum, jakie 4 grudnia zarządy PKP PR, PKL, KM, LKS i centrala PKP otrzymały od Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych w Polsce.
- Do 7 grudnia oczekujemy podjęcia z nami rozmów w sprawie podwyżek płac. Domagamy się 50-proc. wzrostu wynagrodzeń brutto - mówi Leszek Miętek, szef Związku. Jego zdaniem, zarobki na poziomie 1850 zł brutto miesięcznie sprawiają, że pracownicy uciekają z zawodu i wyjeżdżają do pracy za granicę albo przechodzą do przewoźników prywatnych.

BARBARA K. WSPÓŁPRACUJE Z PROKURATURĄ

"Śląska Alexis" bezkarna

Barbara K., zwana "śląską Alexis", swego czasu najważniejsza postać w handlu węglem, poszła na współpracę z prokuraturą i uniknie odpowiedzialności za popełnione przestępstwa łapówkarskie - pisze "Polska Dziennik Zachodni".

Za kilka dni gotowy będzie akt oskarżenia w korupcyjnym śledztwie, w którym zarzuty miała usłyszeć Barbara Blida. Postępowanie dotyczy m.in. korzystnych umów na handel węglem, jakie Agencja Handlowa B. Kmiecik i spółka podpisywała za łapówki.

Jednak współwłaścicielka agencji Barbara K., zwana właśnie śląską Alexis, występuje w śledztwie wyłącznie jako świadek i zdradza okoliczności dokonywania węglowych przestępstw.

Weź łapówkę i przyznaj się



Według dziennika, nie będzie pociągnięta do odpowiedzialności karnej dzięki najnowszym przepisom. Kodeks karny mówi bowiem o tym, że nie podlega karze sprawca takiego przestępstwa jak łapówkarstwo, jeśli zawiadomił o nim organy ścigania.

Rzecznik katowickiej Prokuratury Okręgowej, Marta Zawada-Dybek potwierdza, że aktem oskarżenia objęte będą cztery osoby i wśród nich nie ma Barbary K. Jest natomiast jej mniejszościowy wspólnik - Jacek W., któremu prokuratura zarzuciła udzielenie korzyści majątkowej w wysokości 580 tys. zł w zamian za intratne kontrakty na węgiel w latach 1994-1998.

Zarzuty usłyszeli i staną przed sądem ci,
którzy te pieniądze, zdaniem prokuratury, wzięli od Agencji Handlowej B. Kmiecik i spółka: Wiesław K. z zarządu Rudzkiej Spółki Węglowej - mowa jest o łapówce dla niego w wysokości 420 tys. zł oraz Jerzy H. z zarządu Nadwiślańskiej Spółki Węglowej w Gliwicach, który rzekomo otrzymał 150 tys. zł.

Czwartym oskarżonym ma być Henryk D., który pomagał Alexis korumpować innych. Przyjął od niej 100 tys. dolarów dla Jacka Dębskiego. Chodziło o zatrudnienie w Ministerstwie Sportu zięcia Barbary K. Na razie prokuratura nie ujawnia, jak doszło do przekazania pieniędzy - informuje "Polska Dziennik Zachodni".

Jan Piński na swoim blogu we Wprost pisze :

Jedynie słuszny obraz

Duża część naszych mediów zachorowała na specyficzną chorobę. Za wszelką cenę stara się pozować na obiektywizm, czasem nawet wbrew oczywistym faktom. Tymczasem w posiadaniu własnego zdania nie ma nic wstydliwego. Warto się do niego przyznawać, a nie próbować manipulować odbiorcami.

Mało nie udławiłem się ze śmiechu, gdy przeczytałem co odpowiedziała telewizja TVN na zarzuty PiS iż emitowanie zdjęć z pogrzebu Barbary Blidy w trakcie wystąpienia posłanki tej partii było wbrew etyce. Otóż zdaniem TVN takie działanie było jak najbardziej etyczne ponieważ były one emitowane również w trakcie wystąpienia posła LiD Jerzego Szmajdzińskiego.

Cała historia przypomina mi anegdotę z czasów PRL (opowiadaną z różnymi bohaterami). U nas jest wolność słowa. Każdy może powiedzieć, że amerykański prezydent to głupek - tak w popularnej anegdocie miał mówić amerykański prezydent do pierwszego sekretarza KPZR. Ten ostatni miał ripostować, że w ZSRR też jest wolność słowa, bo każdy może powiedzieć głupek o... amerykańskim prezydencie.

Jeżeli więc koledzy z TVN uważają, że Barbara Blida padła ofiarą siepaczy z PiS - ich prawo. Ja bardziej przychylam się do opinii, że niewinni ludzie do siebie nie strzelają nawet gdy niespodziewanie wpada do nich do domu ABW. Co nie oznacza, że uważam próbę aresztowania przez ABW za uzasadnioną (zwyczajnie nie mam na ten temat wystarczającej wiedzy). Jeżeli ktoś jednak zgrywa się i próbuje wmawiać, że puszczanie zdjęć z pogrzebu w czasie debaty o powstaniu komisji śledczej nie jest próbą gry na emocjach widzów, to zwyczajnie ma opinię publiczną za idiotów.


P.S

Nieodżałowany Stefan Kisielewski mawiał (i pisał), że czasem warto korzystać z przezroczystego nocnika, aby widzieć co się narobiło...

http://www.wprost.pl/blogi/jan_pinski/

Na kłopoty Chlebowski. "Sprawa lustracji w PO jest zamknięta".

Pisząc poprzedni post nie wiedziałam, jak kasandryczne to słowa.

Gnojki z IPN na prowincje, co będą posłom PO i PSL w teczki zaglądać.

A już tym bardziej ministrowi finansów Polski.

Minister finansów Jan Vincent Rostowski był zarejestrowany 22 grudnia 1982 r. przez wydz. XI wywiadu MSW w kategorii zabezpieczenie. Zdjęty z ewidencji 13 września 1989 r. z powodu rezygnacji jednostki operacyjnej.

2007-12-07

UŚWIADOMIENIE...

Jest juz pierwszy cud

Nadzwyczajnym wysilkiem woli udalo nam sie dotrzec do ocenzurowanej i nigdy niepublikowanej dolnej czesci prezentowanego ponizej zdjecia.
Opinie ekspertow i doradcow sa wyjątkowo zgodne. Premier Tusieczka najlepiej lewituje pod podwojną elektromenorą z palcem rosyjskim i niemieckim.
Cud mistyczny przeksztalci sie automatycznie w cud gospodarczy jezeli tylko Pan Premier utrzyma sie w stanie lewitacji dluzej niz 30 sekund.

PS

Drogi Panie Stefanie,
Prosze policzyc swiatelka, jest ich 16, z czego 14 to podwojna elektromenora (2*7), a pozostale dwa to wlasnie wspomniane palce - wbrew panskiej nieprzyzwoitej sugestii, choc musimy obiektywnie przyznac, ze gdyby Pan Premier z niej skorzystal to moglby lewitowac nawet i 15 minut.


DONALD TUSK JASNIEOSWIETLONY I

Po raz pierwszy na świecie udało się sfotografować i utrwalić na taśmie filmowej przypadek cudu. Niewytłumaczalna aureola unosząca się nad głową nowego premiera Polski,już stała się obiektem analiz i badań,najwyższych dostojników Vatykańskich.

Osobiście przyjrzał się ,niewiarygodnemu wręcz zjawisku sam Papież Benedykt XVI.

Do spotkania doszło w piątek 07.12.2007.

Sam posiadacz aureoli ,przez skromność nie komentuje zajścia,lecz nie ma wątpliwości,iż mamy do czynienia ze spełnieniem przedwyborczej obietnicy.

W Irlandii pakujący się rodacy zastanawiają się, jak widok samego zdjęcie wpłynie na porozumienie się skłóconych ze sobą środowisk.

Zdaniem polskich expertów jest to wyrażny znak,a przede wszystkim

przekaz do grup;

1. Katolików

2. Żydów ( tu może ilość świeczek niewłaściwa)

3.Rogaczy ( tu ilość jest imponująca)

4. Do odtwórców głównej roli James Bonda007.

1. Amerykańskich producentów przemysłu filmowego

niedoceniających osiągnięć K.Kutza - "jesteście cieniasy"



Miłego Dnia.

2007-12-06

Żona Tuska obawia się o swoje życie

Och, żona Tuska i Pitera czyją się zagrożone, bo pewnie wstrętni, niebezpieczni, pełni nienawiści wyborcy PiS-u wypełzną spod komputerów i targną się na kobiet życie.
"Super Express": - Jest mnóstwo agresji skierowanej przeciwko mnie i mojej rodzinie. Ta agresja brzmi jak pogróżki - mówi Małgorzata Tusk, żona premiera. Nie poprosiła jednak o dodatkową ochronę.
Małgorzata Tusk cały czas mieszka w Sopocie. Ostatnie dni nie są dla niej łatwe. Mówiąc o swoim strachu wspomina zaznacza, że już ją straszono - pisze "Super Express".

- W internecie jest mnóstwo agresji skierowanej przeciw nam: mnie i mojej rodzinie. Ta agresja brzmi jak pogróżki.

http://wiadomosci.onet.pl/1653656,11,item.html

Eksperci, rozważając trop podpalacza-szaleńca uważają , że może on w ten sposób rozładowywać agresję. Widząc dobre auto, postanawia ukarać właściciela, bo ten jest zamożny.
Dziennik przypomina, że w sprawie auta minister Pitery pod uwagę brany jest także wątek zemsty za działalność antykorupcyjną. Jak dowiedziało się "Życie Warszawy", śledczy rozmawiają także z osobami związanymi z półświatkiem, by dowiedzieć, kto mógł dostać ewentualne zlecenie na podpalenie samochodu minister.

http://wiadomosci.onet.pl/1653613,11,item.html

Czarny PR wciąż działa: biedny, z budżetówki a więc ZAWISTNY lud zmówił się z półświatkiem i szykuje obławę na Tusków oraz Piterę!

2007-12-04

"Cud mniemany...?"

"Cud mniemany czyli Krakowiacy i górale", to tytuł opery komicznej, z librettem Wojciecha Bogusławskiego, opisującym historię miłości krakowiaka Stacha i Basi, córki młynarza. Ojciec "młynarzówny" obiecał jej rękę góralowi Bryndasowi. Gdy miało dojść do bitwy w lesie między żądnymi zemsty, przybyłymi na krypach góralami, a krakowiakami chcącymi odbić zagarnięte bydło, do akcji wkroczył student Bardos. Sprawił on "cud", rażąc górali prądem i doprowadził zwaśnione strony do zgody.

Stał się cud, chciałoby się rzec po przeczytaniu i skonfrontowaniu się z opiniami dwóch psychologów, reprezentujących biegunowe preferencje polityczne: z opinią nieciszącego się moją zbytnią sympatią psychologa społecznego - eksperta od "diagnozy społecznej" - prof. Janusza Czapińskiego oraz opinią Heli z kurnej chaty, psycholożki i jednocześnie prawicowej blogerki, prowadzącej zapiski w Salonie24. Oto, co się okazuje: cała trójka (czyli łącznie ze mną) przewiduje czarny scenariusz dla rządów Tuska.

Prof. Czapiński: "Przewiduję dla PO dość czarny scenariusz. Kryzys zacznie się od służby zdrowia", Hela z kurnej chaty: "Cud jest zjawiskiem nadprzyrodzonym, możliwym tylko wtedy, gdy ludzie się modlą. Zaufanie zaś można budować wyłącznie na prawdzie i w bliskich życzliwych relacjach.Warto postawić obecnemu Szefowi Rządu pytanie, które dwa tysiące lat temu zadała Maryja Aniołowi Gabrielowi podczas Zwiastowania: jak to się stanie?", a ja pisałam: "Dojście do władzy Tuska uważam za katastrofalne dla naszego kraju, czarno widzę przyszłość Polski i wielu uczciwych Polaków, którzy liczyli, że we własnej ojczyźnie zaznają wreszcie spokoju, poczują się BEZPIECZNIEJ, zaczną żyć na wyższym poziomie, niż to miało miejsce za czasów PRL-u, czy skorumpowanej III RP."

W swojej diagnozie, "Pozytywne emocje Donalda Tuska", napisanej dla "Rzeczpospolitej" J. Czapiński stwierdził: "Optymistyczne hasła Donalda Tuska o rządach miłości, o wzajemnym zaufaniu, radości, cudzie, uwalnianiu energii Polaków i ogólnym optymizmie narodowym doskonale sprawdziły się w kampanii wyborczej, i być może będą się sprawdzać jeszcze przez kilka miesięcy. Ale do czasu. A ściślej rzecz ujmując – do momentu, gdy zderzą się z odmienną rzeczywistością.Jeśli Polacy – mam na myśli duże grupy społeczne, głównie pracowników budżetówki – którzy otrzymali obietnicę emocjonalnego wzlotu, nie doczekają się jej spełnienia, to wtedy wszystkie te miłe i sympatyczne hasła staną się dla nich puste."

Dalej profesor stara się ustalić przyczynę tego, dlaczego tak wielu Polaków dało sie nabrać na chwytliwe słodkie słówka Tuska w kampanii wyborczej: "Można się oczywiście zastanawiać, dlaczego Polacy z taką łatwością uwierzyli w nieco banalne obietnice Donalda Tuska. Odpowiedź wydaje się jednak prosta. Hasła te świetnie wpasowały się w aktualny stan ducha Polaków i stały się dowodem na to, że ten rząd jest blisko ludzi. Porusza bowiem kwestie bliskie przeciętnemu Polakowi. Wartości tym hasłom dodała końcówka rządów Prawa i Sprawiedliwości, która charakteryzowała się pomnikową wręcz podniosłością. Nieustanne odwoływanie się do takiego trochę męczeńskiego rodzaju patriotyzmu, zbyt mało poczucia humoru i brak elementów życzliwości wobec innych znużyły wyborców. Kiedy zatem do władzy doszedł Donald Tusk, który już na wejściu obiecał likwidację nazbyt patetycznej atmosfery i zapowiedział, że odtąd wszyscy będziemy życzliwi i pozytywnie nastawieni do świata, to znacznej części społeczeństwa – tej, która, jak wynika z badań „Diagnozy społecznej 2007”, czuje się zadowolona z życia – taka zmiana wydała się czymś pożądanym."

Z powyższego tekstu wyraźnie widać, że autor dostrzegł już wcześniej, na jakiej zasadzie odbywała się dotychczasowa kampania przeważającej części mediów przed zbliżającymi sie wyborami - zasadzie kontrastu. Zresztą chyba autor sam jest wyćwiczony w tego typu technikach manipulacyjnych, skoro napisał w tonie zbliżonym do PO-wskiej kampanii: "Wartości tym hasłom dodała końcówka rządów Prawa i Sprawiedliwości, która charakteryzowała się pomnikową wręcz podniosłością. Nieustanne odwoływanie się do takiego trochę męczeńskiego rodzaju patriotyzmu, zbyt mało poczucia humoru i brak elementów życzliwości wobec innych znużyły wyborców."

Ja oczywiście z tą ostatnią częścią tekstu nie zgadzam się, gdyż jak już pisałam u Heli z kurnej chaty, uważam, iż PR, stosowany przez partię Tuska oraz będące na jego usługach media, opierał sie na zasadzie kontrastu, polegającej na tym, iż: "Tusk z de Barbaro cały czas pracowali nad tym, żeby sztucznie wywoływać podział w społeczeństwie i go utrwalać, oraz pracowali nad tym, żeby grać na lękach społeczeństwa, roztaczając wokół Kaczyńskiego obraz POTWORA. Później ni stąd, ni zowąd zaczął mówić o DOBRU, MIłOŚCI, POKOJU I CUDACH. A ostatnio słowami Chlebowskiego mówi, iż: prezes PiS Jarosław Kaczyński wciąż ma "problemy emocjonalne". To jest język miłości? A ostatnie zagrywki Tuska wobec prezydenta, to nastawienie na komunikację, współpracę i realizację wspólnych celów? To wciąż socjotechniczne podkreślanie różnić przez odwołanie się do kontrastu : Tusk jest super, Kaczyński - POTWOREM, TYRANEM."

Hela odpowiedziała: "
To o czym teraz napisałaś jest określane jako gra skryptami pozytywnymi i negatywnymi. Bardzo ostatnio modna technika w kampaniach wyborczych oraz budowaniu dobrego i złego pijaru różnych polityków. Manipulowaniem zajmują się nie tylko psychologowie społeczni, ale i specjaliści z innych dziedzin. Oczywiście, że jest to działanie nieetyczne. Niestety, obecnie zarzut, że coś jest niemoralne nie spotyka się z należytym zrozumieniem, ale jest przeważnie ośmieszany lub kwalifikowany jako fundamentalistyczny. Jako dobre jest oceniane wyłącznie to, co przynosi spodziewane wyniki."

Dalej Czapiński pisze: "Nawiasem mówiąc, język i hasła używane przez Donalda Tuska pochodzą z repertuaru modnego ostatnio kierunku zwanego psychologią pozytywną, wedle której w dużym uproszczeniu zdrowie to nie tylko brak choroby. Można nie chorować, a być bardziej lub mniej zdrowym, bardziej lub mniej szczęśliwym. Zgodnie z tą teorią rząd Jarosława Kaczyńskiego skupiał się wyłącznie na zwalczaniu słabości i patologii, podczas gdy gabinet Tuska odwołuje się przede wszystkim do pozytywnych emocji, choć nie rezygnuje z walki ze słabościami. To dwie skrajnie odmienne filozofie. Polacy zaś przekroczyli już pewien poziom krzywdy i patologii, czują się coraz lepiej i są coraz bardziej zadowoleni, lecz nadal chcą to poczucie wzmacniać. Obietnica, że nie tylko będziemy zwalczać zło, ale także chcemy inwestować w dobro, jest więc obietnicą, która do tych oczekiwań pasuje."

Hela te chwyty opisała następująco: "
Badania z dziedziny marketingu politycznego ujawniają, iż Polacy w trakcie wyborów kierują się bardziej emocjami niż rozsądkiem. Okazuje się, że ciepły wizerunek polityka lub nawet kobiece łzy mają większy wpływ na ostateczny wynik kampanii niż realna koncepcja rządzenia państwem. Mimo nieustannych medialnych debat o polityce, przeciętny obywatel niewiele wie na temat istotnych dla kraju wydarzeń. Winę za ten stan rzeczy ponoszą przede wszystkim politycy. Szczególnie ci, którzy przemawiają w taki sposób, by każdy mógł zinterpretować ich słowa po swojemu. Wolność wypowiedzi łączy się tutaj z wolnością rozumienia czegokolwiek się chce - oto szczyt demokratycznej dyplomacji (...)! Premier, który zapewnia, że jego rząd doprowadzi do nastania czasu miłości, cudu i zaufania, musi mieć świadomość, że jego program dotyczy sfery uczuć i relacji. Te obietnice chwytają za serce i niewątpliwie prowokują do oddania głosu."

A co ja na to? Ależ proszę bardzo: "
Tajemnica oddziaływania Tuska i jego doradczyni Natalii de Barbaro tkwi w tym, że premier ma przyjmować taki rodzaj ekspresji, który charakterystyczny jest dla impresjonizmu w sztuce, czy technik projekcyjnych z plamami atramentowymi. Wiadomo bowiem, iż słabo zarysowana kreska, zatarcie konturów figury, niejednoznaczny i mglisty komunikat (w tym werbalny), bardzo uruchamia wyobraźnię,która z kolei jest odzwierciedleniem jego osobowości,uczuć, emocji oraz jego potrzeb. Ponadto nadawany desygnat, zawarty w przekazie werbalnym, może być nacechowany emocjami, tak jak sama muzyka jest przekaźnikiem nastrojów, która porusza emocje, zwłaszcza te nieuświadomione. Oczywiście, tak jak jakość poruszonych nastrojów istnieje w ścisłej korelacji z nastrojowością i strukturą muzyki, tak również stopień emocjonalności odbioru jest w ścisłym związku z jakością znaczeń, zawartych w mowie. Słowa, nacechowane uczuciowością i emocjonalnością będą uruchamiać te sfery psychiki odbiorcy, o których mowa powyżej. W przypadku 3 - godzinnej przemowy Tuska,ale i wcześniejszych mów w czasie kampanii przedwyborczych, mamy do czynienia z taką ogromną i nieregularną plamą atramentową, w której brak jest konkretów, czyli wyraźnej kreski w postaci programu, natomiast mnóstwo znaczeń o zabarwieniu emocjonalnym. Czego więc można spodziewać się u odbiorcy? Uruchomienia samych uczuć, emocji i niezaspokojonych potrzeb. Stąd też decyzje wyborców nie były podyktowane precyzyjną analizą, syntezą i uogólnianiem, tylko właśnie silnym impulsem emocjonalnym. Warto jednak zwrócić uwagę, że jak każdy wytwór człowieka jest nacechowany projekcją wnętrza i potrzeb jego wykonawcy, tak i słowa Tuska wiele mówią o nim samym. Częste odwoływanie się do uczuć, miłości, cudów itd. itp. może sugerować, że sam Tusk nosi w sobie niezaspokojoną w dzieciństwie potrzebę miłości, rwie się do władzy, niczem do piersi karmiącej matki. Niedokarmiony i niedożywiony w dzieciństwie, wygłodniały i z niskim poczuciem wartości, szuka jej potwierdzenia w walce o tekę premiera i w walce o prezydenturę. Człowiek dokarmiony właściwie za młodu potrafi się nasycić od razu tym co ma, Tuskowi natomiast wciąż mało i jeszcze mało. Wyborcy o podobnej strukturze osobowości do Tuska, będą więc wyjątkowo wrażliwi i podatni na jego przekaz. Zawiera on bowiem te same "desygnaty", które sami w sobie noszą. Jednym słowem, Tusk mówi językiem podświadomości własnej i podświadomości mu podobnych."

Ciekawie to dopełniła Hela :): "
Do Twoich psychologicznych analiz dodałabym jeszcze tą, że zwykle wszelcy "cudotwórcy" i "szamani" podporządkowują sobie ludzi poprzez odwoływanie się do sił i mocy, nad którymi zwykły człowiek nie panuje. Oni zaś z racji swojej wyjątkowości mają do tych tajemnic dostęp."

No i cóż z tą obietnicą Tuska cudnego? Prof. Czapiński, podobnie jak Hela pyta się: "Pytanie tylko: czy zostanie spełniona?". Po czym dodaje: "W tej kwestii jestem jednak pesymistą. Przewiduję dla Platformy dość czarny scenariusz, który zacznie się realizować w najbliższym półroczu. A im dalej, tym będzie gorzej. Myślę, że kryzys rozpocznie się od służby zdrowia i strajków lekarzy, czego już zresztą mamy sygnały. Minister zdrowia Ewa Kopacz nawet gdyby była dobrym negocjatorem – a takim nie jest – nie dojdzie do porozumienia z lekarzami, którzy tak wiele razy sparzyli się na pustych obietnicach, że teraz oczekują konkretnych, pisemnych deklaracji. To lekarze zatem mogą być pierwszą barierą na drodze ku powszechnej szczęśliwości obiecanej przez rząd. Za lekarzami pójdą zaś kolejne grupy, w pierwszym rzędzie nauczyciele, ale także kolejarze i górnicy.Prawdą jest, że pozytywny język Donalda Tuska dobrze działa, a być może nadal będzie działać na tych Polaków, którzy dobrze sobie radzą w życiu i niczego od państwa nie potrzebują. To, że tak wielu ludzi, w tym bardzo młodych, głosowało na Platformę, nie wynikało z ich wygórowanych oczekiwań płacowych związanych z rządami PO.Oni chcieli po prostu zmiany atmosfery w kraju. To się stało. Jeden cud już się dopełnił. "

W końcówce, co do motywów poparcia dla PO przez młodzież nie był niestety do końca profesor szczery, bo z moich obserwacji oraz doświadczeń moich znajomych wynika, że: "
bardzo dużo jest jeszcze zależności w naszym społeczeństwie (uleganie autorytetom) oraz systematycznie spadający IQ, zwłaszcza wśród młodych ludzi, co kiedyś udowodniła w ramach swojej pracy dr moja znajoma - psycholożka - jakiś czas temu (bad. wyk. już po wprowadzeniu do szkolnictwa reformy Handkego).

Bardzo ważne są tu słowa dopowiadające Heli: "Zgadzam się, że J. Kaczyński był programowo przedstawiany jako tyran.
To jednak pokazuje jeszcze jedno zjawisko, na którym bazują niemal wszyscy specjaliści od propagandy. Polega ono na tym, że ludzie (wyborcy) nie sprawdzają informacji, które do nich docierają i (lub) nie poddają ich krytycznej analizie.
Wynika to najczęściej z:
1) uleganiu autorytetom,
2) uleganiu społecznemu dowodowi słuszności,
c) lenistwa poznawczego."

Na zakończenie swojej diagnozy społecznej profesor przewiduje: "
Nie zmienia to jednak faktu, że na ich nastroje będzie wpływać ogólny nastrój, a także niezadowolenie innych dużych grup społecznych, na przykład pielęgniarek, lekarzy czy nauczycieli. Bo gdy zostanie zburzony powszechny spokój w Polsce, odbije się to na stanie ducha wszystkich. A wiadomo, że gdy zaczyna iść źle, to człowiek zaczyna popełniać coraz więcej błędów, i wtedy także ten rząd ujawni swoje gorsze oblicze. Zacznie się potykać, pokaże sporą dozę nieumiejętności rządzenia i nieustępliwości.To z kolei wywoła zmianę nastawienia zarówno wewnątrz rządu, jak i wewnątrz Platformy. Wówczas młodzi wyborcy zobaczą swoich bohaterów w bitwie, która zwycięstwa nie rokuje. Przede wszystkim zaś zobaczą inne, niż oczekiwali, zachowania czy decyzje swoich bohaterów. Wtedy dla PiS zacznie się czas odrabiania strat."

I oby się stało!

Do akcji wkroczył "student Bardos" i rażąc nas prądem, czyli dwa krańcowe obozy światka psychologicznego i doń pokrewnego, doprowadził "zwaśnione strony" do zgody .

Cud się wydarzył z nadejściem Tuska Wielkiego! Polacy
zamiast Barbaro Natalii, zaczęli słuchać Bogusławskiego...*

*Szczególne znaczenie w twórczości Bogusławskiego odgrywa opera komiczna z muzyką J. Stefaniego pt. Krakowiacy i górale, powstała w latach 1793-1794, ponoć z inicjatywy spisku, poprzedzającego powstanie kościuszkowskie. Sam autor,w roku 1794 należał do sprzysiężenia kościuszkowskiego; wystawienie Krakowiaków i górali 1 marca odegrało ważną rolę agitacyjną.

Podobało się Donaldowi u górników

(hs)
- O! I to mi się podoba! W kraju wszystko drożeje, a u was zniżka...

_______

Zdjęcie:PAP


Jeszcze raz debilko coś do mnie napisz czyli Wirtualne Media w obronie Sakiewicza!

Zbliża się 13 grudnia. Symboliczna data dla wielu Polaków. Dzień, który kojarzy się z gwałtem, zniewoleniem i totalitaryzmem. Dla dwójki dziennikarzy a wraz z nimi dla wszystkich, którym idea wolności słowa i dziennikarska niezależność są bliskie, miała ta data mieć jeszcze jedno znaczenie. Otóż tego dnia do aresztu miał trafić Tomasz Sakiewicz i Katarzyna Hejke z "Gazety Polskiej". Gdy ogłoszono tą decyzję wiele środowisk zaczęło protestować. Wielu dziennikarzy i ludzi dobrej woli, którym bliskie są demokratyczne standardy wszczęło akcję informacyjną o skandalicznej decyzji sądu. Jedną z takich osób była Wanda Jagieluk, dla wielu znana jako "gdynianka". Poniżej przedstawiam w jej imieniu korespondencję, którą w sprawie obrony dziennikarza prowadziła z pretendującym do miana profesjonalnego portalem Wirtualne Media:

Zaczęło się od standardowego listu w obronie dwójki dziennikarzy, setki takich listów zostało rozeslanych do rożnych redakcji i osób publicznych oraz opublikowanych w różnych miejscach w sieci:

Taki tekst wysłałam na adres: redakcja@wirtualnemedia.pl

13 Grudnia POwraca
Warszawski sąd wydał absolutnie bezprecedensową decyzję o zatrzymaniu na 48 godzin Tomasza Sakiewicza - redaktora naczelnego "Gazety Polskiej" oraz jego zastępczyni Katarzyny Hejke. Zgodnie z nakazem sądu spędzić mają oni w areszcie... 13 grudnia.

Przeciwko Hejke i Sakiewiczowi toczy się sprawa karna z prywatnego oskarżenia, wytoczona im przez TVN. Chodzi o publikację "WSI na wizji", w której "Gazeta Polska" napisała, że Milan Subotić z TVN współpracował z wojskowymi służbami z czasów PRL oraz - po 1989 r. - z WSI.

Prawdziwości informacji o współpracy z czasów PRL dowiodły niezbicie dokumenty. Z kolei fakt, że Subotić współpracował z WSI, potwierdziły informacje zawarte w raporcie o WSI. Mimo to TVN wniosła przeciwko dziennikarzom "Gazety Polskiej" sprawę karną. Oskarża ich o znieważenie z art. 212 kk.

Na wczorajszą rozprawę przed Sądem Rejonowym dla miasta stołecznego Warszawy Tomasz Sakiewicz nie stawił się, ponieważ przebywa zagranicą - usprawiedliwienie tej treści przedstawił jego adwokat. Natomiast do Katarzyny Hejke informacja o dacie i godzinie rozprawy w ogóle nie dotarła.

Mimo to sąd - błędnie i skandalicznie - zastosował art. 382 kpk, mówiący o możliwości zatrzymania osoby, która nie stawiła się na rozprawę bez usprawiedliwienia. Dodatkowo, kuriozalnie, wyznaczył termin 48 godzin przed rozprawą jako właściwy do zatrzymania obojga dziennikarzy.

"Gazeta Polska" wielokrotnie krytykowała w swych publikacjach zarówno Platformę Obywatelską, która właśnie doszła do władzy, jak i patologiczne układy rządzące polskim sądownictwem (ostatnio w artykule "Sędziowska Camorra" z 09.10.2007.). Tym większe oburzenie musi budzić skandaliczna decyzja warszawskiego sądu, która musi być odebrana jako próba zamknięcia ust "Gazecie Polskiej". Towarzyszy jej nasilająca się fala dziwnych wezwań na procesy i przesłuchania.

Do rangi symbolu urasta fakt, że kierownictwo "Gazety Polskiej" spędzić ma w areszcie 13 grudnia (dzień później odbyć ma się rozprawa). Fakt ten każe zastanowić się, czy wypowiedzi o nowym 13 grudnia po odsunięciu od władzy zwolenników IV RP, były faktycznie bezpodstawne.

O sprawie poinformujemy jeszcze dziś Rzecznika Praw Obywatelskich oraz polskie i międzynarodowe organizacje dziennikarskie, a także zajmujące się obroną praw człowieka.

Kontakt z pozostającymi jeszcze na wolności dziennikarzami: Tomasz Sakiewicz 605286121, Katarzyna Hejke 668128500

Do tego tekstu w załączniku przesłąłam plakat z Gazety Polskiej "Za kratki za ujawnienie prawdy?!"

To jest odpowiedź redakcji Wirtualne Media z pogróżkami

jeszcze raz wyśle pani te spam, a pozwiemy panią do sądu. Niech pani wysyła te niedorozwinięte umosłowe maile do ludzi pani pokroju.

Moja odpowiedź na pogróżki redakcji WM

Dobry wieczór.

Szanowna Redakcjo otrzymałam Wasze pogróżki i muszę Wam odpisać, ponieważ moim zdaniem to Wy jesteście nieco niedorozwinięci.

Nie potraficie napisać listu? List bez względu na to w jakiej formie jest pisany podlega pewnym formom, jest przywitanie, temat i pożegnanie.

Pisząc do kogoś list, takie słowa jak Pan, Pani, Państwo, Panstwa, Ty, Tobie, Tobą, Wam, Wami pisze się z dużej litery.

To wiedzą już dzieci w szkole podstawowej.

Piszecie, że wysyłam niedorozwinięte umysłowo maile, udowodnijcie, że są niedorozwinięte, mogę je rozwinąć.

Nie potraficie do otrzymanej informacji odnieść się merytorycznie?

Może nie rozumiecie tego o czym piszę, to lepiej napisać, że się nie rozumie, a nie przerzucać na kogoś swojej ułomności.

Ja wiem, do jakiego pokroju ludzi należę, ale może czarodziejska kula Wam powiedziała coś innego. Nie wierzcie byle komu.

Pozdrawiam

Wanda Jagieluk

Równocześnie Wanda napisała List do naczelnego WM Marcina Szumichory

Dobry wieczór.

W dniu wczorajszym, a właściwie dzisiaj, ponieważ to już było po północy, wysłałam na adres- redakcja@wirtualnemedia.pl informacje na temat aresztowania dziennikarzy "Gazety Polskiej"
/załączniki/
W odpowiedzi otrzymałam pogróżkę, przytaczam dosławnie.

"jeszcze raz wyśle pani te spam, a pozwiemy panią do sądu. Niech pani wysyła te niedorozwinięte umosłowe maile do ludzi pani pokroju.
a"

Dzisiaj wysłałam odpowiedź na pogróżkę, ponieważ mam prawo od ludzi pracujacych w redakcji, obojętnie jakiej, wymagać trochę więcej kultury niż ta którą popisuje się np. pan Niesiołowski.

Ciekawi mnie jakiego "pokroju ludzie" pracują w tej redakcji?
Pozdrawiam
Wanda Jagieluk

Odpowiedź naczelnego redakcji Wirtualne Media

jeszcze raz debilko coś do mnie napisz a nasz prawnok znajdzie cie i doreczy
wreczenie do sądu za wysyłanie spamu.

I odwal sie pisowsko dewiantko.

O to pełna treść korespondencji. Nastawienie do sprawy dziennikarzy najbardziej obrazuje chyba ostatnie zdanie. Pisowska dewiatko. Jak się okazuje nie dla wszystkich mamy w Polsce te same standardy, jeśli nie reprezentujemy jedynie słusznej linii mamy spore szanse na ostracyzm, mało tego, zostaniemy zwyzywani przez ludzi, którzy na codzień trudnią się o wątpliwej jak się okazuje reputacji, poniżej linki do innych wyskoków pseudodziennikarza Szumichory.

O Ivo, który dobrym dziennikarzem chciał zostać..

Marcin Szumichora z Gdańska, redaktor naczelny serwisu wirtualnemedia.pl, zorganizował duży konkurs i sam został jednym ze zwycięzców

Wirtualne Media grożą Media Cafe

2007-12-03

Kto miał watpliwości? Pawlak chce rozmawiać z Rosją i Niemcami o gazociągu

(pw)

Kto wierzy jeszcze w deklaracje Tuska?

I ważniejsze pytanie - co z tym zrobimy?

Pawlak chce rozmawiać z Rosją i Niemcami o gazociągu


Wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak zadeklarował w Brukseli chęć rozmów z Rosją i Niemcami na temat transportu gazu z Rosji, w tym Gazociągu Północnego na dnie Bałtyku.

- Jest nowy rząd w Polsce, warto do tego wrócić - powiedział Pawlak na konferencji prasowej. Zastrzegł, że "nie przesądza rezultatów dyskusji". "Natomiast warto to podjąć. Zbyt wiele spraw było ostatnio odkładanych, nie było rozważanych czy dyskutowanych" - dodał.

Nawiązując do swoich rozmów z niemieckim resortem gospodarki Pawlak powiedział, że po stronie Niemiec także widzi wolę rozmowy.

Wyjaśnił, że chodzi przede wszystkim o omijający Polskę Gazociąg Północny, który po dnie Morza Bałtyckiego ma transportować rosyjski gaz do Niemiec. Jego zdaniem z punktu widzenia polskich interesów lepszy jest naziemny gazociąg Amber, który miałby transportować rosyjski gaz przez kraje bałtyckie i Polskę.

- Z punktu widzenia efektywności przesyłania gazu z Rosji do Niemiec droga lądowa jest niewątpliwie bardziej atrakcyjna (...). Projekt Amber to być może rozsądna alternatywa, która interesy polskie, niemieckie i rosyjskie może w odpowiedni sposób zrównoważyć, zharmonizować tak, że wszyscy będą zadowoleni. Nie należy odrzucać z góry możliwości porozumienia - uważa wicepremier.

Zastrzegł, że dla Polski priorytetem jest poprawa bezpieczeństwa energetycznego. - Zachowujemy tutaj dużą otwartość, ale też jesteśmy zdecydowanie zainteresowani tym, żeby te projekty (...) wpisywały się w plan, który będzie budował mocną, silną pozycję Polski w relacjach europejskich jeśli chodzi o rynek energii - powiedział.

- Może się okazać, iż nie ma o czym mówić, bo pewne rozstrzygnięcia inwestycyjne są już tak zaawansowane, że już nie będzie możliwości odwrotu - przy znał Pawlak.

http://www.rp.pl/artykul/5,73890.html

2007-12-02

Brońmy statusu quo!

(pm)Wokoło problemu zapłodnienia in vitro narosło pełno nieporozumień. Z jednej Tomasz Terlikowski nie mogąc nawiązać dyskusji nazwał problem „bezpłodnych par” - „szantażem moralnym” z drugiej strony Marcin Król na łamach „Dziennika” stwierdził, że „kościół sam sobie szkodzi” walcząc z zapłodnieniem in vitro. Wynika to z pewnego niezrozumienia problemu, które widać nawet w środowiskach prawicowych. Spotykam się z sytuacją, kiedy wiele osób identyfikujących się jako ludzie prawicy stwierdza, że nie wie jakie zająć stanowisko w tej sprawie, albo wręcz staje po przeciwnej stronie. By zrozumieć problem należy zastanowić się jakie stanowisko powinno obierać prawo wobec zapłodnienia in vitro.

Prawo moralne, a prawo państwowe

Realia w jakich żyjemy postawiła nas do odpowiedzialności nie tylko przed prawem państwowym, ale również przed prawem moralnym. Różnica między tymi dwoma zjawiskami jest taka, że prawo państwowe jest powszechnie znane, musi być akceptowane i jego złamanie grozi konsekwencjami prawnymi na podstawie kodeksu cywilnego bądź karnego. Prawo moralne zaś jest indywidualne i jego złamanie w realiach ziemskich nie grozi poważniejszymi konsekwencjami prawnymi. Pomijając fakt wiary, że nastąpią one po śmierci lub w pewien nadprzyrodzony sposób. Każdy z nas z przestrzegania prawa moralnego rozlicza się sam przed swoim sumieniem.

DzieciZapłodnienie in vitro jest złamaniem prawa moralnego dla każdego katolika, czy człowieka dla którego szacunek coś znaczy. Przeprowadzenie takiej operacji świadczy nie tylko o braku poszanowaniu godności ludzkiej, ale także o złym traktowaniu „dziecka”, które staje się środkiem do szczęścia, a nie celem w samym sobie.

Konsekwencje prawne

Obowiązkiem każdej osoby wierzącej i prawicowca jest wobec tego obrona statusu quo, który zezwala na przeprowadzenia zapłodnienia in vitro, ale przy użyciu własnych środków. Człowiek prawicy nie chce, by jego podatek finansował przeprowadzanie tego typu operacji. Podjęcie decyzji leży w gestii moralnej każdej pary i łamanie tego prawa nie powinno mieć regulacji prawnych. Stanowisko to jest podobne do tego jakie obejmuje prawica wobec homoseksualizmu, czy innych objawów zepsucia moralnego.

DzieciPowstaje jednak pytanie czy aborcja nie podchodzi pod tą kategorię w której matka jest rozliczana tylko przez samą siebie i swoje sumienie. Różnica polega na tym, że w grę wchodzi śmierć drugiej osoby jaką jest dziecko. W ten sposób można też zrozumieć dlaczego zwolennicy aborcji tak usilnie starają się pozbawić dziecko owej tożsamości. Należy się też zastanowić, czy dobre jest postrzeganie zjawisk obejmujących swoim zasięgiem wiele tysięcy ludzi przez pryzmat ponad trzystu kobiet, które dokonały aborcji, czy kilku bezpłodnych par, dla których rzeczywiście celem jest dziecko. Czy liberalizacja prawa pozwalając na pewien grzech kilku tysiącom osób jest właściwie postrzegana w kwesti kilkunastu.

Pozdrawiam

Matix

Bliskie Spotkania .