2007-09-22

Obserwatorów OBWE należy bezwględnie wpuszczać.

Toczy się dyskusja wpuszczać czy nie wpuszczać. Nawet Pani redaktor Janke pyta salonowiczów, czy ich wpuścić. Właściwie odpowiedź jest banalnie prosta – obserwatorów bezwzględnie należy wpuszczać. Przecież tacy obserwatorzy - krótkoterminowi obserwatorzy, gdyż na długoterminowych jest za późno - napisaliby raport ze swych obserwacji. Dokonaliby oceny, czy Rymarz właściwie dopilnował głosowania i się nie machnął przy obliczaniu głosów. Jak taki raport się pichci można się dowiedzieć czytając dzisiejszą Rzeczpospolitą.

„Rasizm w Polsce? O swobodnym żonglowaniu danymi”

„Otóż w raporcie pojawia się m.in. analiza trendu przestępstw na tle rasowym, z której wynika, że Polska (ze 172 przestępstwami na tle rasowym w 2005 r.) sytuuje się w tej samej grupie krajów co np. Anglia i Walia (z 57 902 przestępstwami na tle rasowym w 2005 r.) tylko dlatego, że średni trend dla Polski w latach 2000 - 2005 jest rosnący i wynosi 2,3 proc., a średni trend dla Anglii i Walii jest również rosnący i wynosi 4,3 proc. (…)

To tak jakby na podstawie danych, że np. w Polsce w 2005 r. miało miejsce 20 takich przestępstw, a w 2006 r. 80, natomiast w Anglii odpowiednio 58000 i 60000, wnioskować, że w Polsce nastąpił wzrost przemocy na tle rasowym o 300 proc., a w Anglii jedynie o 3,4 proc”

Jakie pole do manipulacji mieliby obserwatorzy, czyż nie ?

Postanowiłem się dowiedzieć ..... Rekontra

W odpowiedzi Wiarusowi

Sprawy o ktorych piszesz sa zrozumiale dla polskich emigrantow w USA, Kanadzie i Australii, a istotne sa dla ich niewielkiego procentu. Od czasu wstapienia Polski do UE zostala pomyslnie dla nas rozwiazana najwazniejsza sprawa, mozna jezdzic do Polski na niepolskich paszportach i nie trzeba naturalizowac dzieci, slubow, zgonow etc. Pozostaja kwestie certyfikaty dostepu a obywatelstwo polskie.
Twoje analizy sytuacji, doglebne i celne pomijaja jeden istotny aspekt problemow Polonii. Wladzom tak bolszewickim jak i pobolszewickim nigdy nie zalezalo na silnej i zorganizowanej Polonii, wrecz przeciwnie poslugujac sie tajnymi sluzbami, ich agentami i agentami wplywu wladze te robily i robią wszystko by utrzymac Polonie slabą, wewnetrznie skloconą i zdezintegrowaną.
Poniewaz sytuacja ta nie zmienia sie, nasze emigracyjne stanowisko wobec organizacji polonijnych i wladzy polskiej (tak kwasniewskiej jak i kaczynskiej) jest jasne i niezmienne:
Pocałujta w dupe wójta.
Na wieki wiekow, amen.

KARTA POLAKA

(PAP) Prezydent Lech Kaczyński, w obecności marszałków Sejmu i Senatu oraz przedstawicieli Polonii i Polaków za granicą, podpisał w sobotę w Sejmie Kartę Polaka.

Karta Polaka wprowadza ułatwienia i przywileje dla Polaków, zamieszkałych na Wschodzie. Umożliwia im m.in. wielokrotne przekraczanie granicy, dostęp do polskich szkół i uczelni oraz ułatwienia w uzyskiwaniu stypendiów. Wprowadza też istotny zapis o refundacji kosztów wizy. Osoba która otrzyma Kartę Polaka, będzie miała także prawo do podejmowania pracy i prowadzenia działalności gospodarczej na terenie Polski.

Adresatem ustawy są Polacy zamieszkali na Wschodzie, gdyż nie mają możliwości posiadania podwójnego obywatelstwa - nie jest ono tam uznawane. Prace nad wprowadzeniem Karty Polaka trwały łącznie przeszło 10 lat.

Zgodnie z ustawą, Karta Polaka może być przyznana osobie, która m.in. wykaże co najmniej bierną znajomość języka polskiego oraz w obecności konsula złoży pisemną deklarację przynależności do narodu polskiego.

Osoba ta ma też wskazać, że co najmniej jedno z jej rodziców lub dziadków albo dwoje pradziadków było narodowości polskiej lub posiadało polskie obywatelstwo, bądź wykazać swoją działalność na rzecz kultury polskiej lub polskiej mniejszości.

Karta Polaka, wydawana przez konsula, ma być ważna przez 10 lat od momentu jej przyznania i może być przedłużana na wniosek zainteresowanej osoby.




Podwójne obywatelstwo nie jest uznawane



1. Podwójne obywatelstwo nie jest uznawane - przez kogo?
Czy sama Rzeczpospolita Polska uznaje podwójne obywatelstwo?


Na jakiej podstawie prawnej RP doszła do wniosku, że Polacy ze Wschodu kiedykolwiek utracili obywatelstwo polskie? Polacy ze Wschodu w znakomitej większości spełniają warunek z artykułu 34 ust.1 Konstytucji RP: "Obywatelstwo polskie nabywa się przez urodzenie z rodziców będących obywatelami polskimi." Upływ czasu nie ma znaczenia, ponieważ obywatelstwo polskie dziedziczy sie w nieskończoność.

Czyżby suwerenne państwo polskie stało na stanowisku konsekwentnego uznawania prawomocności dekretu Rady Najwyższej ZSRR z 29 listopada 1939, na mocy którego obywatelom zajętych terenów II Rzeczypospolitej nadano przymusowo obywatelstwo radzieckie i do maja 1940 przeprowadzono tzw. paszportyzację (wydawanie radzieckich dowodów osobistych)?


2. Czy sama Rzeczpospolita Polska uznaje podwójne obywatelstwo (np. Polaków z Zachodu)?

Ustawa z dnia 15 lutego 1962 r. o obywatelstwie polskim ( Dz.U. z 2000 r. Nr 28, poz. 353, z 2001 r. Nr 42, poz. 475, z 003 r. Nr 128, poz. 1175, z 2005 r. Nr 94, poz. 788, z 2006 r. Nr 104, poz. 708 i 711, Nr 144, poz. 1043, z 2007 r. Nr 120, poz. 818.)

Art. 2. : Obywatel polski w myśl prawa polskiego nie może być równocześnie uznawany za obywatela innego państwa.

(Źródło: Internetowy System Informacji Prawnej Kancelarii Sejmu RP,
http://isip.sejm.gov.pl/servlet/Search?todo=file&id=WDU20000280353&type=3&name=D20000353Lj.pdf)

Ustawa z dnia 15 lutego 1962 r. o obywatelstwie polskim






Stary Wiarus
DISCLAIMER: Any and all of my statements appearing in this blog do not necessarily represent an agreed position of all parts of my mind

Zasób, a malutkie migające zielone światełko agitpropu

Штирлиц said, komentując u mnie ...

Mamy do czynienia z malutkim migającym zielonym światełkiem dla emigracji, które zgaśnie zaraz po kiełbasie wyborczej.

No właśnie. Na agitpropie dla Polonii na wp.pl zdrowy trzon Polonii i jego badacze migają tym światełkiem, agitując następująco:




Agnieszka Fitkau-Perepeczko:

Czy gdyby znów stanęła Pani przed decyzją wyjazdu, wybrałaby tak samo?

- Jeżeli bym wiedziała to, co teraz wiem? Wszystko zależałoby od sytuacji w kraju. Bo przecież ja bym w życiu nie wyjechała, gdyby nie stan wojenny. Ja bardzo lubię wyjeżdżać i podróżować, ale najbardziej lubię mieszkać i pracować we własnym kraju.

http://polonia.wp.pl/country,0,kat,1010249,wid,9216129,wiadomosc.html?P%5Bpage%5D=4

Translation: BO NAJLEPSZE I NAJZDROWSZE DLA BOCIANÓW JEST MAZOWSZE



prof. Romuald Jonczy :

Jak mówi prof. Romuald Jonczy badający emigrację, w Niemczech w 1989 roku zarabiało się 65 przeciętnych polskich wypłat miesięcznie, teraz około czterech przeciętnych wypłat. Za granicą można dalej dobrze zarabiać, ale znacznie trudniej dorobić się np. domu czy mieszkania, bo ich ceny w Polsce również znacznie wzrosły - mówi.

http://polonia.wp.pl/country,0,wid,9226094,wiadomosc.html?title=M%B3odzi-Polacy-emigruj%B1-na-sta%B3e%3F:

Translation: STRASZNA LEWIZNA W TYCH NIEMCZECH, NAWET MIESZKANIA TAM SOBIE NIE KUPICIE, A ZATEM (...all together now...) BO NAJLEPSZE I NAJZDROWSZE DLA BOCIANÓW JEST MAZOWSZE






Plus ça change, plus c'est la même chose

Nie rozumiejącym - tłumaczę łagodnie i cierpliwie:

W konsulatach dalej weterani ubecji, uzyskanie nowego polskiego paszportu 10-letniego dalej zajmuje Polakowi zamieszkałemu za granicą do 12 miesiecy i dłużej, obywatelstwa polskiego nadal w praktyce nie sposób się zrzec z powodu małostkowych wstrętow administracyjnych. Artykuł 15 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka oraz Europejską Konwencję o Obywatelstwie ETS 166 (podpisaną przez Polskę w 1999 roku, do dziś nie ratyfikowaną) Warszawa ma nadal tam gdzie zawsze je miała, i tak samo głęboko.

Ale idą wybory, więc trzeba frontem do Polonii - może przyśle co z Chicago, jak nie paczki to głosy. I to mnie właśnie doprowadza do szewskiej pasji i białej gorączki, to zero zrozumienia, że Polonii nie można traktować instrumentalnie, bo się ją obraca przeciwko krajowi. Ale co to kogo w Polsce obchodzi.

Dla nielicznych cierpliwych, zalączam fragmenty mojego dawniejszego tekstu "Zasób", bo może ktoś pojmie kwestię, która w skrócie jest taka:

Do bialej furii doprowada mnie tradycyjne podejście Warszawy do polskiej diaspory, według którego Polonia to jest taki rodzaj motyki, którą rząd w Warszawie (bez względu na to, czyje akurat jest w Warszawie na wierzchu) tak będzie polską grządkę obrabiał, jak mu się będzie podobało. Polonia to nie jest przedmiot. To jest samodzielny podmiot polityczny. Podmiot, który mógłby dla Polski wiele dobrego zrobić, ale tylko i wyłącznie z wlasnej woli, nie zaś pociągany za sznurki z Warszawy. Kto tego nie rozumie, ten obiektywnie działa na szkodę Rzeczypospolitej.





ZASÓB


Z expose sejmowego premiera Jarosława Kaczyńskiego z dnia 19 lipca 2006 r.:

"I wreszcie, proszę Państwa, jeśli chodzi o politykę zagraniczną, ale jednocześnie nie zagraniczną, bo rzecz dotyczy Polaków, kwestia ostatnia, ale na pewno nie ostatnia, jeśli chodzi o znaczenie. My musimy dokonać przełomu, jeżeli chodzi o nasze stosunki z Polonią. To jest zasób, różnego rodzaju. Nie wiem, czy ktoś, kto powiedział to w tej chwili na ławach poselskich, mówił to ironicznie, czy nie ironicznie, ale nie ma w tym naprawdę niczego śmiesznego. To jest wielki zasób. Miliony Polaków, w tym także i takich, którzy mają dobrą, albo nawet bardzo dobrą pozycję społeczną, mieszka poza naszymi granicami. Są wśród nich i tacy, którzy byliby gotowi tu wrócić, wnosząc wiele wiedzy, wiele kwalifikacji, które w Polsce są rzadkie. Ale oczywiście ogromna większość będzie tam pozostawała, będzie tam pozostawała, ja oczywiście nie mówię o tych nowych emigrantach, tu chcemy, żeby wracali, ale może być z nami w stałym kontakcie, może umacniać nasze pozycje, może wiele wnosić, ale potrzebuje sygnału, wyraźnego, jednoznacznego sygnału. Nie tylko na poziomie przemówień premiera, prezydenta, czy ministra spraw zagranicznych, czy marszałka Sejmu, tylko na poziomie realnej działalności. Bo to właśnie z tą realną działalnością, często w konsulatach jest bardzo, ale to bardzo niedobrze. Tam często są skanseny PRL-u i musimy to zmienić."



(...) jeśli chodzi o politykę zagraniczną, ale jednocześnie nie zagraniczną, bo rzecz dotyczy Polaków (...)"

Oficjalną definicję Polaka uprzejmie poproszę. Rzeczpospolita Polska wyraźnie czuje się w swoim prawie uważać miliony obywateli państw obcych, stale zamieszkałych poza terytorium RP, którzy przypadkowo urodzili się w Polsce lub mieli polskich przodków, za przedmiot własnej polityki wewnętrznej, czyli "nie zagranicznej". Przepraszam, a na czym właściwie ma się ta nieproszona poufałość opierać, na mistycznej "polskiej krwi"? Liczba Polonii głosującej w konsulatach RP w krajowych wyborach jest znikoma, co powinno komuś przytomniejszemu w Kancelarii Premiera albo BBN dać nieco do myślenia. Wypraszam sobie te końskie zaloty. Jeśli pan premier ma do mnie jakąś sprawę, proszę się skontaktować w godzinach urzędowania z ambasadą australijską na ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie, która reprezentuje mnie w Polsce.

(...)My musimy dokonać przełomu, jeżeli chodzi o nasze stosunki z Polonią. To jest zasób, różnego rodzaju(...) To jest wielki zasób"(...)

Wybór tej akurat metafory Polonii przez pana premiera RP wart jest tysiąca słów. Zasoby to coś, co się eksploatuje, nieprawdaż?

Znaczy, Polonia to zasób, który po to istnieje, żeby Warszawa była z zasobu zadowolona? Zasób (resource) to z definicji coś, czego właściciel używa w celu osiągnięcia pożądanego wyniku bądź zysku - zasoby ludzkie, zasoby węgla, zasoby ropy naftowej, etc.

Pan premier pośrednio potwierdza, że Polska nie jest w stanie pogodzić się z podmiotowością swojej diaspory, a myśli o niej wyłącznie w kategoriach wykorzystania, eksploatacji podejmowanej w celu wyduszenia z Polonii jakiejś korzyści dla siebie.

Opiera się to na przekonaniu, że Polonia to sienkiewiczowscy "latarnicy", których smutna konieczność wygnała na tułaczkę, gdzie co noc w poduszkę szlochają za utraconą Ojczyzną, a zatem Polonia z rozkoszą będzie Ojczyźnie robić dobrze, o zapłatę nie pytając.

W rzeczywistości, a zwłaszcza w rzeczywistości ostatnich 25 lat, znaczna część dzisiejszej Polonii została Polonią z własnego świadomego wyboru, pragnąc mieć raz na zawsze święty spokój od charakteru narodowego rodaków, oraz od wszechobecności państwa w życiu Polaków w kraju. Polacy nie po to wyjeżdżali na stale z Polski, by teraz Warszawa mogła ich dalej używać i nadużywać, ciągnąc z tego korzyści dla siebie, a Polonii oferując w zamian herbatkę w konsulacie z miejscowym rezydentem polskiego wywiadu, oraz nieograniczoną możliwość narobienia sobie poważnych kłopotów w nowym kraju za herbatkowe kontakty z obcym (czyli polskim) wywiadem.

(...)Miliony Polaków, w tym także i takich, którzy mają dobrą, albo nawet bardzo dobrą pozycję społeczną, mieszka poza naszymi granicami."(...)

Ani śladu zrozumienia jednego podstawowego faktu: że Rzeczypospolitej Polskiej nic do tego, kto z Polaków mieszkających poza granicami Polski dorobił się tam "dobrej albo nawet bardzo dobrej" pozycji społecznej.

Nie ma czym się epatować, że w Polsce wprawdzie bieda, korupcja, bezrobocie i bezhołowie, ale za to niektórzy Polacy w USA, Kanadzie czy Australii mają dobrą, albo nawet bardzo dobrą, pozycję społeczną. Niektórzy mają, ale co z tego? Pozycja społeczna polskiego emigranta na Zachodzie nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek magiczną siłą emanującą z Polski, ani z żadną szczególną wyjątkowością Polaków, zaś wszystko z ogromnym wysiłkiem własnym emigrantów.

Ci Polacy, którzy w krajach osiedlenia zajmują dobrą pozycję społeczną, zawdzięczają to własnej determinacji i sile charakteru, a nie miejscu urodzenia. To są osobiste osiągnięcia indywidualnych osób, a nie kolektywne osiągnięcia Polski, którymi mogliby się puszyć polscy politycy.

Bardzo nie lubię używać brzydkich wyrazów, ale niestety w tych okolicznościach muszę, bo potrzebuję się wypowiedzieć mocno, prosto i zrozumiale. Zależy mi na kryształowej jasności wypowiedzi, aby nie pozostawić nikomu żadnego luzu na interpretację

MOJA POZYCJA SPOŁECZNA W AUSTRALII TO MOJA SPRAWA. NIE JEST TO ŻADEN ZASRANY INTERES WARSZAWY, JEJ POLITYKÓW I URZĘDNIKÓW.

Wtykanie polskiego państwowego nosa do mojego życia jako obywatela innego państwa, oraz mojej pozycji społecznej tamże, ja kategorycznie sobie wypraszam, i będę zwalczał wszystkimi dostępnymi mi środkami. Moje osiągnięcia w Australii oraz ciężka praca prowadząca do tych osiągnięć, to jest ostatnia rzecz, od której pozwolę komukolwiek w Warszawie odcinać kupony.

Sam będę decydował, jak swoją pozycję społeczną wykorzystać, i na czyją korzyść. A Warszawa niech sama pracuje na swój międzynarodowy "image", bez podłączania się pod cudze sukcesy.

(...)"ale może być z nami w stałym kontakcie"(...)

Motyw polskiej piątej kolumny, raportującej Warszawie, jak się w świecie sprawy mają, czyli darmowej siatki informatorów i agentów wpływu o globalnym zasięgu, wyraźnie frapuje polskich polityków, bo powraca od wielu lat jak bumerang, niezależnie od profilu politycznego rządów Rzeczypospolitej.

Ja już to oczyma duszy widzę: urodzony w Polsce lub z polskich rodziców amerykański urzędnik federalny, australijski oficer zawodowy, kanadyjski dyplomata, brytyjski policjant, niemiecki dziennikarz, hiszpański pilot F-16, szwajcarski bankier, oficer francuskiego wywiadu - wszyscy "w stałym kontakcie" z Warszawą, z całkowitym lekceważeniem swojej lojalności obywatelskiej wobec krajów, w których osiągnęli "dobrą, albo nawet bardzo dobrą pozycję społeczną".

A lokalne kontrwywiady przyglądają się temu z pobłażliwym uśmiechem, bo miejscowe prawo wszak Polski nie może dotyczyć, ona jest ponad to, bo ważniejszy jest mistyczny zew polskiej krwi.

Wielu polityków polskich epatuje się przykładami działań społeczności żydowskich w świecie, na których pomoc, poradę i portfel zawsze może liczyć Izrael. Istnieje jednak zasadnicza, i słabo rozumiana w Polsce, różnica pomiędzy amerykańskim Żydem, działającym w USA jako "sayan" (ochotniczy tajny współpracownik) Mossadu, lub pro-izraelski lobbysta, a Polakiem z Polonii amerykańskiej lub każdej innej.

Różnica jest taka, że każdy Żyd z diaspory traktowany jest w Izraelu przyjaźnie i tolerancyjnie, jest tam oczekiwanym, pożądanym i ciepło przyjmowanym gościem, bez względu na jego osobiste poglądy na tamtejszą politykę. A nie jeleniem do skubania przez miejscowych, lub workiem treningowym do rozładowywania na nim prywatnych frustracji nieżyczliwych bliźniemu, nisko płatnych, niedouczonych i wściekłych na swój los urzędników.

Każdy Żyd na świecie może przyjechać z wizytą do Izraela - i wyjechać z niego z powrotem do domu - na podstawie paszportu kraju swojego stałego zamieszkania. Nie spotka się przy tym z głupimi komentarzami i jeszcze głupszymi wstrętami ze strony izraelskich władz, ani z sugestiami, że stanowczo powinien wyrobić sobie paszport izraelski. Brak też zawoalowanych gróźb, że go izraelska straż graniczna z Izraela z powrotem do domu w USA czy Australii nie wypuści, jeśli tylko tak się jej spodoba.

Nie przypominam sobie, by władze Izraela kiedykolwiek rościły sobie prawo do rządzenia Żydami z diaspory, których jedyny związek z Izraelem polega na odwiedzinach tam od czasu do czasu z przyczyn rodzinnych, a poza tym mało lub wcale nie interesują się sprawami Bliskiego Wschodu.


(...)"może umacniać nasze pozycje"(...)

A konkretnie, co to za pozycje, oraz w jaki sposób Polonia ma je umacniać? Co Polonia ma począć z pozycjami, które są wprawdzie polskie, ale tyleż idiotyczne, co szkodliwe, jak na przykład chorobliwa krajowa obsesja na punkcie zniesienia wiz turystycznych do USA dla Polaków, mającego umożliwić masowe łamanie amerykańskiego prawa imigracyjnego przez Polaków z Polski, pragnących pracować w USA na czarno?

Czy miliony Polonii mają, na gwizdek z Warszawy, demonstrować pod ambasadami Niemiec na całym świecie, przeciwko ciężkiemu dowcipowi Niemców, za każdym razem, kiedy głupawy niemiecki satyryk w jeszcze głupszej niskonakładowej gazecie nazwie polskiego premiera "kartoflem"?

(...)"może wiele wnosić" (...)

Polonia ma wnosić - świetnie, ale kto ma wynosić? To także stale powracajaca fantazja polskich polityków: róg obfitości, który Polonia będzie bez końca i za darmo napełniać, a Warszawa - opróżniać i podawać Polonii do ponownego napełnienia. Wiele się mówi na temat, co Polska mogłaby z tego mieć, ale co ma z tego mieć Polonia? Pomnik w Warszawie, w dodatku zbudowany z własnych składek?

(...)"ale potrzebuje sygnału, wyraźnego, jednoznacznego sygnału" (...)

Jeśli to ma być gwizdek, po którym Polonia staje na tylnych łapach i zaczyna się łasić do Warszawy, to taki sygnał należy do tej samej bajki, co magiczny kwiat paproci. Wyraźny, jednoznaczny sygnał, jaki mógłby na dłuższą metę przynieść poprawę dość oziębłych obecnie stosunków Polski z diasporą, to rezygnacja z demonstracyjnego pokazywania Polonii na każdym kroku przez Warszawę, kto w stosunkach Polska - Polonia ma być na wierzchu, a kto pod spodem, kto jest właścicielem, a kto poddanym.

Jednoznacznym sygnałem byłoby uznanie de iure przez prawo polskie realnie istniejącej sytuacji i zaprzestanie negowania faktów. Polonia zamorska z zamorskimi obywatelstwami to są Amerykanie, Kanadyjczycy, Australijczycy urodzeni w Polsce lub z polskich rodziców, a nie czasowo nieobecni pod swoim polskim adresem zameldowania Polacy, własność Warszawy albo jej zbiegli poddani.

Polskie miejsce urodzenia ani polskie pochodzenie Polonii w żadnym stopniu nie upoważnia Warszawy do prób kontynuacji rządzenia tymi ludźmi, administrowania ich sprawami, ewidencjonowania ich dzieci, kolczykowania PESEL-em, żądania polskich paszportów od osób, które ich mieć nie chcą, bo mają inne, chwalenia, ganienia, pociągania za sznurki. Bez względu na to, co między sobą uzgodnią krajowi politycy, oraz co napisano w ustawach obowiązujących na drugim końcu świata, czyli w Polsce - i nigdzie indziej.

Sygnały, o których był łaskaw wspomnieć pan premier, są obecnie prawie wyłącznie negatywne. Polscy urzędnicy, dyplomaci i strażnicy graniczni maniakalnie upierają się na codzień, że:


- macie mieć tylko taki paszport a nie inny; każdy inny jest niedobry!

- może was wypuścimy z odwiedzin w Polsce z powrotem do domu, a może was nie wypuścimy, no i co nam zrobicie?

- na każde nasze żądanie - metryka każdego waszego dziecka, ale tylko polska, bo niepolska jest niedobra!

- jak się rozwodzicie to, wicie, musi być potwierdzenie rozwodu przez polski sąd; obcy rozwód jest niepolski, znaczy niedobry, bo co tam te jakieś obce sądy wiedzą!

- wasze dzieci to nasze dzieci i nasi obywatele, a o zgodę na to was pytać nie będziemy!

- na każde nasze skinienie, wicie, rozumicie, macie w zębach przynieść furmankę takich papierów, jakie nam się spodoba, uwierzytelnić notarialnie, umiejscowić, zalegalizować, zarejestrować, przetłumaczyć, ostemplować tak, jak zechcemy, potem dobrze nam za to zapłacić, dopłacić, dopłacić drugi raz, jeszcze raz zapłacić od początku, a następnie zamknąć mordę i nie protestować przeciwko traktowaniu petenta jak burej suki i dojnej krowy przez polskie konsulaty. Na jakiej podstawie? Bo u nas som takie przepysy! To niby nie wiecie, że tak samo jest wszędzie?


(...) Tam często są skanseny PRL-u i musimy to zmienić.(...)

Aby nikt mnie nie posądzał o negatywizm, tu zgadzam się z panem premierem entuzjastycznie i na sto dziesięć procent.


Stary Wiarus
DISCLAIMER: Any and all of my statements appearing in this blog do not necessarily represent an agreed position of all parts of my mind

Grzebanie Wałęsy żywcem, czyli Historia Polityczna Lecha Wałęsy 1990 - 2007

1990
Jarosław Kaczyński proponuje: Wałęsa jesienią na prezydenta (1990-05-19)

Michnik: DLACZEGO NIE ODDAM GŁOSU NA LECHA WAŁĘSĘ (1990-10-27)

DRUGA TURA: WAŁĘSA / TYMIŃSKI / Stan "drugiej Polski" (1990-11-26)
....
....

2000
Wałęsa bez Gwiżdża (2000-01-18)
Wałęsa Z Ikonowiczem (2000-02-21)
Kandydat Wałęsa (2000-06-17)
Wałęsa? A kto to taki? (2000-08-05)
Grzebanie Wałęsy żywcem (2000-08-09)
Wałęsa: do trumny w polityce (2000-09-20)
Wałęsa odchodzi (2000-10-16)

22 września 2007

Były prezydent Lech Wałęsa zapowiedział w radiu TOK FM, że po październikowych wyborach, jeśli znów wygra PiS, on sam zaangażuje się w budowę nowej struktury
na polskiej scenie politycznej.

całość ... salon 24


Rekontra

2007-09-21

Niegrzeczny był Wojtuś, oj niegrzeczny!

Niegrzeczny był Wojtuś, oj niegrzeczny. Brzydkie słowa mówił, nóżkami tupał i obrażał się. Nie dostanie za to deseru.


Tak najkrócej można skomentować zachowanie i ostatnie wypowiedzi lidera SLD - Wojciecha Olejniczaka. Przewodniczący SLD uwierzył w spiskową teorię dziejów i poddał się jej całkowicie. Dochodzi do sytuacji, w której każde wydarzenie w kraju odczytywane jest jako atak na niego, bądź na demokrację (a patent na bycie ugrupowaniem demokratycznym, jak wiadomo posiada tylko LiD).


W dniu wczorajszym małoletni (z racji krótkiego stażu we władzach oraz młodego wieku) przewodniczący Wojciech O. Poczuł się dotknięty faktem, że jego były promotor i “ojciec chrzestny” Miller nie dał się wydutkać i będzie jego konkurentem w batalii o sejm, z miasta Łodzi. Wprawdzie nie z list LiDu, a z Samoobrony ale w żaden sposób nie zmienia to faktu, że “mały Wojtuś” poczuł zimny pot na plecach.
Nie jest tajemnicą, że stary lis Miller jest bardziej popularny w Łodzi niż jakiś “ogórkowy” Olejniczak. Zaplecze “starych Towarzyszy” i wpływowych uwłaszczonych bardziej ufa Millerowi, a w starciu z nim Wojtuś to “mały miki”.


Wie to Łódź, wie większość interesujących się polityką obywateli w Polsce. Uświadomił sobie to też Olejniczak. Dlatego w trybie błyskawicznym zorganizował spotkanie z prasą, na którym “odsądził od czci i wiary” byłego Premiera, zmieszał z błotem i na koniec powiedział, że to on – Olejniczak wygra. W tym spektaklu jako polityczne wsparcie, towarzyszyła mu grupa wiernych pretorian “magistra” Kwaśniewskiego zwana “Stolzman-Kommando”. Samo przedstawienie, które można było oglądać dzięki uprzejmości TVP oraz TVN wyglądało dość żałośnie. Olejniczak pokrzykiwał, ale było widać, że bardziej jest mu do płaczu. Stojąca obok Jolanta Szymanek-Deresz uśmiechała się zalotnie do dziennikarzy, a ustawiony z tyłu, Wybitny Eurosocjalista Marek Siwiec, przewracał oczami i miał wyjątkowo zdziwioną minę. Można było odnieść wrażenie, że cała trójka czuje, że marnuje się ich czas. Panią Jolantę zapewne oderwano od jakiejś twórczej dyskusji o ciężkiej roli kobiet, w prawicowym świecie. Marek Siwiec zamiast sterczeć bezczynnie, mógł w tym czasie trochę popluć na Polskę w Parlamencie Europejskim, a sam “mały Wojtuś” zamiast płakać mógł udać się do kościoła i dać na mszę w “intencji absencji” wyborczej w Łodzi (żeby geriatria postpezetrpeerowska nie dotarła do lokali wyborczych). Tak, oczywiście Pan przewodniczący jest ideologicznie przeciwny praktykom religijnym, ale jak mówią “diabli wiedzą jak jest z tą religią naprawdę” i warto się zabezpieczyć.


Impreza nie była udana i cały nastrój ratował reporter Polsatu Tomasz Machała, który co jakiś czas z mikrofonem “wchodził w kadr” a przy tym rozbawiony był co nie miara.


Dostało się też od Wojtusia Lepperowi. Jak on śmiał? Podkraść Millera to oburzające! Jeszcze wczoraj na swoim blogu Olejniczak obwieścił, że “Lepper zakłada Partię Gwałtu”.
Dotknęło Go zapewne, że “samoobrońca” bąknął coś żartem o budowaniu lewicowej partii, a tu kolejny patent, tym razem na lewicowość - ma LiD. Chodzi zapewne o “gwałt na zasadzie wyłączności” którą to partia Olejniczaka posiada. Kolejna różnica która dzieli obie partie (według W.O.) to stosunek do niewiast, o czym niezwykle szarmancki Wojciech wyraźnie na bloku napisał: “Informuję Pana, że na lewicy takie numery nie przejdą. Tutaj nie gwałci się kobiet “. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy jest to skutkiem powściągliwości erotycznej, czy też zbiorowej impotencji członków (sic!) ale uwierzmy Przewodniczącemu na słowo. To dla niego ważne, taki przynajmniej dał sygnał, poświęcając temu zagadnieniu sporo miejsca na swoim blogu.


A dziś znów życie nakręciło kolejny odcinek serialu “Teoria spisku w snach małego Wojtusia” . Nosił on tytuł – “ Haki w Polsacie”. Pokrótce streszczę o co chodziło, żeby na koniec serialu wszyscy wiedzieli “kto zabił”.


Mały Wojtuś wyśnił, że: “PiSowcy przeprowadzili zmasowany atak na telewizję Polsat i podłożyli świnię Lisowi. Lis tę świnię wziął i wraz z nią oraz z wymówieniem z pracy na piśmie udał się do właściciela stacji. Po drodze do gabinetu Solorza, zabrał ze sobą Hannę Smoktunowicz i innych, nie znanych dotąd z nazwiska dziennikarzy. Już w gabinecie wszyscy złożyli pisma z wymówieniem oraz odśpiewali “Międzynarodówkę” na znak protestu przeciw hakom i szantażom. Wtedy Pan Solorz pokazał wszystkim kolekcję haków na Lisa oraz na siebie”. Tyle wyśnił Wojciech Olejniczak. Bardziej ciekawe jest co na to specjaliści od różnego rodzaju senników. Na przykład: “Lisa śnić” – podłożą Ci świnie, “Polsat śnić” – PiS Cię zaszantażuje. “Śnić Hannę Smoktunowicz” – będziesz chorował na uszy (prezenterka dziwnie często potrząsa głową w trakcie prowadzenia programu, zupełnie jak chory na uszy spaniel). Itp. Itd.


Dziś na konferencji prasowej wszystko to zostało przez Olejniczaka przedstawione zebranym dziennikarzom jako autentyk i jedyna niezaprzeczalna prawda – haki i szantaże spowodowały odejście wybitnych dziennikarzy z Polsatu.


Na bok jednak sprawy podświadomości ludzkiej. Panie Olejniczak, prosimy o fakty, dowody na rzucane oskarżenia. Poczekajmy, będą może trochę później, jak Pan Przewodniczący się prześpi. -“Dobrych snów Wojtusiu, niech Ci się dowody przyśnią” – tego chyba wszyscy mu życzymy, pomimo, że był niegrzeczny, brzydkie słowa mówił, nóżkami tupał i obrażał się. Śpij Wojtuś, ale deseru, w postaci wygranej wyborczej w mieści Łodzi i tak nie będzie. Za karę, za brak pokory, wyrobienia i złe zachowanie.
Yarrok

Pocztowka z wakacji 4

Umilowani,

Dlugo nic nie pisalem, ale to przez ten rozgardiasz, co to sie w naszym osrodku wypoczynkowym zrobil. Wszyscy biegali po korytarzach z bagazami, z jednego skrzydla na drugie, zajmujac coraz to inne pokoje. Jakis czas myslalem, ze to moze zmiana turnusu, ale nie, nie zauwazylem zadnej nowej twarzy. Pozar tez nie, bo by sie w innych pokojach nie rozpakowywali. Na szczescie nie biegaja juz tyle i wreszcie moge skupic sie na wypoczynku.
Dodam jeszcze, ze nawet do jednego z pokoi goscinnych w moich apartamentach dokwaterowano jakas paniusie, cale szczescie ze ja juz zabrali, bo Jolka wlasnie przyleciala z wizyta i gdyby ja zobaczyla to moglaby pomyslec, ze i ja cos z Lepperem i Lyzwinskim krece.
Pytam Jolke o ten tort, co mnie przywiezc miala, a ona mowi, ze zrobila interes z portierem osrodka, zamienila przygotowany dla mnie tort z klamka na prawie pelna litrowa butelke spirytusu salicylowego. Zuch dziewczyna. Na niej zawsze moge polegac.
Zyczenia do krolowej Elzbiety wyslane.
Zaprosilem dzis Fidela Castro.

Wasz Prezydent
i Wasz Premier

Szaleństwo, czyli obłok w pałacu

W zwiazku z dzielnym odporem danym mojej supozycji w materii szaleństwa prezydenta przez element prawdziwie patriotyczny, zmuszony jestem objaśnić całą kwestię przystępniej.

O ile nie zachodzi tu przypadek szaleństwa, to w takim razie po prostu nie licuje z godnością urzędu głowy państwa namawianie emigrantów, by wracali do takiego samego bagna, jakie opuścili - za pomocą zapewnień bez pokrycia, że "żyt' stało liegcze, żyt' stało wiesielieje" i teraz już im będzie w Polsce lepiej.

Znaczy, bagno będzie dalej takie jak było, zapach też taki sam, ale bliżej nieokreślone organa państwa dołożą starań, żeby tego bagna było nie głębiej niż po pępek, zamiast jak poprzednio po szyję. Zatem emigranci powinni nie margać, tylko wracać, i w bagnie po pępek czuć się jak u siebie w Londynie.

Niestety, te prezydenckie wezwania do powrotu to jest akurat takie samo naganianie jelenia, jak przy stoliczku do gry w trzy karty, i tak samo etyczne.

Obietnice są pozbawione pokrycia, ponieważ Pan Prezydent jako taki, konstytucyjnie rzecz biorąc, nic w poruszonych przez siebie kluczowych kwestiach nie może realnie zrobić.

Emigrant ma zdaniem Pana Prezydenta powrócić - OK, i co dalej?

- Czy w swoim najbliższym konflikcie np. z agresywnym a niekompetentnym urzędnikiem skarbowym, były emigrant będzie się mógł powołać się na ciepłe słowa Pana Prezydenta, a urzędnik zmieni się wtedy z bestii w jamniczka, i będzie się go drapało po brzuszku?

- Czy Pan Prezydent osobiście wyłoży kasę, jeśli się okaże się, że NFZ wyczerpał limit na rok bieżący, więc nie zapłaci np. za kosztowne leki przeciwrakowe dla dziecka b. emigranta? A jak b. emigrantowi dziecko z tego powodu umrze, to trudno, husarze pod Wiedniem też umierali, więc bardzo niepatriotycznie będzie głośno mowić, że w UK dostałoby te leki za darmo i w porę.

- Czy pan Prezydent osobiście zdymisjonuje każdego urzędnika, który z powodu wpojonej mu od niemowlęcia bezinteresownej najczarniejszej zawiści wobec bliźniego swego będzie traktował każdego byłego emigranta na sposób tzw. "trójzaborowy"(po rosyjsku: jak sobakę; po austriacku: jak Józefa K. z Kafki; albo po niemiecku: Maul halten) - ot tak sobie, dla zabawy, żeby się ten b. emigrant nie miał za dobrze i nie był taki mądry?

- Czy Pan Prezydent osobiście wyłaja każdą polską dyrektorkę szkoły, w której klasa będzie się naśmiewała z angielskiego akcentu w polszczyźnie dziecka b.imigranta, albo jak to dziecko będzie bite przez inne dzieci za to, że się w Anglii urodziło, więc jest odmieniec?

- Czy jak się okaże, że te wszystkie obietnice to lipa, bo miało być świetnie, a wyszło jak zwykle, to Pan Prezydent osobiście kupi wszystkim powracającym bilety z powrotem do Londynu?


Kto normalny, po paru latach życia w UK (które nie jest wprawdzi ani Utopią, ani Arkadią, polski nie jest tam językiem urzędowym, ale za to mało czego nie da się tam załatwić pocztą albo przez telefon, poważna część obywateli od lat nie odwiedziła osobiście żadnego urzędu, a oficjalna nazwa urzędnika administracji państwowej brzmi 'public servant', czyli 'sługa publiczny'), będzie chciał powrócić do ojczyzny pod okupacją ponad 600 tysięcy własnych urzędników (ca. dwa razy więcej na głowę ludności niż w UK), z których żaden nic nie wie, ale za to każdy mówi co innego? Do kraju, w którym państwo tylko na tyle przestrzega własnego prawa, na ile mu z tym wygodnie, a obywatel wie od dziecka, że z urzędem się nie wygra?

Widział ktoś w okienku w jakimkolwiek urzędzie państwowym w UK biurwę, która w godzinach pracy siorbie przy biurku kawę, opycha się bułą, plotkuje z przyjaciółką przez telefon, a interesantów oddala książęcym skinieniem dłoni, bo przecie jest zajęta? Widział ktoś w jakiejś brytyjskiej szkole nauczycielkę, która odmawia udzielenia pierwszej pomocy albo wezwania pogotowia, w wyniku czego dziecko zostaje kaleką, ale zostaje pozostawiona na tym samym stanowisku? Albo brytyjską szkołę, w której nauczyciele w ogóle nie mają obowiazkowego przeszkolenia w udzielaniu pierwszej pomocy, ani najmniejszego poczucia potrzeby odbycia takiego przeszkolenia? Spotkał ktoś brytyjskiego policjanta drogowego biorącego łapówki od kierowców złapanych na przekraczaniu szybkości?

.



Milcząca większość emigracji?
60% spośród 1,2 miliona polskich emigrantów zarobkowych do Unii waha się, czy wracać do Polski? Jak prezydent będzie dalej bujał w obłokach, to się przestaną wahać.





Stary Wiarus
DISCLAIMER: Any and all of my statements appearing in this blog do not necessarily represent an agreed position of all parts of my mind

X.Boniecki agituje za obcą walutą

http://politynka.blogspot.com/2007/09/xboniecki-agituje-za-obc-walut.html

Olek-bis czyli Lis?


Na szwedzkim stole Salonu pojawiła się nowa potrawa. Może nie tyle nowa, co w nowszym garnirze. W końcu bywalcy zdają sobie sprawę, że przed chwilą ktoś ją właśnie wypluł.

Mimo tego gratulują niezmiennej konsystencji i barwy, głośno i zbiorowo potępiając nie tyle wypluwacza, co władcę domniemanej ręki, która go ponoć z rozmachem w plecy walnęła, przed zakrzsztuszeniem broniąc.

Czy nowy specyjał zrobi furorę? Trudno powiedzieć.

Na potrzebach telewizji, mierzących swoją powagę w bzdurczokach i specjalizujacych się w manipulowaniu manipulującymi manipulacją ja się nie znam.

Natomiast co do wzmiankowanych przez niektórych, szerokich perspektyw politycznej konsumpcji nowej przekąski mogę powiedzieć tyle. Najpierw trzeba zaorać świadomość Polaków co najmniej do poziomu 2001 r. No i uśpić rozhasanego żubra. Najlepiej zastrzykiem w potylicę.

Wracajmy na salony - Kto pierwszy skosztuje?

Czy Hans Kloss by się zawstydził? Co na to prawo europejskie? Czy Safjan senior złamał prawo autorskie? Czy "Stawka większa niż życie" to plagiat?

http://politynka.blogspot.com/2007/09/czy-hans-kloss-by-si-zawstydzi-co-na-to.html

Asieńko

Jest wśród naszych Salonowiczów starszy pan używający szlachetnego nazwiska. Nie wiem czy jest to jego nick, czy prawdziwe nazwisko. Jego fotografia też niewiele mówi.
To co pisze?
W końcu idea blogu na tym polega, jest miejsce w którym każdy może napisać, co mu jego własna kultura i osobowość pozwala a wewnętrzna potrzeba podpowiada. Robi to publicznie, a co pokazuje widzimy wszyscy.

Jak sobie wyobrażam duszę człowieka, który pokazuje brak zwykłej kindersztuby, a
publiczne demonstrowanie swoich fantazji seksualnych i rozgorączkowań podstarzałego
licealisty uznaje za atrakcyjne przedsięwzięcie?

Otóż Asieńko, uważam takie zachowanie za gorszące, do żadnego Salonu nie przystające. Ale mają prawo.
Cóż są ludzie, którzy mają obrzydliwe myśli i puszą się tym, mają swoje blogi.
Mają do tego prawo.
Niech mają.
Wolność słowa.
Pokazują kim są.
Puszą się tym.
Nie wstydzą się.
Ich sprawa.
Inna rzecz, jakie są ich kwalifikacje moralne do spełniania zawodowej misji publicznej?
Zgadzamy się Asieńko, są mocno wątpliwe, co widać także w innych tekstach, dlatego ich nie czytam, nie mogę ich czytać, ani z nimi polemizować.
Jak polemizować z hipokryzją i marnością intelektualną?
A ta cała Agora.
No cóż, są poważne pisma, mają ambicje poszukują konaktu z ambitną publicznością, zajmują się odpowiedzialną publicystyką, są i bulwarowe szmatławce wysyłające swoich dziennikarzy do lupanarów naszej cywilizacji, żywiące się trawieniem szamba.
Agora?

Tylko na LO: Skalski o Maryli

Publikuję tutaj tresć postu, jaki uchodzący za tuzę dziennikarstwa z Czerskiej Ernest Skalski napisal o jednej z Salonowiczek:

O Maryli...
Marylę pewnie sobie jej oponenci wyobrażają jako szaloną egerię, taką Lunę Brystygierową naszych czasów.Niesłusznie. To naturalna blondynka, z długimi, rzadkimi włosami, bledziutka, chudziutka, może nawet anrektyczka. A przede wszystkim chorobliwie nieśmiała. Czerwienieje po włosy, traci oddech i mowę gdy ma spytać; ”przepraszam, czy pan tu wychodzi ?” lub odpowiedzieć na pytanie; ”która godzina ?” Dopiero w anonimowym blogu ożywa. Czuje się władczynią, panią życia i śmierci, Katarzyną II Czwartej RP.
Biedna Marylka !

2007-09-21 01:43Ernest Skalski9342
obserwator
www.obserwator.salon24.pl


Nie wiem, czy to wymaga komentarza. Ja jestem zażenowana.
Pozdrawiam

2007-09-20

Z ostatniej chwili: Prezydent oszalał



PREZYDENT OSZALAŁ?

W ramach zdobywania serc i umysłów emigracji – pogróżki? Fantazje na temat 'co jest w interesie rządu i dlaczego emigranci tak powinni robić, żeby rządowi było wygodnie'? Pewnie np. z wdzięczności za ściągany przez trzy lata z pracujących w UK podwójny podatek? Zero zrozumienia. Rząd niech się zajmuje własnymi interesami, a z kieszeni emigracji niech wyjmie łapę. Emigranci nie po to emigrują, by robić to, co jest w interesie rządu – to mogli robić na miejscu, nigdzie się nie ruszając. Emigranci emigrują we własnym interesie, a nie po to, żeby rządowi zrobić dobrze. Emigranci emigrują nie wyłącznie, ale między innymi dlatego, że rządów swoich krajów mają powyżej dziurek u nosa, więc 'głosują nogami'.

Kto podjął trudną decyzję o emigracji, ten podjął ją między innymi po to, by mieć święty spokój od państwa. Prezydent osiągnie skutek odwrotny do zamierzonego. Tak to jest, jak komuś się roi, że państwo jest dobrem najwyższym, wszyscy mają przed nim na kolana padać, a jego jurysdykcja na cały świat się rozciąga i obejmuje każdego, kto się o polskie DNA otarł. Śmiech gorzki i pusty.






http://wiadomosci.wp.pl/kat,1329,wid,9222080,wiadomosc.html?P%5Bpage%5D=1

Prezydent i rząd do emigrantów: wracajcie do Polski

Działania informacyjne w polskich konsulatach, specjalna strona internetowa, większy nacisk na naukę języka polskiego za granicą - m.in. takie działania zapowiadają prezydent RP oraz rząd, aby zachęcić do powrotu Polaków, którzy wyjechali do pracy za granicą.

Prezydent Lech Kaczyński po naradzie prezydenckiej pt. "Emigracja Polaków po wejściu Polski do Unii Europejskiej", powiedział, że za granicą pracuje obecnie ok. 1 mln 200 tys. Polaków. Nikomu w Unii Europejskiej nie możemy zabraniać wyboru miejsca pracy i zamieszkania, ale mamy prawo zachęcać do powrotu i chcemy to czynić - zaznaczył Lech Kaczyński. Prezydent dodał, że badania pokazały, że wśród Polaków, którzy wyjechali do pracy do Wielkiej Brytanii ok. jedna piąta chce zostać i tyle samo zamierza wrócić do ojczyzny, zaś ok. 60% nie zdecydowało czy wróci do Polski, czy zostanie. Te osoby trzeba przekonać, że ich miejsce jest w naszym kraju - podkreślił prezydent.

Zapowiedział, że Kancelaria Prezydenta w ciągu następnych miesięcy będzie pracować nad przygotowaniem rozwiązań instytucjonalnych, które mogłyby zachęcić Polaków z emigracji do powrotu do kraju. Natomiast obecnie będą podejmowane działania o charakterze informacyjno-edukacyjnym.

Minister pracy i polityki społecznej Joanna Kluzik-Rostkowska, która również wzięła udział w naradzie, podkreśliła, że w interesie rządu jest, aby ludzie, którzy wyjechali do pracy, mogli wrócić do Polski i aby było to dla nich jak najłatwiejsze.

Według Kluzik-Rostkowskiej, jedną ze spraw rozstrzygających o pozostaniu w kraju emigracji jest decyzja czy urodzić i wychować dzieci tam, czy w ojczystym kraju. Istotna jej zdaniem jest także nauka języka polskiego w szkołach za granicą, ponieważ to stopień znajomości języka polskiego przez dzieci może decydować o wyborze miejsca zamieszkania w przyszłości.

Dodała, że polskie szkoły przy placówkach konsularnych cieszą się coraz większym zainteresowaniem, co może świadczyć o tym, że rodziny planują powrót do Polski. Zapowiedziała, że polski rząd chce zainteresować kraje Unii Europejskiej językiem polskim, aby był on np. językiem fakultatywnym w szkołach.

Minister zapowiedziała, że w planach rządu jest, aby w polskich konsulatach, w krajach gdzie przebywa największa liczba Polaków, byli przedstawiciele ministerstwa pracy. Mieliby oni udzielać informacji, m.in. jak wypełniać wnioski o świadczenia socjalne, ale też jakie dokumenty zebrać przed powrotem do Polski lub jak szukać pracy w ojczyźnie. W Wielkiej Brytanii i Irlandii tacy pracownicy mają podjąć działalność jeszcze w tym roku.

Chcemy aby w konsulatach powstały stanowiska internetowe z ofertami pracy w Polsce, a także aby polskie targi pracy były organizowane w krajach, gdzie jest najwięcej emigrantów z Polski - powiedziała minister pracy.

Zapowiedziała ponadto, że w najbliższych dniach zostanie zaprezentowana strona internetowa dla Polaków, którzy pracują za granicą.

Kluzik-Rostkowska dodała, że rząd zastanawia się także, jak stworzyć możliwości jak najłatwiejszego organizowania własnej działalności gospodarczej w Polsce, ponieważ wiele osób po powrocie z emigracji zarobkowej planuje założenie firmy. (meg,ap)






PS. Dawno już nie widziałem tak uroczego pomysłu - przedstawiciele polskiego ministerstwa pracy umieszczeni w konsulatach będą uczyć polskich emigrantow, jak najlepiej pompować zasiłki z kieszeni obcego podatnika ...

Minister zapowiedziała, że w planach rządu jest, aby w polskich konsulatach, w krajach gdzie przebywa największa liczba Polaków, byli przedstawiciele ministerstwa pracy. Mieliby oni udzielać informacji, m.in. jak wypełniać wnioski o świadczenia socjalne







Stary Wiarus
DISCLAIMER: Any and all of my statements appearing in this blog do not necessarily represent an agreed position of all parts of my mind

Demokracja w Ameryce zagrożona.

Link do filmu na YouTubie.

Nie wiem dokładnie kiedy, ale jakoś na dniach, funkcjonariusze ochrony University of Florida albo policji postanowili wyprowadzić z sali studenta, który zadawał pytania Kerremu. Nie wiem czy uznali je za obraźliwe, czy niewygodne, czy jakie, faktem jest, że gościa wyprowadzono z sali a na sam koniec potraktowali go paralizatorem.

A w Polsce, jak co niektórzy politycy PiSu wyrażą co mniej pochlebną opinię o mediach to krzyczy się o zagrożeniu demokracji. Skoro tak to co mają powiedzieć Amerykanie?

Swoją drogą znamienne jest to co się dzieje dookoła. Wyprowadzają człowieka siłą za zadawanie pytań a ci wszyscy ludzie w sali nic. Nikt się nawet nie odezwał, nie spytał: "Ale co jest, ku***?"). Siedzą i się śmieją. Dopiero na samym końcu jakaś dziewczyna zaczęła sie drzeć.

Albo to byli sami republikanie, albo same ciepłe kluchy. Podejrzewam to drugie. Jeżeli iz takich ludzi składa się przyszła elita tego kraju, to kiepsko to widzę.

Nazistowskie upiory przeszłości, czyli polityczny debiut Tymochowicza.

Mało brakowało, a mieli byśmy numer jeden (z Samoobrony) w mieście stołecznym Warszawie. Taką propozycję złożono specjaliście od „machania rękoma” i medialnemu stwórcy Andrzeja Leppera – Piotrowi Tymochowiczowi.
-
Lepszego kandydata Samoobrona nie mogła znaleźć. W miarę młody, w miarę przystojny i do tego kompletnie nie mający rozeznania w relacjach politycznych. W tym względzie to nowa jakość u „samoobrońcow” . Do tej pory, kandydaci prezentowali raczej siermiężną urodę połączoną z taką samą ogładą osobistą i wyrobieniem politycznym. Właśnie Tymochowicz za zadanie miał tych ludzi urabiać do postaci masy akceptowalnej przez społeczeństwo. Misję swoją wypełnił na szóstkę z plusem, to znaczy z „przenno-buraczanego” Leppera ukleił dygnitarza. Zapewne właśnie w nagrodę, otrzymał propozycję bycia „jedynką” w Warszawie z błogosławieństwem wodza.
Niestety odmówił.
-
Wszystko wskazywałoby na sielankę i właściwy kierunek ewolucji ugrupowania, jednak pewne fakty wydają się zaprzeczać temu.Od momentu politycznego zaistnienia w mediach, Tymochowiczowi „puściły”: logika, rozsądek i inteligencja.
Wczoraj raczył oświadczyć: -„Działania braci Kaczyńskich przypominają mi rządy niemieckich faszystów". Stwierdzeniem tym „wizerunkowy tatuś Leppera” powtórnie przesunął całe ugrupowanie do dawnej, wyjściowej pozycji. Jednym słowem lata własnej pracy – „jak w kubeł”. „Sam zbudowałem, to sam też zniszczę” - jak mawiał pewien samolubny konstruktor.
Już użycie takiego porównania, szczególnie w Polsce, poza oczywistymi konsekwencjami prawnymi, świadczy o niedojrzałości i mówiąc wprost głupocie.

No bo, niby w czym rządy Kaczyńskich mogą przypominać „władzę” niemieckich faszystów?
- Ile wybudowano obozów dla opozycjonistów?
- Ile osób zamordowano w więzieniach?
- Ile organizacji społeczno-politycznych zamknięto i zakazano im działalności?
- Czy dokonano już aneksji Czech, Słowacji lub Białorusi?
- A może Lepperowi szykowany jest podobny los jak Hitler zgotował dla Gustawa Roehma („Noc Długich Noży”)?

Warto też uświadomić autorowi „złotej myśli”, że gdyby było tak jak mawia, to dziś nie siedziałby w Studiu TVN24 i plótł głupot, tylko przebywał w obozie koncentracyjnym. A to mimo wszystko jest różnica. Nabieram przekonania, że kandydat Samoobrony, niezbyt przykładał się w szkole do lekcji historii. Może nawet miał „dwóje” na koniec roku, lub akurat był chory, gdy przerabiano okres poprzedzający II Wojnę Światową. Pozostaje pytanie, czy nieuk lub wątły na zdrowiu człowiek powinien być posłem? No a jeżeli częściej bywał chory i nie uczęszczał też na inne lekcje, z innych przedmiotów...?
Na szczęście Tymochowicz, może właśnie to zrozumiał i zrezygnował z ubiegania się o mandat.

Wystarczyło tylko „wyniesienie” Tymochowicza, a z miejsca doszło do zaskakującej zamiany ról. Teraz to siermiężne i buraczane zasady (właściwie kompletny ich brak), opanowały byłego nauczyciela, a on jak widać przyjął je bez wahania.
Być może był to zamierzony ruch, obliczony na wyrobienie współczucia u Warszawiaków, że biedny Tymochowicz prześladowany przez jakichś faszystów walczy sam przeciw wszystkim. Publika lubi takich szeryfów i chętnie ich wspomaga, tak jak z przekory kibicuje się przeważnie słabszym. W tym jednak przypadku „zwycięski stróż prawa” nie odjedzie w glorii chwały ku zachodzącemu słońcu. Po pierwsze sam zrezygnował, a po drugi i tak nie miał na to najmniejszych szans. Na pocieszenie, można zapewnić kandydata, że każdy inny startujący z list Samoobrony w Warszawie też nie ma ich. Świadome wypowiadanie idiotyzmów, przed, z góry przewidzianą porażką klasyfikuje Tymochowicza w gronie samobójców politycznych oraz przede wszystkim politycznych troglodytów.

Wydawało się, że Piotr Tymochowicz będzie starał się wypełnić lukę, jaka powstała po stracie nieodżałowanego posła Łyżwińskiego. Buta, bezczelność i wypowiadane głupoty połączone z kompletnym brakiem wiedzy historycznej i politycznej.
Z jedną tylko różnicą, Łyżwiński wolał jędrne asystentki, a Tymochowicz, ponoć fotki nieletnich. Ale w końcu różne są gusta ludzkie i trzeba to docenić. A skoro już jesteśmy przy docenianiu, to warto wspomnieć, że prokuratura jednego z tych Panów już odpowiednio „doceniła” a drugiego może wkrótce „doceni”. Wtedy to dopiero dostanie się władzy od „faszystów”. To właśnie w III Rzeszy wyjątkowo tępiono pederastów i pedofilów. Może dlatego Tymochowicz kojarzy, obecny rząd z faszystami niemieckimi?

*
Na pocieszenie - wyborczy plakacik - szkoda, że to już nieaktualne.



***

P.S. I jeszcze jedna sprawa (ach, te wykształciuchy!). Na stronie ICCE Greenpol – firmy będącej własnością Pana Tymochowicza, zamieszczone jest jego dossier. Co można przeczytać? „ Piotr Tymochowicz założyciel i dyrektor C.B.O. " GREENPOL" Jest absolwentem Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego(...)”

Natomiast Wikipedia podaje: „(...) Absolwent XXX LO im. Jana Śniadeckiego w Warszawie. Studiował na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego (został skreślony z listy studentów na pierwszym roku) (...)”

Czyżby szykował się nam nowy „magister Olek”?



Yarrok

O jeden spot za daleko?

I kto by pomyślał, że PO ponownie, tym razem na własne życzenie, da się zatopić Ojcu Dyrektorowi?

"O. Tadeusz Rydzyk domaga się od Platformy Obywatelskiej przeprosin i zaprzestania emisji w telewizji spotu wyborczego, w którym - jak ocenia - bezprawnie wykorzystano jego wizerunek i głos oraz naruszono dobra osobiste."

Nawet jeśli WiczCraftom z PO uda się "zorganizować" odpowiedni sąd w Polsce, to Rydzyk ich załatwi przed Trybunałem w Strasburgu.

I PO co to było?

Nienawidzących Rydzyka i tak mają po swojej stronie a pocieszanie się, że ewentualną jego odpowiedź uda im się przedstawić jako atak na PO pachnie infantylizmem. Ta grupa wyborców, którą chcą przeciągnąć na swoją stronę za Rydzykiem może nie przepada, ale za jawnym naruszaniem prawa także.

Z eseldowskiego betonu również nic nie uszczkną, bo ten z kolei nie przepada za frajerstwem i nieporadnością.

Poseł Męczydło z PO w pogoni za widmem Koszmarka nieustannie podbija stawkę, grożąc że ujawni wszystko co wie o Premierze, a nawet jeszcze więcej.

Nieporadek zarzuca Kaczyńskiemu, że w sprawie jego, czyli Nieporadka lubych związków z postsowiecką, "polską" generalicją tenże Kaczyński skłamał. Ale do sądu iść z tym nie chce. Biedactwo:)

Czy Tomasz Lis wystartuje z listy PO do Parlamentu?

Moim zdaniem jest duże prawdopodobieństwo, że tak się właśnie stanie.
Nie wiem, czy odszedł z Polsatu z powodu propozycji startu w wyborach. Być może to przypadek i wiadomość o jego odejściu zmobilizuje sztab krajowy Platformy do znalezienia panu redaktorowi zacnego miejsca na listach.
Jednak myślę, że lada dzień Donald Tusk odpali kolejni zapalnik. Po całej serii medialnych niewypałów z pomysłami wystawienia Dody, Zulu-Guli czy Izabeli Małysz trafia się jedyna w swoim rodzaju okazja. No chyba, że na ten pomysł wpadnie wcześniej LiD. Chociaż, moim skromnym zdaniem, start w barwach Lewicy i Demokratów popsułby wymuskany wizerunek medialny ambitnego 40-latka. Mielibyśmy kolejny odcinek słynnej serii Fiedlera: "Tomek wśród mumii". Brrr...
Ale nie sądzę, aby w czasie kampanii przepuszczono taką gratkę wyborczą. Wykształcony elektorat z całą pewnością doceniłby talent Tomasza Lisa. Że taki przystojny /choć ostatnio przytyło mu się/, elokwentny i antykaczystowski. Przyznacie Państwo, że kto jak kto, ale Tomasz Lis potrafi się dobrze zaprezentować w szklanym okienku.
W grę wchodzi jeszcze ostatnio coraz popularniejszy klub polityczny zwany NKDS czyli Niezależni Kandydaci Do Senatu.
Tomasz Lis lokomotywą wyborczą AD 2007?
Aż chce się zakrzyknąć: Co z tą Polską Panie?!
*niniejszy post zawiera w sobie elementy kreowania rzeczywistości, o czym autorka uprzedza i czego się nie wstydzi, w przeciwieństwie do redaktorów Gazety Wiadomej.

MIchael - o Prodim i nie tylko

Michaelu
Piszesz, że agenturalność Prodiego, to - „ w sugerowanym przez Ciebie zjawisku jest to bez znaczenia.” więc wyjaśniam. Notatkę pisałem około pięciu minut – natychmiast po przeczytaniu informacji w GW i istotą jej była hipokryzja wyborczej – nie muszę wyjaśniać dwójmyslenia pracowników Czerskiej i o co mi chodziło.
Cenzura? Po prostu tekst nie ukazał się na SG, pomimo, że żadne ważne teksty się nie pojawiły – a warto byłoby porównać co jest standardem na Zachodzie, jeżeli chodzi o obrazę polityka a co w Polsce.

Bardzo często gdy piszę poprzez rozliczne dygresje tekst bardzo się rozrasta – jest długi i trudny w odbiorze, dlatego muszę się na coś decydować – i coś pomijać, gdyż setki nazwisk które znam doskonale dla czytającego są nieznane. Zwróciłeś uwagę, że czasami wydaje ci się, że napisałeś ważny tekst, a odzew jest minimalny? A czasami wsadzi się komuchom w tyłek drobną szpilkę i jest dyskusja.
Dlatego też o Prodim nic nie pisałem od siebie i jak widzę sprawę jego agenturalności - istotą byłą hipokryzja mediów, polityków i nie tylko ich.
A sprawa Prodiego? – politykę włoską w dużej mierze znam dzięki Herlinga Grudzińskiego Dziennikom. Pełno w nich odnośników, szczególnie dużo informacji o „włoskiej lewicy” i komunistach. Dlatego też zacytowałem jego opinię o Prodim – "miernota polityczna".
Czyli w tytule – szczyt hipokryzji, agent Uczitel, następnie zwrot „miernota polityczna” i wątek nie pojawił się na jedynce - cenzura. Zwróć uwagę, że potem dodałem zdjęcie w stylu wyborczej satyryka, zmieniłem tytuł i tekst ukazał się na jedynce.

A jeżeli chodzi o odniesienie się do dalszej części Twojego listu, sorki, ale w tym momencie limit czasu wykorzystałem i odpowiem później, dlatego również sorki za „niejasności” w tym co napisałem

Pozdrawiam

Rekontra

ps. a w ogóle ten wspólny blog widziałbym w postaci "gazety" - możnaby pisać poważniejsze teksty warte kradzionem,u realowi czasu

Do żłobu, hej do żłobu...


2007-09-19

Zerwaliśmy się z roboty... na marsz wykształciuchów

Król sondażu w „Gazecie Wyborczej”, nieposkromiony tropiciel homofobii i Buster Keateon niezależnej prasy – Piotr Pacewicz, znów zaskakuje!
-
Próżno szukać ciekawych słupków, wykresów i przede wszystkim celnych uwag sondażowych redaktora, za co dotychczas wszyscy byli mu niezwykle wdzięczni. Tym razem „untermichnik” Pacewicz wystąpił w roli jednego z około dwudziestu zebranych „krasnali” od Fydrycha, na „Marszu Wykształciuchów”.
-
Doprawdy godny to gest i ze wszech miar społecznie właściwy, w końcu chodziło o to aby pokazać władzy jak liczna jest ta grupa i jaką siłę stanowi.


Jak przystało na człowieka „właściwej, koncesjonowanej opozycji” zaraz po powrocie do redakcji Pacewicz „popełnił” donos na siebie samego, zaczynając swój komentarz w „GW” od słów „Zerwaliśmy się z roboty...” wkopując tym samy nie tylko siebie, ale też redaktora Blumsztajna, którego uprzednio zaciągnął na wiec.
A program wiecu był wspaniały. Chipsy - za darmo, Kanonizacja Premiera – za darmo, wręczanie „Złotego Haka, też za darmo – palce lizać, tylko publika nie dopisała. Wszystkiego zebrało się uczestników dwudziestu.-
Bolejemy nad tym wszyscy, boleje też redaktor Pacewicz:
- „Gdzie się podziali ci wszyscy wściekli na rządy PiS, ci, którzy szydzą w sieci z Kaczorów, wysyłają e-maile i SMS-y do "Szkła Kontaktowego", dzwonią do TOK FM?” – pyta.


Aby nie trzymać dłużej Pana Redaktora w stanie nurtującej permanentnej niewiedzy, spieszę z wyjaśnieniem.
- A nie rozglądał się Pan dookoła? Przecież byli właśnie tam – na wiecu! To właśnie są ci wszyscy wściekli na rząd, szydzący i dzwoniący do TOK FM – nie poznał ich Pan?
-„Gdyby PiS ogłosił, że zaprasza na mszę w intencji kanonizacji Jarosława Kaczyńskiego, przyszłoby więcej. Może w beretach, ale by przyszli” – ciągnie dalej bliski płaczu Pacewicz.

Ponieważ wyczuwalna jest w tonie wypowiedzi duża nuta goryczy, myślę, że wszyscy jako społeczeństwo powinniśmy, na zgodę pogłaskać Pana Pacewicza po główce i bródce i poprosić by się już nie gniewał na nas. W zamian obiecując, że od tej pory będziemy z powagą czytać wszystkie jego komentarze i sondaże, oraz że nie wybuchniemy śmiechem.
Niech się już nie gniewa. Czuwaj!
-
Pragniemy też, tak na zgodę, podpisać się pod przytoczonym na koniec przez redaktora, apelem do wykształciuchów -„ Słuchajcie, wykształciuchy, młode i stare! Najpierw olewa się demonstracje, później wybory, a potem zostaje już tylko narzekanie. Wstydzimy się za was.

Tak więc, olejcie wybory, tak jak olaliście demonstrację, a później ponarzekajcie sobie wraz z Panem Redaktorem Pacewiczem. Może nawet na łamach „Gazety Wyborczej”? Ale to dopiero jak Redaktor przestanie się za Was wstydzić i znikną mu wypieki na twarzy.



***



Straszny sen Redaktora Pacewicza.



Tylko dwaj, przodujący krasnale na przyszłorocznym „Marszu Wykształciuchów”.


***

P.S – „Zerwaliśmy się z roboty i poszliśmy zupełnie prywatnie - dwa stare wykształciuchy, Pacewicz i Blumsztajn...” – tak zaczyna swój komentarz Pacewicz.

Quiz-pytanie do czytających: „Jakie studia ukończył „wykształciuch” Seweryn Blumsztajn?”

Według mnie, (mogę się mylić – nigdzie tego nie można sprawdzić) Pan Blumsztajn nie ukończył żadnych studiów, został relegowany z uczelni i tak pozostało. Może w takim razie mamy do czynienia z fałszywym wykształciuchem i podszywaniem się pod wykształciucha. A to jest czyn wyjątkowo niesmaczny.


Dziękuję Radziowi - za podanie tematu! Bulba.


Yarrok

Nagie ostrza żon


Nel pstryknęła Jasia w ostatnią komórkę mózgową. Czym najbardziej ożywiła Jasia serdecznych przyjaciół, którzy z radości okładają ją damskimi parasolkami.

Żona senatora Gowina, który za pierwsze miejsce na liście PO w Krakowie natychmiast się do tej partii zapisał, ponoć "od zawsze" głosuje na Kaczyńskich. O czym senator lojalnie uprzedził. Czyżby w kancelarii Prezydenta zwalniało się kolejne stanowisko?

Żona Nieporadka, bojąc się wymiany zamków w domu, milczy. W partii damskich bokserów praktyka ze wszech miar wskazana. Ale kto wie, co w domowym zaciszu robiła, zanim jej Rambo nie podjął właściwej, politycznej decyzji?

Żona Adama Małysza "jest w sferze zakusów" PO. Szykującej się do Wielkiego Skoku. Wstrząsem dla wyborców ma być również niejaka Elektroda.

Najwyraźniej PO w swojej kampanii zaczyna sięgać do skarbnicy ludowych przysłów. "Gdzie Diabeł nie może, tam Babę pośle".

A Panie z Partii Kobiet ściągają z siebie wszystko, aby udowodnić, że dar szarego mydła nie poszedł na marne.

Robiąc to w zastępstwie ofiarodawców?

Impertynator

Drobna rzecz o agencie Uchitel, pytanie do rekontry?

Mam trochę dziwne pytanie do rekontry:
- Jak objawił się brak zainteresowania admina S24?
Pytanie powodowane jest czystą ciekawością, bo w tego rodzaju konfliktach zawsze jestem po stronie wolności słowa, a w tym przypadku i paru ostatnich zajazdach na Litwie, przeprowadzanych ostatnio na stronach S24 jestem po stronie rekontry.

Natomiast co do istoty rzeczy, gdy mówimy o Prodim, jest mało ptrawdopodobne, by Prodi NIE BYŁ co najmniej agentem wpływu KGB i aktualnie FSB.
Cytowane przez Ciebie informacje, to ważny argument ZA.
Ale fakty, w formie konkretnych zachowań politycznych, to co robi i jak działa przekonuje mnie do końca, sugerowałbym nawet, że ta działalność jest kontynuowana do dziś, możliwe że nawet w agenturalnym związku z aktualnymi rosyjskimi służbami FSB.

Ale w sugerowanym przez Ciebie zjawisku jest to bez znaczenia.
Tu nie chodzi o to, czy pisać, czy nie pisać, a nawet nie chodzi czy podajemy sprawdzone fakty, czy informujemy o swoich podejrzeniach, albo pytamy czy możliwe jest aby Prodi był taki a taki. To wszystko powinno się dziać. I dobrze.

Polski problem jest zupełnie inny i polega na zupełnej demoralizacji polskiej domeny publicznej. Wolność słowa została wymyślona przez krasnoludki, aby stanęła na straży UCZCIWOŚCI.
Idea krasnoludków: Żadna PRAWDA, nawet najbardziej nie chciana, nie może pozostać w ukryciu... w obronie uczciwości publicznej.

W polskim życiu politycznym i publicznym mamy coś innego, jest to zupełnie coś innego, jest to aksjologiczne zaprzeczenie wolności słowa, jest to Owsiakowe "róbta co chceta", które doprowadziło do patologicznego przetworzenia tej idei na coś postmodernistycznego, co gorsza poprawnego politycznie:
Idea Owsziaka-Uczitela: Każde KŁAMSTWO i BREDNIA, nawet najbardziej nieodpowiedzialne, może być użyte... w obronie najbardziej nawet nieuczciwych interesów.

Wysokie standardy moralne i merytoryczna rzetelność jest przeszkodą w polskiej karierze dziennikarskiej, to już jest skutek i obserwowany fakt.
Standard Moniki Olejnik, albo jej gorszej kopii Elizy Michalik, ewentualnie wersji knajacko-rynsztokowej "szkła kontaktowego". Tym ludziom się wydaje, że robią znakomitą robotę.
Koprofagia politologiczna dobrą robotą?

Szczyt hipokryzji, czyli drobna rzecz o agencie Uchitel

Na swoim blogu miernotę polityczną nazwał Alzheimerem i wstrząsnęło to niemal całym krajem, spotkało się to z powszechną krytyką i potępieniem.
Politycy mówią wprost o kompromitacji bardzo popularnego satyryka. Oburzeni są działacze krajowego stowarzyszenia zrzeszającego chorych na chorobę Alzheimera. Satyryk od dłuższego czasu w swoim blogu atakował premiera, jednego z najpopularniejszych polityków. Najpierw nazwał go „valium”, a w kilka dni potem napisał o nim w sposób wyjątkowo obraźliwy - Alzheimer-Prodi - gdyż rzecz dzieje się nie w Polsce, a we Włoszech :)) . Premier jest bardzo popularny na półwyspie, ale już dawno temu Herling Grudziński tego włoskiego koalicjanta komunistów nazwał miernotą polityczną.
Najostrzej potępił satyryka minister sprawiedliwości, który w swoim z kolei blogu nazwał go "przestępcą bez serca".
W klasie politycznej zawrzało – donosi kto? Gazeta Wyborcza. Zadziwia fakt, że to właśnie Gazeta Wyborcza informuje o tym "skandalicznym" wydarzeniu, a może jednak nie zadziwia, gdy przeczytamy o co Gerard Batten oskarżył Prodiego.

Sam Prodi początkowo polemizował za pośrednictwem mediów z satyrykiem, ale do „Alzheimera” już się nie odniósł.

ps. Polski zaścianek daleko w tyle, jeżeli chodzi o europejskie standardy dopuszczalnej krytyki i satyry, czyż nie :))
---------------------------------------

Podaję za wikipedią:

W kwietniu 2006 Gerard Batten brytyjski poseł Parlamentu Europejskiego, publicznie oskarżył Prodiego, na podstawie zeznań byłego wysokiego oficera FSB Aleksandra Litwinienki, że polityk ten był "człowiekiem KGB we Włoszech". Mario Scaramella zeznał, że Aleksander Litwinienko przed śmiercią potwierdził fakt agenturalnej współpracy Prodiego z KGB. Zarzuty te pojawiły się także w latach 90. po publikacji Archiwum Mitrochina, według którego Prodi miał być agentem o kryptonimie "UCHITEL" (ros. uczitiel - nauczyciel).

ps. u adminów s24 temat nie znalazł uznania

rekontra

Potforna Obywatelska upiera się przy votum nieufności dla piętnastu ministrów PiS

3. Główną strategią inwazji komunizmu jest niszczenie zdolności do samoregulacji wszystkich procesów społecznych w atakowanym kraju. Działanie to skierowane jest przeciwko funkcjom i mechanizmom życia społecznego, obejmuje całą przestrzeń społeczną i wszystkie sfery prywatne i publiczne. Komunizm jest totalitarny nie dlatego, że oddziałuje siłą, ale z tego powodu, że wywiera destrukcyjną presję na wszystkie procesy społeczne. Inwazja komunizmu jest aksjologiczna, bo jest to totalny atak ideologiczny, wymierzony przeciwko wartościom cywilizacyjnym, przeciwko całemu systemowi etycznemu i wszelkim normom moralnym, przeciwko wszystkim sferom więzi społecznej i organizacji społeczeństwa. Komunizmowi zależy na sparaliżowaniu wszystkiego, co w atakowanym społeczeństwie może być dla niego pożyteczne. Paraliż, dezorganizacja, destrukcja, nic się nie może udać. Nawet budowa obwodnicy Augustowa.
Jest to najtrudniejszy do zrozumienia i wyobrażenia atrybut komunizmu. Jest to jednak konwencjonalne zadanie cybernetyki społecznej, polegające na sterowaniu społeczeństwem w totalnej wojnie ideologicznej.

To jest cytat z tekstu: "Współczesna definicja komunizmu" (wpis z 10 sierpnia na moim blgu w Salonie24)
Ten cytat to punkt trzeci z tego tekstu, charakteryzujący strategię komunizmu.
Oczywistym celem Potfornej Obywatelskiej jest sparaliżowanie pracy polskiego rządu.

Przypis:
1) Pisownia Potforna Obywatelska jest prawidłowa, rdzeń "tf" pochodzi od "tfuj" ewentualnie "pfuj"
2) Nie rozumiem dlaczego, mogę wpisać tekst i wszystko, nie działają żadne narzędzia edycji, nawet kurysywa ani bold nie mogą być zrobione.

2007-09-18

"Adolf i Julia" czyli romans z wyższych sfer


"Sekretarz klubu PiS Arkadiusz Czartoryski zaapelował podczas wtorkowej konferencji prasowej w Sejmie, by PO przeprosiła za poniedziałkową wypowiedź posłanki tej partii Julii Pitery w TVP3.

Chodzi o wypowiedź Pitery, która jako "Gość Dnia" w TVP3, odnosząc się do retoryki wyborczej ironizowała:

"No świetnym mówcą był Hitler,
pani redaktor. Świetnym mówcą. Porywał tłumy i stadiony wyły. Ja bym chciała, aby o tym pamiętać jednak. No Hitler jeszcze budował drogi i budownictwo socjalne, chciałam zwrócić uwagę. Natomiast myśmy zostali wyłącznie przy retoryce"

W ocenie Czartoryskiego
, wypowiedź Pitery "nie ma innego kontekstu niż chwalenie (Adolfa) Hitlera". Poseł zaapelował, by szef PO Donald Tusk "nie umieszczał takich osób na swoich listach".


Chodzi oczywiście o retorykę Jarosława Kaczyńskiego.

A że wypowiedź
Pitery miała miejsce 17 września, to zapewne przypadek.

Żałosny Kurtyka

"Przed wyborami nie będzie publikowania katalogów dotyczących osób uczestniczących w życiu politycznym - oświadczył prezes IPN Janusz Kurtyka. (...) Chcemy uniknąć posądzeń, że IPN uczestniczy w jakikolwiek sposób w kampanii politycznej - oświadczył Kurtyka w krótkiej wypowiedzi dla mediów."

Czyli w ocenie Kurtyki prawda nie może w żaden sposób uczestniczyć w kampanii wyborczej. Bo w przeciwnym razie tym stwierdzeniem przyznaje się do zamierzonej manipulacji. A jeśli tak, to jakie niby mają być podstawy, na których te katalogi kiedykolwiek ujrzą światło dzienne?

Co więcej, głupi Kurtyka.

Teraz, po nowelizacji przepisów, "ujawnianiem" katalogów IPN zajmą się dziennikarze. W zależności od redakcyjnych upodobań.

A po ewentualnym zwycięstwie w wyborach zwolenników reglamentacji prawdy Kurtyka i tak skończy jak Maciek z filmu jego ulubionego reżysera.

Czy w ten sposób zawsze muszą kończyć "fachowcy" popierani ogniś przez PO?


Impertynator

Powrót kolei konnej, czyli Kuc zamiast lokomotywy!

Platforma Obywatelska odpaliła kolejną bombę. Po Borusewiczu, Sikorskim, Mężydle, teraz huknął Kazimierz Kutz. Wystrzał był nie dość, że z cienkiej rury, to jeszcze z „pustaka”.
-
Przewodniczący Klubu PO, Bogdan Zdrojewski przyprowadził Kutza na konferencję prasową i z dumą poinformował rodaków o tym, że ów osobnik będzie od dziś „lokomotywą PO” na Śląsku.
-
Współczuję Ślązakom, że zmuszeni będą znosić kursowanie po ich torach mocno zdezelowanej i wyciągniętej z demobilu ciuchci, do tego z wyjątkowo nieprzewidywalnym rozkładem i kierunkiem jazdy.

Do tej pory reżyser Kutz jeździł swoimi drogami, od skrajności, do skrajności – od komunistycznych notabli w KC PZPR do michnikowej opozycji, to znów do Czerwonego koleżeństwa w Warszawskiej „Zatoce Świń” i tak w kółko. Kierunki miewał różne, lecz zawsze po tych samych, ułożonych dawniej, przez PRLowską władzę torach. Kiedyś dojechał nawet do Białowieży i próbował przywieźć Cimoszewicza do Pałacu Prezydenckiego, ale mu się kandydat wykopyrtnął i nic z tego nie wyszło.
-
Póki Kutz był tylko śmiesznym, energicznym, krasnalopodobnym osobnikiem, można było znosić jego fanaberie i zmiany punktu widzenia, ot taki nieszkodliwy wesołek-dowcipek. Z wiekiem, mocno skorodował i stracił impet, a co najgorsze zaczął mówić „od siebie”, czyli bez sensu. Na szczęście w czasie zakończonej już kadencji senatu, nie musieliśmy oglądać Go zbyt często i za to mu chwała.
-
Od czasu przygarnięcia go przez PO, Kutz znów „wali kawały” na forum publicznym. Znów obecny jest częściej w mediach. Straszy, prorokuje, mąci i judzi. Zmyśla spiskowe teorie i z powagą proroka wygraża paluchem wszystkim nie myślącym tak jak On.
Ot, nieznośny starzec, przypominający pewną ciotkę ze starej historii, „która to siedzi na fotelu i wszystkim ma za złe”.
To już powinien być żałosny koniec Kutza jako parlamentarzysty. Miejmy nadzieję, że Ślązacy tym razem pokażą reżyserowi drzwi wyjściowe i tym samym włożą między bajki jego mit „niezłomnego, układnego ziomala”. A potem już tylko papucie w domu, albo Miller z Dyduchem w III lidze politycznej.
-
Platforma Obywatelska zatrudniła Kazimierza Kutza w charakterze „lokomotywy”. Oj, naiwni i łatwowierni patformersi, dali wiarę mitowi mądrości, siły i rozwagi starego człowieka. Prawdopodobnie uczynili tak, ze względu na jego siwe włosy, bo ciągle jeszcze funkcjonuje mylne przekonanie, że kto stary – to mądry. Dziś Kazimierz Kutz, ma się tak do lokomotywy jak nasza szkapa do zwycięzcy Wielkiej Pardubickiej.
To nie jest żadna lokomotywa, to tylko mały kucyk (Kutzyk), który nie ma najmniejszych szans pociągnąć czegokolwiek, a tym bardziej platformy z „tłustymi” platformersami.


Yarrok


2007-09-17

Ostatni list

Z pamiętnika kpt Mariana Gąsowskiego

[…]

29.09.1939

Śniadanko: kawę ugotowaliśmy - chleb sowiecki. Niektórzy ppor. mają zapasy z Polski - konserwy itd. Są tacy, którzy całą wojnę robili i dlatego mają zapasy egoiści. Wiadomości niepomyślne, zawarcie paktu między Rosją a Niemcami, wg którego uznano, że Polska nie istnieje i podział Polski. Przygnębienie - jednak wierzymy, że Polska będzie. Wieści te podaje radio sowieckie. Dzisiaj z sal naszych (dwie sale) wyrzuciliśmy wszystkie słomy i zamietliśmy salę. O 15 załadowano nas do wagonów i w nocy odwieziono - zimno, wagon duży, ros. deski.[?]
Hołota.

[…]


Zapraszam na ciąg dalszy do mojej Szeptanki:

Szeptem: Ostatni list

jak wam sie podoba umieszczenie Skalskiego

na jedynce - dzis 17 wrzesnia.

http://obserwator.salon24.pl/33709,index.html


Zapytalem czy Janke nie mysli zaprosic redaktora Baranskiego z Trybuny.
Zbliza sie 13 grudnia.

Ktos moglby nam to przyblizyc....

Nurni

Krąży Pöttering... tylko po co? Warszawa... teraz Kraków

Pełny tekst tutaj.

Dziś prawdziwych oligarchów juz nie ma. Tak orzekł salon kłamców.

Zadziwiające zjawisko, niby normalni ludzie, niby media, które znamy z tej dobrej i tej złej strony i dzisiejsza awantura w salon 24.

Awantura wybuchła nagle , a co ja wywołało? Rzekomo plagiat. Rzekomo, bo w parę minut ktoś znalazł link do wklejonego artykułu o Kulczyku, więc sytuacja była jasna. Stary artykuł, który Wanda Kraszewska wkleiła, nie podając źródła.

Obserwuje od dwóch dni propagandowe ogłupianie ludzi - angażuje sie dziennikarzy i polityków, którzy twierdza, ze w Polsce nie ma oligarchów, a tylko przedsiębiorcy, co ciężka pracą, jak w Ameryce, od pucybuta do milionera.

Dzisiaj na TVN w programie Kuby Wojewódzkiego zaproszony Marek Konrad miał zagrać role oligarchy. Dostał odpowiednie atrybuty - cygaro i whisky i robił za "polskiego oligarchę", którego wredni kaczyści, faszyści i socjaliści, będą piętnować i pozbawiać majątku.

alk shows

Kuba Wojewódzki

emisja: niedziela ok. g.21:50


Jest kontrowersyjny, złośliwy, nieobliczalny i diabelnie inteligentny. Mistrz ciętej riposty. Nie każdy odważy się stawić mu czoło. Bo Kuba Wojewódzki, gospodarz programu, nie oszczędza nikogo. Zadaje trudne pytania. Wprost. Bez owijania w bawełnę. Obgaduje i wyśmiewa. Chwali - ale historia nie pamięta ostatnio takiego przypadku. Jednym słowem Kuba się nie zmienił…

Porozmawiają o bieżących wydarzeniach, ale przede wszystkim o ich życiu prywatnym, zawodowym, a nawet intymnym. W show tradycyjnie występować będą debiutanci - młodzi muzycy. Nie zabraknie również kącika filmowego młodszego brata Kuby czyli Michała Koterskiego, zaś na widowni swoją obecnością będzie wspierać prowadzącego jego mamusia….

http://www.tvn.pl/p,1429956,nasze.html

Dla przypomnienia, trzy postacie z III RP - oligarchowie polscy, którzy dorobili sie majątku na handlu surowcami energetycznymi z Rosji.

Pierwszy- Aleksander Gudzowaty - ten się nie kryje, jest w Wikipedii. Dojście do kontaktów w Rosji najbardziej przejrzyste - był Dyrektorem Centrali Handlu Zagranicznego.

Kto pracował w latach 80-tych w handlu zagranicznym na rynku wschodnim, ten dobrze wie, ze bez zgody Ministerstwa w Moskwie żaden kontrakt nie mógł być zawarty. Tylko polityczna zgoda dawała szanse na transakcję.

Gudzowaty jako Dyrektor Centrali miał takie kontakty polityczne w Moskwie .

Te kontakty zaowocowały współpracą z tworząca sie oligarchią Jelcynowska.

Aleksander Gudzowaty

Z Wikipedii


Aleksander Gudzowaty (ur. 1938) – polski biznesmen, prezes Bartimpeksu, jeden z najbogatszych Polaków przełomu XX i XXI wieku. W 2006 roku, z majątkiem 3,1 mld zł, notowany na 5. miejscu na liście stu najbogatszych Polaków tygodnika "Wprost" oraz na 50. na liście stu najbogatszych Europy Środkowo-Wschodniej tego samego tygodnika. Do majątku doszedł w latach 90. na handlu barterowym, kupując od rosyjskiego Gazpromu gaz ziemny dla Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa w zamian za żywność i artykuły przemysłowe.

Do czasu transformacji ustrojowej w Polsce na przełomie lat 80. i 90. był dyrektorem centrali handlu zagranicznego Kolmex, wybranym na to stanowisko przez akcjonariuszy - dyrektorów fabryk. Po zwolnieniu z Kolmexu założył małą spółkę handlową Garo[1], którą potem przekształcił w Bartimpex. Firma ta jest spółką rodzinną[2], w której Aleksander Gudzowaty zachował akcje uprzywilejowane, dające mu 64% głosów na Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy. Gudzowaty prócz Bartimpexu kontroluje także towarzystwo ubezpieczeniowe Cigna i Bank Współpracy Europejskiej.

Pod koniec lat 90. Gudzowaty wszedł w konflikt zarówno z ówczesnym rządem premiera Jerzego Buzka jak i Gazpromem, którego nowy zarząd nie chciał respektować umów wynegocjowanych przez stary zarząd i starał się usunąć Gudzowatego z rynku handlu gazem. Ostatnio padł ofiarą gróźb pozbawienia życia, pojawiły się także informacje o próbie uprowadzenia jego syna. [3]

Aleksander Gudzowaty jest ojcem Tomasza Gudzowatego - znanego polskiego fotografa.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Aleksander_Gudzowaty

Dalej już schody, oficjalnych danych nie ma, nie będę szukać, bo nie to jest istotne. Istotne jest pokazanie cech wspólnych oligarchów.

Jan Kulczyk

Kulczyk kupił koncesje naftowe

Jan Kulczyk, po przegranej w przetargu na libijski koncern Tamoil, stał się głównym akcjonariuszem firmy Loon Energy z Kanady. Notowana na giełdzie w Toronto spółka-wydmuszka ma koncesje poszukiwawcze na kilku kontynentach.

20.08.2007 Interia.pl


Ryszard Krauze

Petrolinvest uzależnia podpisanie umów zakupu spółek w Rosji od wyników due diligence
(Interfax, pr/10.09.2007, godz. 13:49)

Spółka naftowa Petrolinvest nie wyklucza, że nie podpisze umów na zakup udziałów w rosyjskich spółkach, jeśli badanie due diligence tych spółek wykaże nieopłacalność inwestycji - powiedział prezes Petrolinvestu Paweł Gricuk podczas konferencji prasowej w poniedziałek.

"Jeśli nie ustalimy struktury udziałów i do końca roku nie podpiszemy żadnej umowy, to transakcji albo nie będzie, albo będziemy dalej rozmawiać, jak miałaby wyglądać" - powiedział Gricuk.

Petrolinvest poinformował wcześniej, że zawarł umowę o współpracy z Grupą Spółek Wydobywczych, zarejestrowaną w Rosji. Za 100 mln USD spółka chce kupić 50% akcji dwóch spółek wydobywczych i jednej zarządzającej w Rosji z koncesjami na wydobycie ropy naftowej.
Spółki wydobywają łącznie 12 tys. baryłek ropy dziennie.

"Byłby to związek z partnerem doświadczonym w Rosji, posiadającym know-how, który chcemy wykorzystać w Rosji i Kazachstanie" - powiedział Gricuk.

http://biznes.onet.pl/7,1603004,wiadomosci.html

plakat
http://www.film.gildia.pl/filmy/oligarkh

Niby nic, normalne informacje gospodarcze. Tak by było, gdyby nie Komisja Orlenowska i informacje, jakie dzięki niej posiedliśmy :

Dalsze kulisy spotkania Kulczyk-Ałganow

Wojciech Czuchnowski
2004-10-20, ostatnia aktualizacja 2004-10-20 16:38

W lipcu 2003 r. w Wiedniu spotkały się dwie operacje polskiego wywiadu - jedna dotycząca lobbysty Marka Dochnala, druga rosyjskiego szpiega-dyplomaty Władimira Ałganowa.

Polski wywiad od półtora roku prowadził obserwację Ałganowa i wiedział o tym, że ma się on spotkać z najbogatszym Polakiem Janem Kulczykiem. Kiedy Jan Kulczyk 25 lipca 2003 r. powiedział ówczesnemu premierowi Leszkowi Millerowi o tym, że spotkał się w Wiedniu z Ałganowem, szczegóły tego spotkania miała już Agencja Wywiadu.

Według naszych informacji Ałganow był obiektem wzmożonego zainteresowania polskiego wywiadu, odkąd na początku 2002 r. został członkiem rady nadzorczej spółki Inter RAO-JES zajmującej się w rosyjskim monopolu energetycznym kontraktami na dostawy energii elektrycznej z Rosji do Europy Zachodniej. Jako dawny pułkownik KGB był w spółce reprezentantem prezydenta Putina, który obsadzał zaufanymi ludźmi firmy paliwowe.

http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,58300,2347209.html

Ciekawe, ze Gazeta Wyborcza, na łamach której ukazało sie tyle materiałów z prac Komisja ds Orlenu, dzisiaj uważa, że oligarchów w Polsce nie ma.

Propaganda na najniższym poziomie, bo przecież ludzie maja pamięć, sprawy są świeże .

Co powoduje, ze tak rozpaczliwie usiłuje sie ludziom wmówić, że oligarchów nie ma i nie było?

Czy odpowiedzią jest dzisiejsze wystąpienie senatora z list PiS , a obecnie startującego z list PO Radka Sikorskiego?

Sikorski: tylko PO może zażegnać wojnę domową w Polsce
Radosław Sikorski
TVN24

- Ślubowałem przynależność Rzeczypospolitej, a nie jakiejś konkretnej partii. PO to nowoczesna partia konserwatywna, która zażegna panująca obecnie wojnę domową w Polsce - powiedział w TVN 24 były szef MON Radek Sikorski. Tłumaczył w ten sposób swoją decyzję o starcie w wyborach parlamentarnych z listy PO. Jego zdaniem, jedynie "PO może zażegnać wojnę domową w Polsce".
http://wiadomosci.onet.pl/1606557,11,item.html
O jakiej wojnie i z kim mówi Sikorski?

2007-09-16

milość Jana Marii Rokity

Uraczony ostatnia soap opera Jana Marii i jego zony dostalem mdlosci.
Jan Maria ze wzgledu na milosc do swej zony postanowil.... co powiedzial.

No dobrze - moze to akurat milosc inna od innych, potrzeba tu kosmetyczki, pudru i programu w dobrym pasmie ogladalnosci.

Umiarkowanie wzruszony ( o czym pisze na samym poczatku) poczołem w calej swej podlosci przypominac sobie kiedy to Jan Maria czynil podobne, chwytajace za serce wyznania.

Niemal rok temu 18 listopada 2006 roku JMR wystapil z taki oto manifestem:

'Parlamentarzyści krakowskiej Platformy uważają, że ze względu na miłość do tego miasta, lepszym kandydatem jest Ryszard Terlecki. Od nikogo nie oczekujemy niczego w zamian"

Calość:

http://zascianek.salon24.pl/index.html

"Chcemy kombinować po nowemu"

Czytam na Wirtualnej Polsce co mówiTusk:

„Jestem dumny, że z Platformą Obywatelską jest pierwsza "Solidarność" - ta prawdziwa, wrześniowa. Oni nie dali się omamić i oszukać. To są Bogdan Borusewicz, Antoni Mężydło czy Jan Rulewski „

Oni nie dali się omamić i oszukać.

Bogdan Borusewicz – od 1991 do 2001 poseł kolejnych trzech kadencji. W pierwszej kadencji z listy NSZZ „Solidarność”. Po rozwiązaniu sejmu wystartował z listy Unii Demokratycznej i został posłem II kadencji. W 1994 został członkiem Unii Wolności i w III kadencji – posłem z ramienia Unii Wolności. W wyborach parlamentarnych w 2001r. nie zdobył mandatu (UW - 3%). Jako kandydat popierany przez PO i PiS uzyskał mandat senatora w wyborach parlamentarnych w 2005.

Dzisiaj Borusewicz mów: „Wybrałem PO i to jest dobry wybór” , a Tusk informuje, że „To jest człowiek, któremu większość polskich polityków - niezależnie od partii - powinna czyścić buty.”

całość rekontra

Sfera Lista Obecności

Mamy w "czytankach" nową sferę - Listę Obecności - dla nowej grupy publikującej razem na blogspot.com - Lista Obecności.

Wydzieliłem kanały rss blogów z salonu24.pl, a jeśli ktoś z grupy nie prowadzi tam bloga, to dołączyłem kanał syndykacji z bloga prowadzonego w innym miejscu. Każdy uczestnik ma jeden kanał w sferze Lista Obecności. Pozostałe "mirrory" podłączone są do sfery klasycznej.

Jeśli coś przegapiłem, to proszę mnie poprawić tutaj.

Zapraszam do wpisywania swoich blogów na toplistę Prawej Blogosfery.

Ogłaszam konkurs na logo dla "czytanek oszołomów".

perskie oko